Unia Europejska chce mieć własny system operacyjny. Nazywa się EU OS
Unia Europejska ma plan stworzenia własnego systemu operacyjnego. Miałby wyglądać jak Windows, ale pod maską nie znalazłoby się nic związanego z wielkimi amerykańskimi korporacjami typu Microsoft, Google czy Apple. Celem przedsięwzięcia jest uzyskanie większej niezależności.

Obecnie jest to jedynie pomysł, natomiast wykonano już szereg prac, które wskazują, że wykorzystanie własnego systemu operacyjnego jest realne. W tym celu uruchomiono oficjalną stronę internetową systemu EU OS, na której opisano podstawowe założenia projektu. Tak jak możemy się spodziewać, nie będzie to jednak system stworzony dla przeciętnego użytkownika komputera, a rozwiązanie opracowane z myślą o sektorze publicznym. Siłą rozwiązania ma być jego otwartość, choć to nie tak, że to zupełnie nowy system napisany od postaw.
Unia Europejska z własnym systemem operacyjnym. Nazywa się EU OS
Bez większego zaskoczenia, nowy system władz UE ma bazować na otwartym Linuxie. Strona internetowa jasno wskazuje, że EU OS będzie wykorzystywać istniejącą dystrybucję w postaci Fedory, która obsłuży zestaw powłok graficznych w postaci KDE Plasma. Wybór Fedory jest o tyle intrygujący, że całe przedsięwzięcie ma na celu uwolnienie się od zależności od amerykańskich systemów, a ta dystrybucja przecież została stworzona przez amerykańską firmę Red Hat. Oczywiście nie możemy porównywać tego przedsiębiorstwa do Microsoftu czy Google’a, ale na terenie Europy powstało kilka dystrybucji takich jak openSUSE (Niemcy).
Cały projekt EU OS jest pomysłem dr. Roberta Riemanna, który na co dzień pracuje w EIOD (Europejski Inspektor Ochrony Danych), zajmującym się kwestią prywatności i ochrony danych osobowych.
Co jeszcze ujawnia strona internetowa systemu EU OS? Przedsięwzięcie ma trzy główne założenia:
- bezpieczeństwo - stworzenie systemu operacyjny zbudowany z otwartego źródła, który nie przekazuje danych do producenta;
- suwerenność - opracowanie systemu zbudowanego zgodnie z wymogami dla sektora publicznego UE;
- szybkość - wykonanie systemu, który jest szybki i działa zarówno na nowym, jak i starym sprzęcie;
Wygląda na to, że EU OS ma być zatem w pewnym sensie pstryczkiem w nos Microsoftu. To przecież producent najpopularniejszego systemu operacyjnego na komputery Windows. Gigant technologiczny nie kryje się z tym, że oprogramowanie zbiera dane od użytkowników. Większym problemem może okazać się jednak to, że Windows 10 jeszcze w tym roku straci swoje wsparcie, przez co komputery, które nie spełniają wymagań Windowsa 11, stracą na bezpieczeństwie.
Teoretycznie Microsoft uruchomił program przedłużający wsparcie, ale wymaga on dodatkowych opłat. To zawsze dodatkowe koszty, których można uniknąć, wybierając dystrybucję Linuksa, która zadziała praktycznie na każdym komputerze.
EU OS ma być wspólnym systemem operacyjnym stanowiącym bazę dla wszystkich, którzy zdecydują się na skorzystanie z rozwiązania. Dużą zaletą projektu będzie też modułowość uzyskana dzięki wprowadzaniu modyfikacji takich jak warstwy krajowe, regionalne, sektorowe lub specyficzne dla określonego urzędu. Niezależnie od tego, gdzie system zostanie wykorzystany, ma mieć wspólne środowisko graficzne. Dystrybucja Linuxa w postaci Fedory jest zbliżona do systemu Windows 10, a więc urzędnik przechodzący na nowy system operacyjny nie powinien mieć większego problemu z korzystaniem z niego.
Widać, że Unia Europejska chce uzyskać większą niezależność od dużych amerykańskich korporacji. Ma to jednak sens, ponieważ władze UE znane są z walką z big techami oraz coraz to kolejnymi regulacjami, które realnie wpływają na rynek elektroniki użytkowej. Na razie mówimy o pomyśle, którego wdrożenie może trwać latami. O ile w ogóle nastąpi.
Więcej o systemach operacyjnych przeczytasz na Spider's Web: