REKLAMA

YouTube ma genialną funkcję. Każdy film może mieć dubbing po polsku, ale jest haczyk

YouTube ma funkcję, dzięki której w teorii każdy film może mieć ścieżkę dźwiękową w języku polskim. W teorii, bo w praktyce nikt jej nie używa - i to nie tylko w kontekście języka polskiego, pomimo tego jak bardzo mogłaby zmienić YouTube'a.

YouTube ma genialną funkcję. Każdy film może mieć dubbing po polsku, ale jest haczyk
REKLAMA

W miniony weekend na naszą skrzynkę redakcyjną otrzymaliśmy wiadomość od jednego z naszych czytelników, Mirka, który odkrył w serwisie YouTube możliwość automatycznego tłumaczenia całej ścieżki dźwiękowej filmu na jeden z kilkunastu języków.

Wideo o którym mowa - What's inside the VAB? (Vehicle Assembly Building) - zostało nagrane przez YouTubera Jareda Owena i oprócz domyślnej ścieżki językowej w języku angielskim, posiada ono opcję przetłumaczenia audio na 25 języków, w tym polski.

REKLAMA

Wszystkie możliwe opcje tłumaczenia można zobaczyć po kliknięciu koła zębatego w prawym dolnym rogu odtwarzacza, a następnie opcję "Ścieżka dźwiękowa". Spójrzcie:

Przeklikanie się przez kilka ścieżek, począwszy od oryginalnej angielskiej, poprzez polską, japońską, francuską i malajską daje łatwo do zrozumienia, że dubbing filmu został wygenerowany przez AI. Bo trudno się spodziewać po kimkolwiek, że płynnie mówi w 26 językach, a dźwięk głosu nie różnił się pomiędzy językami.

I tu zaskoczę samego Mirka, jak i zapewne osoby czytające ten artykuł - AI dubbing na YouTube nie jest nowy.

Internet rok remu zachwycał się dubbingiem AI na YouTube. Tymczasem rok później... niewiele się zmieniło

W kwietniu zeszłego roku YouTube zapowiedziało możliwość używania generatywnej sztucznej inteligencji do generowania zarówno transkrypcji, jak i dubbingu wideo w językach obcych. Przykładowo, youtuber tworzący w języku angielskim za pomocą kilku kliknięć ma być w stanie zlecić AI wygenerowanie tłumaczenia wideo na język hiszpański czy portugalski. Co prawda AI nie przetłumaczy tekstu stanowiącego element filmu, ale napisy i głosy stanowiące element ścieżki dźwiękowej już tak.

Jednak nadal żyjemy w sferze zapowiedzi - zgodnie z deklaracjami z zeszłego roku dubbing AI ma się pojawić "w 2024 roku", a mamy już połowę roku.

Obecnie na platformie dostępna jest jedynie funkcja dodawania wielojęzycznych ścieżek audio. Czyli youtuber po wrzuceniu na platformę swojego wideo ma opcję dodania ścieżki dźwiękowej w innym języku. Tu właśnie pojawia się haczyk: to twórca ma dostarczyć nagranie dubbingujące film. Może być zrobione przy użyciu AI, może być ono z wykorzystaniem lektora lub po prostu twórca może wysilić się w swoim drugim języku.

Co więcej, funkcja jest udostępniona jedynie wybranym twórcom - według różnych źródeł posiadających powyżej stu tysięcy lub jednego miliona subskrybentów, a do tego być członkiem YouTube Partner Program. Czyli ogółem do funkcji ma dostęp ułamek wszystkich twórców na platformie.

W przypadku nagrania Jareda Owena zakładamy, że jest on jednym z twórców posiadających dostęp do dodawania wielojęzycznych ścieżek audio, a głos został wygenerowany przez AI korzystającej z próbek głosu youtubera. Podobnie jest w przypadku najpopularniejszego youtubera świata, MrBeasta, który oferuje aż 14 różnych tłumaczeń (aczkolwiek brakuje w nich języka polskiego).

Jednak im dłużej piszę ten tekst, tym bardziej dobija mnie jeden fakt: dlaczego o funkcji, która jest tak przydatna dla obu stron (twórcy i widza), nikt nie mówi?

Ścieżki audio w języku polskim na YouTube? Trudno się dziwić, że nikt nie korzysta, ale i trudno się dziwić oczekiwaniom

Nasz czytelnik napisał do nas, mając na twarzy (i klawiaturze) duże "wow", bo wreszcie pojawiła się nadzieja, że dotychczas niedostępne, z powodu barier językowych, zbiory YouTube będą stały otworem przed Polakami. Jednak funkcja jest na platformie od roku i dostęp do niej ma garstka kanałów. Co należy przyznać to (niestety) fakt, że nie każdy widzi w polskojęzycznych odbiorcach grupę na tyle dużą, by inwestować w tłumaczenie.

Z jednej strony trudno się dziwić twórcom, bo obecnie zapewnienie tłumaczenia leży po ich stronie - to zarówno pod względem kosztów (bo efektywne generowanie z pomocą AI nie jest tanie, a zatrudnienie dobrego lektora w danym języku również swoje kosztuje), jak i całkowita odpowiedzialność za nie. Bo jeżeli angielskie "spirit" zostanie przetłumaczone maszynowo jako "spirytus", to twórca może mieć niemały problem zarówno z potencjalnymi odbiorcami, jak i algorytmem YouTube.

Dochodzi jeszcze kwestia tego czy włożony nakład pracy i pieniędzy rzeczywiście przełoży się na zyski odbiorców. Bo w przypadku choćby gier i powiązanych z nimi materiałów raczej ciężko oczekiwać, że ktoś nie będzie znał angielskiego, to w przypadku hodowli warzyw w ogrodzie to oczekiwanie nie jest bezpodstawne. Tylko ilu z hodowców warzyw rzeczywiście potrzebuje treści wychodzących poza rodzimy język? Zwłaszcza, że mogą one dotyczyć warunków nieistotnych dla osób z Polski. W takich przypadkach nie można zarzucić twórcy, że nie podjął się tłumaczenia, a raczej spojrzeć w stronę YouTube i zapytać, dlaczego obiecanej rok temu funkcji nadal nie ma?

To oczywiście tylko przykłady tego, że tłumaczenie nie jest opłacalne dla obu stron. Bo w drugą stronę można znaleźć liczne przykłady tego, że tłumaczenie poszerzyłoby nasze "youtubowe horyzonty". Wideo o tematyce historycznej, geograficznej, wszelkiego rodzaju poradniki - w tym przepisy kulinarne, ale i wszelkie kanały, które mogą potencjalnie zainteresować Polaka, ale bariera językowa stała im na przeszkodzie. Tu youtuberom inwestycja w tłumaczenia się opłaca, ale co warto zauważyć, nie każdy ma na nie środki. Co ponownie sprawia, że pojawia się pytanie do YouTube: kiedy będzie tłumaczenie?

Czy to rewolucja, jeżeli samo YouTube jest niezbyt zaangażowane w jej implementację?

Przyznam bez bicia, że kiedy przeczytałam maila od naszego czytelnika, byłam pewna, że odkrył coś nowego. Bo sama oglądam anglojęzyczne wideo na YouTube, również twórców mających subskrybentów liczonych w milionach i u ani jednego nie zauważyłam opcji zmiany ścieżki dźwiękowej. Dopiero głębsze zastanowienie i sięgnięcie do redakcyjnych archiwów odświeżyło mi pamięć "że jednak coś takiego było".

Bo choć zapowiedź była huczna, to rozmyła ją cisza - AI dubbingu w formie zapowiadanej przez YouTube wciąż nie ma, a dodawanie wielojęzycznych ścieżek audio jest dostępne tylko dla mitycznej grupy "wybranych twórców". Twórców, którzy i tak nie korzystają z opcji, bo im się to zwyczajnie nie opłaca.

Na co jeszcze warto zwrócić uwagę to fakt, że zastosowanie AI do dubbingu to jedno z tych zastosowań, które można nazwać obiektywnie pozytywnym. Bo dzięki niemu pewien element internetu, skrawek rzeczywistości i treść kultury staje się szeroko dostępna, wykraczając poza bariery językowe. Tak więc trochę uderza fakt, że YouTube inwestuje więcej w gry na platformie wideo, niż w możliwość zdubbingowania dowolnego filmu.

REKLAMA

Czytaj też:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA