Za łatwe lochy, za trudni wrogowie. Bravely Default 2 to sequel gorszy od poprzednika - recenzja
Pierwsza odsłona Bravely Default zachwyciła posiadaczy konsol Nintendo 3DS. Jej twórcy osiągnęli sukces dzięki odnalezieniu złotego środka, równoważąc innowacje dla gatunku jRPG i ograniczoną moc przenośnej platformy. Tego idealnego wypośrodkowania niezwykle brakuje w Bravely Default 2.
Kolejny kilkupoziomowy loch z potężnym bossem na jego końcu. Moja drużyna przemierza korytarze, obserwując przeciwników uciekających w popłochu na sam nasz widok. W ten sposób Bravely Default 2 wysyła graczowi sygnał, że jest odpowiednio silny. Gdyby było inaczej, wrogowie ochoczo rzucaliby się w moim kierunku, widząc łatwy i warty ryzyka łup.
Potwory biorące nogi za pas to świetny sposób na uniknięcie niepotrzebnych, losowych potyczek z niskopoziomowymi wrogami. Jednocześnie system buduje w graczu przekonanie, że ten jest gotowy na konfrontację z bossem cierpliwie czekającym na końcu lochu. To samo przekonanie pęka jak tafla szkła, gdy ten-wielki-i-zły zadaje pierwszy cios. Jeden wystarczy, aby całkowicie położyć członka drużyny.
Poziom trudności w Bravely Default 2 to przedziwna sinusoida. Walka z mięsem armatnim jest banalna, z kolei bossowie bywają arcytrudni. Gra wysyła posiadaczowi sprzeczne i mylne sygnały na temat jego mocy. Najpierw sami powalamy jednym ciosem zwykłych wrogów, aby potem boss robił nam dokładnie to samo. BD2 cechuje fatalnie skalibrowany poziom trudności, nie mający nic wspólnego z satysfakcjonującym wyzwaniem. Nie chodzi o to, że nie potrafiłem sobie poradzić z wrogiem. Problem pojawia się, gdy pokonałem maszkarę, przez kwadrans żonglując fiolkami z lekarstwem. Zabawa jak na stypie. Tęskniłem wtedy za emocjonującymi starciami, np. z Persony.
Szkoda, bo sam pomysł walki jest bardzo ciekawy, odświeżając zakurzoną formułę klasycznych jRPG.
Unikalność modelu walki w Bravely Default 2 polega na strategicznym pożyczaniu i składowaniu tur dla poszczególnych członków drużyny. Funkcja Brave pozwala wykonać kilka akcji w ciągu jednej tury, ale później musimy je odpracować, poświęcając następne tury przy wykorzystaniu funkcji Default. Taki system dodaje rozgrywce głębi i pozwalają stosować zróżnicowane, bardzo ciekawe taktyki.
Przykładowo, wstrzymujący się z akcją od trzech tur biały mag może później rzucić aż cztery zaklęcia leczące, co kompletnie zmienia układ sił na placu boju. Gdy mamy do czynienia ze słabszym przeciwnikiem, możemy postawić wszystko na jedną kartę i pożyczyć ataki z przyszłych tur, natychmiast rozbrajając wroga. Większa siła to jednak większe ryzyko. Jeśli rywal nie padnie od pożyczonych ataków, musimy później czekać aż trzy tury, by odpracować kredyt. Jesteśmy wtedy na łasce wroga.
Złap je wszystkie! Nie Pokemony, ale klasy postaci dla członków drużyny.
Na system wysokiego ryzyka i wysokiej nagrody twórcy nakładają ciekawy system profesji. Profesje to swojego rodzaju klasy postaci, warunkujące umiejętności specjalne, zdolności pasywne, ataki oraz umiejętność efektywnego posługiwania się bronią. Profesje są jak Pokemony - musisz najpierw pokonać unikanego przeciwnika, aby obedrzeć go z daru i dodać ją do własnej kolekcji. Bravely Default 2 oferuje kilkanaście klas, z czego kilka to absolutne perełki. Docenią je zwłaszcza fani chcący przechodzić grę po raz drugi.
W ogólnym rozrachunku połączenie unikalnej koncepcji tur oraz klas wyróżnia Bravely Default 2 na tle innych gier jRPG. Tytuł oferuje szerokie możliwości taktyczne, łącząc i uzupełniając mocne strony wielu diametralnie różnych profesji. Niestety, euforia trwa do czasu kolejnej walki z bossem. Wymagających przeciwników można zazwyczaj pokonać w jeden, jasno określony sposób. Kluczowe walki zawężają możliwości graczy, zamiast w pełni je rozwijać. Wielka, wielka szkoda.
Trudności w odnalezieniu złotego środka w Bravely Default 2 doskonale widać na przykładzie oprawy graficznej.
Pierwsze Bravely Default zachwyciło graczy pięknymi, ręcznie malowanymi tłami stworzonymi przez Akihiko Yoshidę. Sequel przygotowany przez inne studio podtrzymuje unikalny styl, ale baśniowej magii nie udało się zachować. Zamiast tego gracz ma do czynienia z nierówną wizją artystyczną, gdzie inspirowane pierwszą odsłoną, proste modele postaci mieszają się na jednym kadrze ze znacznie bardziej szczegółowymi, dokładnymi modelami przeciwników. Momentami wygląda to niezwykle dziwacznie.
Pierwsze Bravely Default zmusiło deweloperów do artystycznej kreatywności, ponieważ Nintendo 3DS to konsola z ograniczonymi zasobami mocy. W przypadku sequela dla Switcha zachowano część niezwykle prostych modeli, przy jednoczesnym dodaniu znacznie bardziej szczegółowej zawartości. Gdy wyświetlamy tytuł na wielkim ekranie, wygląda to okropnie. Malowane tła zderzają się z brzydkim środowiskiem 3D. Trójwymiarowe krawędzie są postrzępione, z kolei oblicza bohaterów martwe jak u manekinów.
Do tego z jakiegoś powodu gra działa bardzo ślamazarnie. Wywołanie ekranu ustawień na moment zacina grę. Przerwy między dialogami są nienaturalnie rozciągnięte. Ekrany ładowania trwają z kolei zdumiewająco długo. Przeniesienie gry na szybką kartę microSD nie pomaga. Bravely Default 2 zdecydowanie przydałaby się łatka optymalizująca działanie.
Fabuła również jest co najwyżej przeciętna, a scenariusz do bólu zużyty.
Po raz kolejny mamy do czynienia z rozbitkiem, który zostaje wybrańcem ratującym świat. Historia Bravely Default 2 orbituje wokół regularnie pojawiających się w grach jRPG kryształów mocy. W tle mamy globalną katastrofę i zagładę planety. Klasyka klasyki, wypełniona jednowymiarowymi archetypami postaci. Grając w ten tytuł, ponownie czułem się, jakbym przechodził jRPG z lat 80 i 90 minionego wieku. Dla ortodoksyjnych fanów może to być zaleta, ale mnie trudno było zaangażować się w kolejną sztampową historię. Taki Octopath Traveler również nawiązywał to konserwatywnych klasyków gatunku, jednocześnie oferując paczkę ciekawych bohaterów. W Bravely Default 2 ta sztuka się nie udała.
Wszystko to składa się na finalny produkt, który jest bardzo nierówny.
Ciekawy system walki zostaje zabijany fatalnym balansem trudności. Miłe dla oka tła 2D szpeci trójwymiarowe środowisko otwartego świata. Ekscytacja wywołana faktem zdobycia nowej profesji jest usypiana nudną, sztampową historią. Na każdy solidny filar Bravely Default 2 przypada równie pokaźna usterka, która nie pozwala w pełni cieszyć się grą.
Nintendo dysponuje pokaźną kolekcją gier na wyłączność dla Switcha. Niestety, Bravely Default 2 raczej nie dołączy do najlepszych przedstawicieli tego zacnego zestawienia. To tytuł poniżej oczekiwań, niezwykle nierówny i bez pomysłu na ciekawe wykorzystanie dodatkowej mocy handhelda. Piszę to bez żadnej przyjemności, ponieważ ostrzyłem sobie zęby na produkcję Square Enix od dłuższego czasu. Niestety, jej twórcy nie potrafią przywrócić magii z 3DS-a. Dlatego z przykrością stwierdzam, że Bravely Default 2 to sequel gorszy od oryginału.