REKLAMA

Topiła się, a znajomi to nagrywali. Oszuści tworzą sensacyjne historie, żebyście zrobili jedną rzecz

Wakacje to niestety także bardzo niebezpieczny okres, kiedy górę biorą nieuwaga, brawura, nieodpowiedzialność lub zwyczajny pech. Policja i media regularnie donoszą o tragicznych wydarzeniach nad wodą. Cyniczni przestępcy wykorzystują zbytnią ludzką ciekawość i w swojej nowej kampanii żerują na cudzych nieszczęściach.

10.07.2023 12.23
oszustwo
REKLAMA

O fałszywych wpisach pojawiających się w mediach społecznościowych pisze CSIRT KNF. W ostatnich dniach natknąć można się na sensacyjne artykuły zamieszczane m.in. na grupach. Autorzy postów piszą o zatonięciu nastolatki. Aby "zachęcić" do kliknięcia, przedstawiają mrożącą krew w żyłach historię. W rzekomym zdarzeniu znajomi topiącej się dziewczyny nie pomagają jej, tylko nagrywają, jak walczy o życie. Sprawą ponoć zajmuje się policja.

REKLAMA

Takie zdarzenie nie miało miejsca. Niektórzy mogą uznać, że sytuacja jest prawdopodobna. Niedawno polskie media donosiły o przypadku, gdy topiła się 42-letnia kobieta, matka dziecka. Świadkowie opisywali, że obecne w okolicy osoby nie reagowały. Warto przy okazji dodać, że nie zawsze może chodzić tutaj o obojętność czy tzw. znieczulicę. Sami ratownicy dzielą się następującą radą: "na pierwszym miejscu stawiaj zawsze swoje bezpieczeństwo! Martwy ratownik nikogo już nie uratuje".

Jeśli nie masz pewności co do swoich umiejętności i nie czujesz się bezpiecznie – nie wchodź do wody. Nie ratuj też tonącego bez asysty innych osób – dodają.

Nie da się jednak ukryć, że ludzie przejmują się czytając o takich historiach. Widząc nagłówek, że nastolatkowie woleli nagrywać telefonami zdarzenie, zamiast wezwać pomoc, można złapać się za głowę i krzyknąć: co za czasy. Na to liczą przestępcy.

Co się dzieje, gdy potencjalna ofiara kliknie w link?

Okazuje się, że aby dokończyć lekturę artykułu, należy zalogować się na swoje facebookowe konto. Zniecierpliwiona osoba, chcąca jak najszybciej poznać szczegóły zdarzenia, pewnie nawet nie zastanowi się, dlaczego nagle Facebook ją wylogował i poda swoje dane. Przez to złodzieje mogą przejąć konto.

REKLAMA

Zdobywając dostęp do profilu, za jego pośrednictwem mogą okradać ludzi metodą "na Blika". Czyli podszywając się pod daną osobę, proszą znajomych o nagłą pożyczkę, realizowaną właśnie kodem Blik. Nasze konto może też posłużyć do propagowania sensacyjnych artykułów. W końcu gdy nieznana nam osoba wrzuca taki tekst na grupę może zapalić się lampka ostrzegawcza. Kiedy jednak robi to ktoś, kogo znamy i wiemy, co publikuje, łatwo uznać, że to sprawdzona, zweryfikowana informacja.

Na szczęście samo kliknięcie w link nie wyrządzi krzywdy. Pamiętajmy jednak, aby dokładnie sprawdzać, na jakiej stronie się znajdujemy, jeżeli zostaniemy poproszeni o wpisanie poufnych danych. W tym przypadku kłopotów można byłoby uniknąć – wystarczy zauważyć, że strona, na którą weszliśmy, nie ma nic wspólnego z Facebookiem.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA