Zapłacisz więcej za napoje bez cukru. Ten kraj jest okropny
Poniedziałki nigdy nie należały do najlepszych dni tygodnia, a ten październikowy ma dodatkowy minus. Znów zapłacimy więcej za to, że rezygnujemy z cukru. W tym kraju nawet picie musi być drogie.

Podatek cukrowy w teorii miał być lekiem na zalew przesłodzonych napojów, w których jedna trzecia zawartości to rozpuszczony cukier. Czytałem, że cieszą się z niego lekarze, bo nadmiar cukru prowadzi do różnych chorób i stanów niepożądanych, trochę płakali dentyści, bo mniej cukru, to zdrowsze zęby. Jednak w trakcie prac nad podatkiem dopisano kilka pozycji, które sprawiły, że stał się maszynką do wyciskania pieniędzy z rynku, bo objęto nim napoje zawierające:
- cukry (monosacharydy, disacharydy)
- substancje słodzące, na przykład ksylitol, sorbitol, aspartam,
- kofeinę lub taurynę
Tym samym napoje zero również zostały objęte podatkiem, który w założeniu miał zredukować poziom cukru w napojach. Nazwałem to redukcją do absurdu, bo państwo wprowadziło również zwolnienia z podatku, z których część jest sensowna, bo mowa o wyrobach medycznych, ale jedno mnie wzrusza. Opłacie nie podlegają napoje, które zawierają więcej niż 20% soku owocowego, warzywnego lub owocowo-warzywnego, a zawartość cukrów jest mniejsza lub równa 5 g na 100 ml napoju. Co to oznacza? Kupując większość napojów na rynku pijecie sok jabłkowy (jest najtańszy) z dodatkiem aromatów. Nie wierzycie? UDajcie się do sklepu i zobaczcie popularne Ice Tea, każda ma w teorii inny smak, w każdej czuć jabłkiem. Szampany dla dzieciaków (moje guilty pleasure) - wszystkie są jabłkowe. Jabłkoza opanowała branżę soków, bo dzięki temu producenci nie płacą podatku.
Zapytacie, Paweł, ale coś ty za Amerykę odkrył, przecież ten podatek jest od kilku lat? A ja odpowiem - jest spowodował ogromną podwyżkę cen napojów, za które płacę teraz jak za zboże, a już od przyszłego roku opłata pójdzie w górę.
Zapłacicie więcej za napoje bez cukru. Podatek cukrowy w górę
Obecnie opłata cukrowa (bo wiecie, opłata brzmi lepiej niż podatek, mimo że to w praktyce jest to samo) jest sumą dwóch wartości, stałej i zmiennej. Na każdy litr napoju opłata wynosi:
- 0,50 zł opłaty stałej – za zawartość cukrów w ilości równej lub mniejszej niż 5 g w 100 ml napoju lub za zawartość (w jakiejkolwiek ilości) co najmniej jednej substancji słodzącej,
- 0,05 zł opłaty zmiennej – za każdy gram cukrów powyżej 5 g w 100 ml napoju.
Napoje z dodatkiem kofeiny lub tauryny są objęte dodatkową opłatą w wysokości 0,10 zł w przeliczeniu na litr napoju. Opłata nie może wynieść więcej niż maksymalnie 1,2 zł w przeliczeniu na 1 litr napoju. Tak jest teraz, a będzie drożej. Według planowanych podwyżek stawka opłaty stałej wzrośnie do 0,70 zł, części zmiennej do 0,10 zł, ale najgorszej jest w przypadku kofeiny lub tauryny. Dodatek za ich zawartość wzrośnie z 0,10 zł do 1,00 zł. Maksymalna opłata cukrowa w jednym litrze napoju będzie wynosić 1,80 zł.
Powód zmian? Pazerność fiskusa. Troska o zdrowie Polaków, ale i urealnienie cen, bo według Ministerstwa Finansów stawki opłaty cukrowej znacząco odbiegają od aktualnych cen napojów, a opłata jest zbyt niska, żeby zniechęcała konsumentów do kupowania słodkich napojów. Co ciekawe - w pierwszym roku obowiązywania opłaty sprzedaż napojów faktycznie spadła o prawie 20 proc., ale rok później już wróciła do normy. Złośliwi powiedzą, że to żaden efekt opłaty, tylko pandemii i panujących wtedy obostrzeń. Według ekspertów Ministerstwa Finansów podatki takie jak cukrowy działają tylko wtedy, gdy są wysokie, a konsument odczuwa je w portfelu.
Jakie napoje najbardziej zdrożeją? Energetyki i napoje słodzone, czyli moja ulubiona cola zero. I to mnie już zaczyna irytować. Zamiast szukać pieniędzy, tam gdzie faktycznie są, czyli u wielkich korporacji, to państwo woli wyciskać kolejne złotówki od zwykłych konsumentów. Deficyt rośnie, wydatki budżetu nie zamierzają spadać, więc rządzący znów sięgają do naszych kieszeni. Powiedzą, że to dla zdrowia, a część owiec przytaknie, bo przecież cukier to zło i kofeina też zło, a słodzik stoi niewiele dalej od rozboju. Projekt zmian teraz trafi do Sejmu, a jeżeli zostanie przegłosowany, to trafi na biurko prezydenta. I co tam brygada, uśmiechacie się? Bo mi już sytuacja w tym kraju zaczyna się nie podobać. Opłaty, systemy kaucyjne, wszystko przerzucone na konsumenta, a firmy topią się w zyskach.
Więcej o różnych opłatach przeczytacie w: