W polskich górach stanął... mapomat. Takich automatów chciałbym więcej
Niby automat, ale wyrzuca papierowe mapy – i dobrze, bo w górach podstawowa nawigacja w telefonie może sprowadzić na manowce.

To nie tak, że jestem wrogiem automatów. Czasami jednak jest ich za dużo. Na osiedlu wolałbym małą knajpę serwującą własną interpretację włoskiej pizzy niż automat, który może i serwuje przysmak całą dobę, ale zawsze ten sam, na dodatek w ubogiej ofercie. Na dworcu, zamiast maszyny z przekąskami chciałbym zajrzeć do kawiarni. Zbyt często automaty niepotrzebnie zastępują ludzi i typowo ludzkie miejsca.
W tym przypadku jest jednak inaczej
Jak zauważono na facebookowej grupie Góry Izerskie i Karkonosze, w Szklarskiej Porębie stanął mapomat. Urządzenie o każdej porze pozwala uzyskać dostęp do papierowej mapy, dostępnej w języku polskim, czeskim i niemieckim.
Kiedy informacja turystyczna już zamknięta, podchodzisz, przekręcasz i bierzesz – opisywał i chwali pomysł autor wpisu.
Dostępność to oczywisty atut. W górach sięgnięcie po tradycyjną mapę może okazać się bardzo ważne. W Tatrach ostrzegają, aby nie ufać zbytnio nawigacjom dostępnym w telefonach. W ubiegłym roku Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe (TOPR) zwracało uwagę, że Mapy Google mogą wprowadzać turystów w błąd, a co za tym idzie narażać ich na niebezpieczeństwo. Problem dotyczy przede wszystkim błędnego szacowania czasu przejścia szlaków górskich.
W rozmowie z portalem Zakopane Nasze Miasto Tomasz Zając z Tatrzańskiego Parku Narodowego (TPN) uczulał, że nawigacja pokazuje najkrótszą drogę do celu, ale nie bierze pod uwagę warunków terenowych czy pogodowych, jakie danego dnia panują w górach.
Ratownik TOPR, Andrzej Mikler, podał przykład trasy z Zakopanego do Doliny Pięciu Stawów Polskich, gdzie Mapy Google wprowadzają w błąd. Aplikacja wskazuje najkrótszą drogę, szacując czas przejścia na 2-3 godziny, nie uwzględniając przy tym trudności terenu, przewyższeń i potencjalnych zagrożeń. W rzeczywistości pokonanie tej trasy zajmuje znacznie więcej czasu i może być niebezpieczne dla niedoświadczonych turystów.
Karkonosze to wprawdzie nie Tatry, ale nadmierne zaufanie również może skończyć się wpadnięciem w maliny. Rzecz jasna papierowa mapa też nie poinformuje nas np. o zmieniających się warunkach pogodowych, ale za to zawsze będzie pod ręką. I nie trzeba martwić się, że telefon się rozładuje, a my stracimy przez to orientację w terenie. Na wszelki wypadek warto korzystać ze wszystkich możliwości.
A w Szklarskiej Porębie jest z tym łatwiej, znaleziono ciekawy sposób, aby połączyć modę na automaty – choć w bardzo uproszczonej wersji, ale zawsze – z tradycją i bardziej klasycznymi wędrówkami. Bardzo dobry pomysł.
Zdjęcie główne: Pyty / Shutterstock