REKLAMA

Prrr Płotka, zrób miejsce dla Porsche. Jeżdżę po Night City jak wzorowy obywatel, testując motoryzacyjną duszę Cyberpunka 2077

Przecież to ich przerośnie - pomyślałem, gdy po raz pierwszy poinformowano, że pojazdy w grze Cyberpunk 2077 umożliwią pełną swobodę eksploracji. Spodziewałem się systemu tras z punktu A do punktu B, podczas gdy twórcy Wiedźmina postanowili pobawić się w futurystyczne GTA. Jak motoryzacyjny aspekt Cyberpunka wypada w praktyce? Po 30 godzinach w Night City mam już o czym pisać.

Jazda po mieście w Cyberpunk 2077 - test motoryzacyjnego aspektu
REKLAMA

Od kiedy pamiętam, zawsze miałem tę perwersyjną pokusę, aby jeździć w GTA jak przykładny obywatel. Zgodnie z kodeksem ruchu drogowego, dając się prowadzić miejskiej sygnalizacji świetlnej oraz respektując innych kierowców. Potrafiłem spędzać długie kwadranse, zwiedzając w ten sposób wirtualny świat. Ależ to mnie relaksowało. Spróbowałem zrobić dokładnie to samo w Cyberpunku 2077, wyjeżdżając ze swojego garażu na ulice Night City.

REKLAMA

Futurystyczne miasto jest pełne dróg, świateł, pionowych i poziomych znaków, a także innych uczestników ruchu. Gdy spojrzałem na jedną z głównych arterii miejskich, zobaczyłem większą liczbę samochodów niż w GTAV. Kapitalny widok, nawet na ograniczonej sprzętowo konsoli. Dziesiątki pojazdów jednocześnie wjeżdżały i wyjeżdżały z Night City, sugerując poważne (i odważne) podejście do motoryzacyjnego aspektu gry.

Wystarczyły jednak dwie minuty wzorowej jazdy, abym utknął w niewytłumaczalnym korku.

Jeden z kierowców przede mną postanowił się zatrzymać bez wyraźnego powodu. W ten sposób powstał krótki korek. Minuta. Druga. Trzecia. Dalej stoimy. Z zaciekawieniem sonduję teren dookoła, starając się dociec, skąd ten postój przede mną. Nie mam jednak bladego pojęcia. Bezpośrednio przed zatrzymanym samochodem nie ma żadnej blokady. Może kierowca zasłabł? Wysiadam ze swojej fury, idę kilkanaście kroków przed siebie, nachylam się do szyby i widzę zadowolonego z siebie, skupionego mężczyznę z rękoma na kierownicy. Hmmm…

Teraz najciekawsze: wystarczyło na chwilę odwrócić wzrok od samochodu powodującego zastój, aby korek błyskawicznie się rozładował. Nie to, że gra sprytnie usunęła zablokowane samochody przede mną, akurat gdy nie patrzyłem. Ona po prostu nakazała pojazdom ruszyć, zaraz gdy tylko przestałem się na nich koncentrować. Jak gdyby wzrok gracza wlepionego w inny pojazd tremował SI odpowiedzialną za ruch miejski.

Po kolejnych pięciu minutach cywilizowanej jazdy po mieście spotkała mnie dokładnie ta sama sytuacja. AI nie poradziło sobie z utrzymaniem ruchu miejskiego, przez co jeden z kierowców nacisnął po hamulcach, powodując absurdalny i niepotrzebny korek. W GTA V takie rzeczy zdarzały się bardzo rzadko. Tutaj są na porządku dziennym. Wielu kierowców w Night City nie powinno posiadać prawa jazdy. Co ciekawe, w sytuacji, gdy jakiś NPC przewozi nas na miejsce, a my siedzimy na fotelu pasażera, takie problemy nie występują. Jest za to okropne szarpanie samochodem podczas parkowania.

Raz na wolce, a raz w klatce - Cyberpunk 2077 daje graczom swobodę eksploracji, ale nie wszędzie.

Jadę autostradą unoszącą się na żelbetowych blokach wysoko ponad poziomem ziemi. Pod sobą widzę gigantyczne sterty śmieci generowane przez mieszkańców Night City. Pomyślałem sobie, że to raczej niemożliwe, abym mógł dostać się na to wysypisko. Nie wygląda jak obszar możliwy do zwiedzania. Prędzej to efektowne tło straszące nas przed przyszłością w odpadach i zanieczyszczeniu.

Postanowiłem jednak przebić się przez bariery autostrady i… udało się! Mój skradziony policyjny radiowóz wypadł z drogi, lądując na wzgórzu pod autostradą. Mogłem jechać w kierunku góry śmieci, a po czasie z impetem wbiłem się w stertę odpadów. Co prawda lewitujące metr nad ziemią śmieci świadczą, że CDP RED ma jeszcze masę elementów do poprawy, ale sam fakt, iż mogłem się wydostać na otwarty teren, dobrze świadczy o podejściu deweloperów.

Mało tego, ja przez te śmieci zacząłem się przedzierać, zdobywając jedną górę odpadów za drugą. Po kilku minutach takiej podróży zobaczyłem w dole jakąś ścieżkę. Zbiegłem ze śmieciowiska, aby odkryć hangar szmuglerów z kilkoma cennymi fantami. Ukradłem im furę, po czym ruszyłem przed siebie uliczkami wysypiska. Wkrótce dotarłem na szersze drogi skąpanego w słońcu Badlands, napotykając opancerzonych strażników czekających na kogoś przy skrzyżowaniu. Kilka strzałów i ich wzmocniony pojazd należał już do mnie.

Tego typu historie - tworzone w zasadzie przez samego gracza - sprawiają, że od Cyberpunka 2077 naprawdę trudno jest się oderwać. Jeśli widzimy w tle jakąś górę, zapewne możemy tam wjechać. To samo tyczy się sztucznych plaż, zielonych punktów widokowych i tak dalej.

Niestety, od czasu do czasu natrafimy na niewidzialną ścianę.

W zdecydowaną większość uliczek Night City mogę wjechać samochodem, taranując przeszkody na swojej drodze. Gdy jest zbyt wąsko, pozostaje przedzierać się motocyklem. Targowiska, kładki, tunele, deptaki, ogrody, schody - wszędzie tam wpycham się jednośladem, budząc oburzenie (a czasami i przerażenie) mieszkańców. Są jednak miejsca, do których mój motocykl nie wjedzie, chociaż ma odpowiednio dużo miejsca.

Weźmy widoczną na powyższym klipie azjatycką ulicę rozpusty. Chociaż zmieściłbym się między barierkami, powstrzymuje mnie niewidzialna siła. Jeśli jestem uparty i wciąż wciskam gaz, po chwili mój awatar sam zsiada z motocykla. Jest to zapewne podyktowane faktem, iż alejka jest pełna ważnych postaci NPC. Być może CDP RED nie chciał, abyśmy rozjeżdżali kluczowe dla fabuły postacie. Byłaby w tym pewna konsekwencja, ponieważ nie możemy do nich także mierzyć z broni.

Będąc przy azjatyckiej uliczce rozpusty, wielki szacun dla CDP RED za to, że przed wjazdem do alejki stał mój poprzedni motocykl. Zostawiłem go tam dobre kilka godzin wcześniej, wykonując jedną z misji pobocznych. To świetne, że gra zapamiętuje pozycje zaparkowanych maszyn. Zwłaszcza że wcześniejszy motocykl był kradziony i nie należał bezpośrednio do mnie.

Model jazdy jest lepszy, niż przypuszczałem. Samochody są zróżnicowane i ciekawe.

Jazda ciężarówką i jazda sportowym samochodem to dwa zupełnie różne doznania. Pierwszy pojazd powoli rozpędza się pod górę, a gracz czuje, jak konie mechaniczne walczą z wielką masą bestii na kołach. Z kolei wyścigowa rakieta jest agresywna i zrywna. Do tego lubi wpadać w poślizgi, jeśli zbyt szybko odbijamy kierunki lewo-prawo. Wyprowadzenie pojazdu na prostą wymaga opanowania jak w wyścigówce zręcznościowej.

Podoba mi się, że pojazdy odpowiednio reagują na stopień wcisku spustu kontrolera. Można się tym bawić, dostosowując prędkość do ruchu ulicznego i pozostałych kierowców. Z kolei hamulec wcale nie jest tak skuteczny jak w grach pokroju Watch Dogs czy GTA, dzięki czemu musimy hamować odpowiednio wcześniej, zwłaszcza rozpędzając się do pokaźnych prędkości. Spójrzcie też, jak dobrze pracuje zawieszenie w oparciu o nierówne, wystające elementy jezdni. Udało mi się to uchwycić na powyższym zrzucie ekranu.

Fani motoryzacji docenią również, że za każdym modelem samochodu stoi jakaś historia. Kupując kolejne pojazdy (legalnie posiadaną maszynę można przywołać niczym Płotkę z Wiedźmina, ale tylko gdy w pobliżu jest jezdnia), zapoznajemy się z ich ofertą i historią. Możemy przeczytać o wcześniejszym właścicielu, o specyfice maszyny, o silnych i słabych stronach. Świetna sprawa. Do tego każdy pojazd ma unikalny kokpit, po którym możemy się swobodnie rozglądać.

Zabrakło mi za to części możliwości charakterystycznych dla innych gier z otwartym światem.

Przykładowo, Cyberpunk 2077 nie pozwala przestrzeliwać opon. Być może ma to uzasadnienie z punktu widzenia motoryzacyjnej technologii przyszłości, ale wydaje mi się, że nawet opony z 2077 roku nie byłyby w stanie same się naprawić po długiej serii z żołnierskiego karabinu maszynowego. Pojazdy są także odporne na broń białą. Możemy je okładać młotami, ile chcemy, ale rozwalimy co najwyżej światła. Co prawda pojawia się jakiś dziwny płomień, wydobywający się nie do końca wiadomo skąd, ale nie ma on żadnego przełożenia na zachowanie czy wytrzymałość samochodu. Dopiero granat zamienia pojazd w dymiący złom.

Szkoda też, że kierownicy w Night City to takie sieroty. Nie wychodzą z pojazdów po zderzeniach, nie uciekają, gdy celujemy do nich z broni, nie wyprzedzają nas na drodze i nie próbują odzyskać skradzionego im pojazdu. Za to policja jest aż nazbyt skuteczna, przynajmniej jeśli chodzi o czas reakcji. Gdy dopuszczamy się terroryzowania innych kierowców, drony i funkcjonariusze magicznie wyrastają zza pleców gracza. Pełen automatyzm, który nie ma nic wspólnego z trasami patroli policji.

Istnieje gigantyczne pole do poprawy.

Pojazdy stanowią bardzo ważny element gry. Cyberpunk 2077 jest wypchany ofertami sprzedaży aut. Na ulicach Night City organizuje się nielegalne wyścigi. Część misji fabularnych wykorzystuje pościgi do podkręcania akcji. NPC stosują samochody jako swoje środki transportu. Musimy uważać przechodząc przez jezdnię, ponieważ bardzo łatwo jest wpaść pod maskę. Zwiedzanie miasta na czterech kółkach sprawia, że czujemy się, jakbyśmy naprawdę żyli w mieście przyszłości. Dlatego cieszę się, że CDP RED zaserwował całkiem niezły system, uwzględniający specyfikę różnych pojazdów.

REKLAMA

Z drugiej strony transport drogowy to element, który niezwykle silnie unaocznia, że Cyberpunk 2077 pojawił się na rynku o kilka miesięcy za wcześnie. Gdy jechałem przez autostradę, gra dwukrotnie zawiesiła mi Xboksa. Ale tak na amen. Konieczny był restart za pomocą przycisku na obudowie. Samochody lubią się przenikać, lubią znikać z ulic, ich system zniszczeń jest bardzo selektywny. O głupocie kierowców wspominałem już wcześniej. CDP RED będzie miał pełne ręce roboty, jeśli chce dokręcić ten drogowy chaos, jak należy.

Jednak nawet z tymi wszystkimi bugami i problemami, jeżdżenie po Night City potrafi być bardzo przyjemne. Środek nocy. Neonowe światła bijące po oczach. Muzyczny ambient wylewający się z radia samochodowego. Refleksy świateł odbijające się od szyb. Wszystko to buduje niesamowity klimat, nie do podrobienia w żadnej innej grze sci-fi. Szczerze polecam takie nocne kursowanie po mieście, na spokojnie, z dobrymi słuchawkami na uszach. Bywa magiczne. Tylko nie wystawiajcie łokcia za okno.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA