REKLAMA

Uważaj, jak wyprzedzasz rowerzystę. Garmin Varia RCT715 - recenzja

Wideorejestratory w samochodach stały się w naszym kraju niemal standardem. Teraz zaczną być pewnie coraz popularniejsze także wśród rowerzystów. A przynajmniej to obiecuje Garmin Varia RCT715, czyli połączenie lampki rowerowej, kamery i radaru.

Garmin Varia RCT715: recenzja i opinie. Uważaj na rowerzystów
REKLAMA

Żeby nie było - to nie jest pierwsza kamera czy wideorejstrator, który można zamontować na rowerze. Swoje produkty z tej kategorii od lat sprzedaje Cycliq, coś znajdzie się też w ofercie Mio (recenzja niedługo), a niektórzy kierujący jednośladami po prostu podłączają GoPro czy inną kamerę sportową i tak rejestrują niebezpieczne sytuacje na drogach.

REKLAMA

Tutaj jednak po raz pierwszy w jednej obudowie zamknięto trzy urządzenia. Zajmijmy się więc nimi po kolei, zaczynając od tego, co już w sumie znamy.

Garmin Varia RTC715 jako lampka rowerowa

 class="wp-image-2222553"

Tutaj akurat wielkich nowości w stosunku do RTL515, czyli lampki z radarem, nie ma - i w sumie nie jest to wielkim problemem. Garmin RTC715 wyposażono w mocną, widoczną naprawdę z daleka diodę z czterema trybami pracy różniącymi się od siebie jasnością.

Podstawowym dla większości rowerzystów trybem będzie tryb migającego światła dziennego (65 lm), dodatkowo zmieniającego rytm migania w momencie wykrycia zbliżającego się do nas samochodu. Tak, nie zagwarantuje nam to pełnej ochrony przed każdym kierowcą, ale taka zmiana częstotliwości pulsowania, w połączeniu z naprawdę sporą mocą (nie uruchamiajcie lampki, świecąc nią sobie prosto w oczy, serio), daje szansę, że nawet roztargniony kierowca zwróci na nas uwagę, bo coś zmieniło się na drodze. Jeśli ma to o choć o 1 proc. zmniejszyć prawdopodobieństwo wypadku - biorę.

Pozostałe tryby to tryb światła dziennego ciągłego (20 lm), tryb jazdy grupowej (8 lm) i światło migające nocne (29 lm). Nie musicie sprawdzać specyfikacji RTL515 - wartości są dokładnie takie same, podobnie jak tryby pracy. Oczywiście trybami pracy możemy sterować bezpośrednio z poziomu komputera rowerowego Edge, tak jak to było do tej pory.

Jeśli chodzi o działanie RTC715 jako lampki rowerowej - zero zastrzeżeń. Tym bardziej, że na co dzień jeżdżę ze słabszą wersją (RTL511) i nigdy nie spotkałem się z sytuacją, żeby takie oświetlenie zostało przez kogoś uznane za niewystarczające.

Zastrzeżenia trzeba mieć natomiast niestety do czasu pracy na jednym ładowaniu

Najpierw przyjrzyjmy się temu, jak Garmin Varia RTC715 wygląda:

 class="wp-image-2222562"

Tak, to jest monstrum - przynajmniej w porównaniu do RTL515 i podobnych. Jest wprawdzie mniejszy od osobnej kamery, lampki i radaru, ale wciąż - to duże urządzenie, ponad dokładnie dwukrotnie cięższe (71 vs 147 g) i również ponad dwukrotnie grubsze od pozbawionych kamery odpowiedników z oferty Garmina.

Większe i cięższe do tego stopnia, że wymagany był nowy uchwyt, z nowym systemem mocowania - już bez przekręcania urządzenia, a ze specjalną wajchą zamykającą. Mogę na szczęście uspokoić - mimo sporej wagi i rozmiarów, RTC715 trzyma się sztycy wzorowo, nie obracając się nawet po agresywnych przejazdach po bardzo nierównej kostce brukowej. I kolejna dobra wiadomość - jest w zestawie adapter do montażu urządzenia na sztycach w kształcie litery D. Zła wiadomość - nowy uchwyt nie pasuje do starych radarów, gdyby ktoś chciał zrobić taką kombinację.

Niestety w ślad za wzrostem rozmiaru urządzenia nie poszedł czas pracy na jednym ładowaniu, aczkolwiek... zależy, jak na to patrzeć.

Jeśli patrzeć od strony czysto radarowej, gdzie wyłączamy w ogóle nagrywanie i robimy z kamero-radaro-lampki tylko radaro-lampkę, maksymalnie uzyskamy... 10 godzin, podczas gdy RTL515 zaoferuje nam o 6 godzin więcej. Owszem, może i nie każdy przejazd trwa 11 godzin, żeby od razu się tym martwić, ale to po prostu kolejny sprzęt do ładowania. Zakładając 1,5-2 godziny na pojedynczy przejazd, w wielu przypadkach - i to w trybie bez nagrywania - trzeba będzie RTC715 ładować co tydzień. A przecież nie kupimy go po to, żeby jeździć bez włączonej kamery.

Z włączoną kamerą czas pracy drastycznie maleje. Przy migającym świetle dziennym dojedziemy maksymalnie do 6 godzin i faktycznie jest to raczej maks maksów - podczas jednej z ostatnich przejażdżek po mniej więcej 5,5 godziny zobaczyłem na Edge'u powiadomienie o bardzo niskim stanie naładowania akumulatora. Przy nagrywaniu ciągłym czas pracy bez ładowania spada natomiast do ok. 4 godzin.

I teraz tak - w kategorii lampek i radarów, to raczej słaby wynik i zmusza do stałego pilnowania poziomu ładowania oraz przemyślenia tego, czy najbliższa trasa zajmie te 4, 6 czy więcej godzin. Z drugiej strony - jeśli podpniemy kamerę sportową, to wystarczy nam na około 2 godziny. Podobnie niektóre wideorejstratory motocyklowe pasujące do rowerów wystarczą na 2-2,5 godziny. Wybitnie rowerowy Cycliq z włączoną lampką wytrzyma natomiast... również maksymalnie 4 godziny. Czyli Garmin Varia RTC715 jest tutaj w stanie zaoferować o 50 proc. więcej czasu nagrywania - to już coś.

Dobra wiadomość jest też taka, że można ładować RTC715 podczas działania, więc jakiś skomplikowany system powerbanków i przewodów zasilających może nam pomóc podczas dłuższych podroży. Gorsza wiadomość - mimo że RTC715 obsługuje USB-C, to nic nie wskazuje na to, żeby obsługiwał szybkie ładowanie. A to oznacza, że od pustego do pełnego akumulatora dzielą nas słuszne 3 godziny.

Garmin Varia RTC715 jako radar rowerowy

 class="wp-image-2222571"

Kolejna dobra informacja - również i tutaj nic się nie zmieniło, przynajmniej jeśli chodzi o skuteczność działania. A ta jest na tyle wysoka, że nie wyobrażam sobie jazdy po drogach bez takiego dodatku do rowerowego wyposażenia. Do tego stopnia, że gdybym teraz stracił rower i przyczepioną do niego Varię, to mój kolejny rower byłby tańszy o tyle, żeby starczyło właśnie na dokupienie radaru.

Zasada działania jest dokładnie taka sama, jak poprzednio. Radar wykrywa pojazdy znajdujące się za nami (samochody, motocykle, czasem też inne rowery) znajdujące się w odległości do 140 m i wysyła na podłączony sprzęt dźwiękowe i wizualne powiadomienie, wraz z graficzną prezentacją odległości od nas i ewentualnym dodatkowym alertem o wyjątkowo dużej różnicy w prędkości między nami a goniącym.

Sprzętem odbierającym może być oczywiście komputer rowerowy Garmina (widać ostrzeżenie przy prawej krawędzi na zdjęciu), ale też i darmowa aplikacja Varia albo zgodny komputer rowerowy innej firmy (np. Wahoo).

Jak to działa w praktyce? W większości przypadków - fantastycznie. Samochody wykrywane są skutecznie, przeważnie z tak dużym wyprzedzeniem, że najpierw dostaniemy ostrzeżenie, a dopiero potem faktycznie usłyszymy nadjeżdżający pojazd. Przejechałem z Varią już kilkanaście tysięcy kilometrów i nie przypominam sobie sytuacji, w której jakikolwiek mijający samochód mnie zaskoczył - o każdym wiedziałem wcześniej.

Nie oznacza to jednak, że radar działa absolutnie idealnie - w niektórych okolicznościach potrafi działać w sposób co najmniej lekko irytujący, czasem nie jest przydatny, a czasem nie jest w stanie oszukać fizyki.

Kiedy fizyka wygrywa z radarem Garmina? Szczególnie wtedy - i to potrafi być niebezpieczne - kiedy jedzie za nami kilka samochodów, ale poruszają się w idealnej kolumnie i z niemal identyczną prędkością. W takim układzie Garmin Varia RTC715 pokaże nam na pasku pojazdów za nami jeden pojazd - przynajmniej do momentu, kiedy kolumna trochę się nie rozluźni albo nie wjedziemy w zakręt, który pokaże radarowi, że tych pojazdów jest jednak więcej. Nie jest to przesadnie częsta sytuacja, ale warto o tym pamiętać.

Garmin Varia RTC715 potrafi się też pogubić, kiedy albo startujemy spod świateł razem z samochodem i samochód jedzie idealnie z naszą prędkością, albo kiedy auto jedzie z taką samą prędkością co my przez dłuższy czas. Minimalna zmiana prędkości po jednej ze stron automatycznie wywoła alert radaru, ale do tego momentu czeka nas z jego strony wyłącznie milczenie.

 class="wp-image-2222568"

I w drugą stronę - o ile RTC715 nie generuje fałszywych negatywów w kwestii powiadomień, tak zdarza mu się raz na jakiś czas wygenerować fałszywy pozytyw. Dostajemy powiadomienie, obracamy się, a tam... nic. Albo najwyżej jakaś metalowa tablica, która - może przez podbicie koła albo gwałtowny manewr z naszej strony - radarowi wydała się ruchoma. Szczęśliwie takich przypadków nie ma zbyt wiele, ale znam miejsca na moich stałych trasach, gdzie prawie zawsze pojawi się to bonusowe pipnięcie na pustej drodze.

Przypadkiem męcząco-niepomocnym bywają też duże miasta i... holenderskie drogi (gdzie np. równolegle do drogi lokalnej idzie droga szybkiego ruchu). Garmin Varia RTC715 łapie bowiem samochody nie tylko ze sporej odległości, ale też i pod szerokim kątem, więc dostajemy regularnie multum informacji o autach, które niekoniecznie w jakikolwiek sposób nam zagrażają. A jak coś cały czas tam piszczy, to w końcu przestajemy na to piszczenie zwracać uwagę - raczej średnio dobra informacja w przypadku urządzenia, które takim piszczeniem może nam uratować życie.

Gdzie więc taki radar rowerowy spisuje się najlepiej?

Na podmiejskich albo pozamiejskich drogach, ewentualnie w mniejszych miejscowościach, gdzie ruch samochodowy nie jest duży. Tam faktycznie radar od Garmina spisuje się wyśmienicie, dając nam dodatkową informację o tym, czy ktoś za nami jedzie, np. w sytuacji, kiedy musimy wykonać - nie z naszej winy - gwałtowny manewr w rodzaju omijania zbyt daleko wysuniętego z drogi podporządkowanej samochodu. Świetnie też potrafi przypomnieć o tym, że nie jesteśmy sami na drodze, kiedy np. od godziny czy dwóch nie minęło nas żadne auto i aż za bardzo się do takiego stanu rzeczy przyzwyczailiśmy.

Oczywiście nic nigdy nie zastąpi zwykłego, w pełni analogowego zerknięcia przez ramię, które zawsze będzie miało 100 proc. skuteczności. Z drugiej strony - oglądanie się na wszelki wypadek przez ramię co 2 minuty raczej nie wchodzi w grę. A bycie zaskakiwanym przez przejeżdżające pojazdy jest jednym z powodów, przez które długo broniłem się przed jazdą po ulicach. Od czasu, kiedy dawno temu kupiłem jeden z wcześniejszych radarów Garmina, tego problemu nie mam.

Garmin Varia RTC715 jako wideorejestrator na rower

 class="wp-image-2222547"

Dobrze, to teraz już wiemy, że Garmin Varia RTC715 jest bardzo dobrym oświetleniem rowerowym i może jeszcze lepszym radarem. A jakim jest wideorejestratorem?

Podzielmy może tę odpowiedź na dwie części.

Czy Garmin Varia RTC715 nada się do zapisu naszej trasy i np. chwalenia się nim na Instagramie?

E, nie, kompletnie nie. W Garminie Varia RTC715 o wyboru są wprawdzie 2 rozdzielczości - 720p i 1080p - ale żadna z nich raczej nie będzie się liczyć jako dodatkowe źrodło materiałów do pamiątkowego filmu z wakacyjnych podróży. Niezależnie od tego, ile filtrów na nie nałożymy.

Powodów jest kilka. Po pierwsze - jakość materiału jest typowo wideorejestratorowa i nie wiem, czy nie tak z kategorii "kilka lat temu". Do tego nie ma tutaj żadnej formy stabilizacji - ani fizycznej, ani - a przynajmniej takie mam wrażenie, oglądając zarejestrowane materiały - programowej. Stabilizacja drgań? Poziomowanie horyzontu? Nic z tych rzeczy. Buja na boki przy mocniejszym pedałowaniu, trzęsie na wybojach i tyle.

Do tego obraz raczej nie powala na kolana szczegółowością, a w bonusie aberracja chromatyczna na niektórych ujęciach atakuje w zaskakujących ilościach.

Czyli nie, to nie jest alternatywa dla podczepienia GoPro pod siodełko, jeśli ktoś korzystał z pochodzącego z kamerki sportowej materiału do czegoś więcej, niż dokumentowanie niebezpiecznych sytuacji.

To teraz przejdźmy do części drugiej.

Czy Garmin Varia RTC715 sprawdzi się jako kamera bezpieczeństwa albo wideorejestrator?

 class="wp-image-2222565"

Tutaj odpowiedź na szczęście będzie twierdząca. Tak, Garmin Varia RTC715 wywiązuje się ze swojej roli bardzo dobrze. A że nikt nie obiecywał, że to alternatywa dla GoPro, to już inna sprawa.

Zacznijmy od podstaw, czyli od tego, kiedy Garmin Varia RTC715 nagrywa. Możemy takie nagrywanie wywołać ręcznie przyciskiem na obudowie (raczej będzie to mało popularne), możemy wywołać je z poziomu zgodnego urządzenia albo możemy też zostawić wszystko radarowi - w najbardziej sensownym trybie będzie rejestrował obraz zawsze wtedy, kiedy zostanie wykryty za nami jakiś pojazd. Możemy też nagrywać wszystko bez przerwy, podzielone w nadpisujące się pliki o ustalonej przez nas długości, zapisywane na karcie pamięci o pojemności do 128 GB.

Jak uniknąć tego nadpisywania? Opcje są dwie. Pierwszą jest automatyczny system wykrywania wypadków, który automatycznie zablokuje aktualnie rejestrowane nagranie i jest niezależny od tego, czy mamy przy sobie jakiekolwiek dodatkowe podłączone do radaru urządzenie. Drugą jest wywołanie takiego zapisu z poziomu zgodnego komputera Edge - po podłączeniu kamery pojawi się na nim odpowiedni widget. Z poziomu widgetu - aczkolwiek tylko w trybie ciągłego nagrywania - można też wywołać opcję robienia zdjecia.

Czyli w skrócie: można pojechać z samym RCT715 i bez żadnego dodatkowego sprzętu, a kamera i tak będzie rejestrować wszystkie mijające nas samochody i zadziała system automatycznego wykrywania wypadków i blokowania wideo z tymi wypadkami. Podłączając Edge'a (z serii x/xx30 lub nowszej) możemy dodatkowo sterować kamerą, lampką, dostawać powiadomienia z radaru i w bonusie nakładać na rejestrowane wideo informację nie tylko o czasie nagrania, ale też lokalizacji i naszej aktualnej prędkości.

Taka klatka z nagrania wygląda potem tak - wszystkie wspomniane informacje są w lewym dolnym rogu.

 class="wp-image-2222769"

A jak wygląda takie wideo, jakiej jest jakości i czy przyda się jako dowód?

Cóż - wystarczającej. Wystarczającej np. do tego, żeby bez problemu odczytać numery rejestracyjne przejeżdżających aut. I z tego co zauważyłem, nie ma większego znaczenia, czy jadą w tym samym kierunku co my, czy w przeciwnym.

Cały kadr:

 class="wp-image-2222775"

Zbliżenie na samochód i tablice:

 class="wp-image-2222787"

Tutaj omawiane nagranie:

Pełny kadr:

 class="wp-image-2222799"

Samochód i tablice:

 class="wp-image-2222802"

Przy czym to były te łatwe przykłady - a i tak np. nie byłbym w stanie ze zdjęcia określić, kto siedział za kierownicą samochodu. Marka, model, tablice rejestracyjne, kolor samochodu - w porządku. Poza tym - raczej nic więcej, nawet jeśli samochód i ja zatrzymamy się jeden za drugim.

To już jednak mniejszy problem - większym jest natomiast brak stabilizacji, szczególnie dotkliwy na moich podwrocławskich, zniszczonych drogach. Wycinam z całego kadru tylko tablicę rejestracyjną - to samo auto, ujęcia jedno po drugim:

 class="wp-image-2222850"

Oraz:

 class="wp-image-2222856"

I:

 class="wp-image-2222859"

A także:

 class="wp-image-2222865"

Wiem, że warunki średnio korzystne, bo a) auto jedzie w przeciwną stronę, b) ja jadę ponad 30 km/h, c) wyboje i wertepy oraz d) cień, ale to nie zmienia faktu, że mógłbym z tego skleić tak ze 3 albo 4 różne numery rejestracyjne i pewny byłbym tylko DW i 6 oraz J na początku. Potem to w sumie nie wiadomo.

Na szczęście jest kadr, gdzie pojawia się kompletny numer rejestracyjny i da się go odczytać prawidłowo - jak zresztą w większości przypadków. Co nie zmienia faktu, że oczekiwałbym czegoś odrobinę lepszego.

 class="wp-image-2222874"

Tutaj omawiane nagranie:

Nie liczmy też przesadnie na to, że uda nam się odczytać numery rejestracyjne w innych sytuacjach, niż taka, gdzie samochód jedzie dokładnie równoleglne do nas (pomijając już jego zwrot). Przykładowo tutaj kadr ze skrętu w lewo:

 class="wp-image-2222886"

Octavia za mną była widoczna w kadrze przez ładnych kilkanaście sekund (jechała prosto) i nie znalazłem ani jednej klatki, na której odczytanie jej numeru rejestracyjnego byłoby możliwe.

Tutaj omawiane nagranie:

Tak, wiem, to mało prawdopodobne potrzeby.

W końcu kamera rowerowa służy tutaj głównie do tego, żeby rejestrować albo uderzenia w nasz rower z tyłu (oby nie), albo niebezpiecznie bliskie wyprzedzanie. I tutaj w porządku, z takim materiałem możemy już pewnie spokojnie pójść na policję, bo w takich warunkach tablice rejestracyjne będą właściwie zawsze czytelne.

Gorzej będzie, jeśli np. dojdzie do jakiejś innej niebezpiecznej sytuacji, gdzie nie uda się zarejestrować tablicy rejestracyjnej - bo np. nie znajdzie się kadrze albo znajdzie się dalej od nas czy pod kątem.

Jeśli więc chodzi o podstawy podstaw - jest dobrze i Garmin Varia RTC715 spełnia swoje zadanie. Jeśli natomiast oczekujemy czegoś więcej, to... nie.

A jak się dostać do tych nagrań?

 class="wp-image-2222928"

Trzy opcje - aplikacja Varia, wyjęcie karty z radaru i włożenie jej do czytnika albo podłączenie kamery do komputera przez USB. Dwie ostatnie opcje działają bez zarzutu i to właśnie z nich korzystałem, natomiast pierwsza ma największy potencjał i jest jednocześnie najbardziej irytująca.

Po pierwsze - łączenie z kamerą przez Wifi udaje się przeważnie za drugim albo trzecim razem (iPhone 12). Regularnie łączę się tak z aparatem i GoPro i RCT715 jest zdecydowanie najbardziej kapryśne w tej kwestii. Po drugie - kiedy już dostaniemy się do naszych nagrań, mamy trzy zakładki - Zablokowane, Odblokowane i Pobrane. Te ostatnie są oczywiste, natomiast te dwa pierwsze to podział na materiały zablokowane ręcznie lub systemem wykrywania wypadków oraz cała reszta.

Z Zablokowanymi nie ma żadnego problemu. Nagrań będzie tutaj pewnie niewiele, więc wybranie właściwego będzie łatwe, a i pobieranie przeważnie postępuje szybko. Nie błyskawicznie, ale szybko.

Problem robi się z Odblokowanymi, bo nie ma tutaj - poza znacznikiem czasu - żadnego porządkowania. Nic. Zero. Mamy milion mikroskopijnych miniaturek, przedział czasowy i to tyle. Dodatkowo nawet te miniaturki ładują się bardzo powoli, a nawet jak się załadują, to niewiele z nich wynika.

I nawet ja - a nie jestem przesadnie lotny i kreatywny - wiem, jak można byłoby to lepiej rozwiązać. Przykładowo korzystałem kiedyś z kamery domowej, która na każdym zapisanym nagraniu wyłapywała twarz i ustawiała ją jako miniaturkę wideo. Proste, wygodne, tutaj byłoby niesamowicie przydatne (oczywiście z samochodem, nie twarzą), bo dość łatwo zapamiętać przynajmniej kolor albo markę auta, którego kierowca swoją jazdą mógł nam zrobić krzywdę. A w Garminie Varia RTC715 większość miniaturek to po prostu droga, bo radar wykrywa auto z daleka, zaczyna się nagrywania i właśnie ta pierwsza klatka trafia na miniaturkę. Użyteczność takiej miniaturki - zero.

Drugą opcją byłoby naniesienie tych miniaturek na mapę. Przynajmniej moglibyśmy wtedy zapamiętać mniej więcej miejsce, gdzie doszło do ryzykownej sytuacji i ograniczyć nasze poszukiwania. Ale nie - również tego nie znajdziemy. Tylko lista miniaturek z czasem, ładująca się powoli i równie powoli ładujące się nagrania, które przeglądamy w poszukiwaniu tego jedynego.

Ostatecznie więc po prostu podłączałem Varię do komputera i zgrywałem pliki na dysk. Było nieporównywalnie szybciej, a i przeglądanie takich zapisanych nagrań było nieporównywalnie prostsze.

Ach, gdyby ktoś przy tym pytał, jaką kartę dokupić do RCT715, to im większa, tym w sumie lepiej. Każde 30-sekundowe nagranie zajmuje ponad 80 MB, a do tego dochodzi jeszcze plik z dodatkowymi informacjami, który zajmuje ponad 8 MB. Czyli na 30 sekund mamy 90 MB zajętego miejsca na karcie.

Garmin Varia RTC715 - czy warto?

 class="wp-image-2222550"

Zacznę może od czegoś innego. Jestem niesłychanie zadowolony z tego, że przez kilka długich tygodni (sorry, Garmin, już oddaję) testowania tej kamery w Polsce, nie zarejestrowałem niczego, czym warto byłoby zawracać głowę policji. Polscy kierowcy zdecydowanie zaczynają się uczyć, żeby nie tworzyć bezsensownego zagrożenia dla życia i zdrowia niepotrzebnym bliskim wyprzedzaniem, aczkolwiek zapewne nie wszyscy. Dobrze jednak, żeby wszyscy wiedzieli, że w razie czego nie są bezkarni i nigdy nie wiedzą, który rowerzysta jeździ z kamerką i który może im potem narobić sporo problemów.

Jeśli natomiast chodzi o sam sprzęt, to tak - Garmin Varia RTC715 jest świetny jako radar i świetny jako lampka rowerowa. Jest też wystarczająco dobry jako kamera bezpieczeństwa, która zarejestruje co trzeba w naprawdę groźnych sytuacjach. Nie podbijemy może mediów społecznościowych tymi nagraniami, ale jeśli będziemy z takimi materiałami szli na policję, to naprawdę nikt nie będzie pytał, dlaczego nie mamy stabilizacji i czy tych kolorków mogłoby być trochę więcej.

Z drugiej strony - jest też niestety sporo "ale". Czas pracy jest może powyżej rynkowych standardów dla tego typu sprzętów (i to takich bez radaru), ale i tak nie uciekniemy przed faktem, że trzeba będzie go bardzo często ładować. Jeśli rozbijemy bank i kupimy do kompletu Edge'a 1040, dostaniemy dziwaczne kombo, gdzie komputer rowerowy ładujemy raz na "zapomniałem już, gdzie mam ładowarkę", a radar co 2-3 przejazdy. Sama aplikacja do przeglądania plików też powinna być po prostu lepsza i da się to zrobić raczej łatwo.

REKLAMA

Pozostaje też kwestia ceny. Garmin Varia RCT715 kosztuje obecnie ok. 1900 zł, czyli ponad dwukrotnie więcej niż RTL515, który wytrzyma dłużej bez ładowania, a jest tak samo dobrą lampką i radarem.

Musimy sobie więc sami odpowiedzieć na pytanie, jak ważne - i ile warte - są dla nas te nagrania - nawet jako psychologiczne zabezpieczenie, że w razie czego kierowca nie pozostanie bezkarny albo my będziemy mogli udowodnić swoją niewinność. Nie wiem przy tym, czy przejście z 515 na 715 ma większy sens - wydamy sporo, a kluczowe możliwości pozostaną takie same. Z kolei jeśli ktoś zastanawiał się nad zakupem 515 i dokupieniem do tego kamery, to zamknięcie tego wszystkiego w jednym opakowaniu, z jednym punktem montażowym, jedną kartą pamięci i jednym akumulatorem do ładowania może mieć sporo sensu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA