Trochę refleks szachisty, a trochę zamierzone działanie. FBI nagle straszy FaceAppem
Pamiętacie jeszcze, jak latem aplikacja FaceApp najpierw podbiła serca internautów, a potem nagłówki gazet i portali internetowych? Na jej temat właśnie wypowiedziało się FBI i zrobiło to w bardzo amerykańskim stylu.
Kosmetyczka, kremy przeciwzmarszczkowe, farby do włosów, filtry upiększające, 140 mln dol. załatwione przez Martina Scorsese – zwykle wolimy się odmładzać, ale nie w to lato. W to lato pół internetu zapragnęło sprawdzić, jak będzie wyglądać przyszłość ich twarzy, a do zrobienia tego wykorzystała FaceAppa.
AgeChallenge rozpętał krótką, ale burzliwą modę na postarzanie się za pomocą aplikacji
Kiedy specjaliści od marketingu w FaceApp zaczynali AgeChallenge, nie mogli spodziewać się aż takiego sukcesu. Wyzwanie rozlało się po internecie, a użytkownicy aplikacji zdawali się je uwielbiać. Starcze twarze pojawiały się w memach, na kontach społecznościowych, w wiadomościach. Do czasu. Tego, że ich aplikacja zostanie oskarżona o szpiegowanie na korzyść Kremla, marketingowcy raczej nie mieli szansy przewidzieć. Sprawa zaczęła się od nieprawidłowej analizy tego, jak wiele informacji aplikacja pobiera z telefonu, a skończyła na zarzutach stawianych pod adresem jej regulaminu.
Na polskim podwórku za kompleksową analizę jej działania wziął się szybko Cert. W umieszczonej na swojej stronie opinii instytut podkreśla, że FaceApp przesyła na serwery firmy tylko te zdjęcia, które zostały ręcznie wskazane przez użytkownika. Dodaje także, że aplikacja najprawdopodobniej nie zawiera ani złośliwego kodu, ani groźnych backdoorów, a jej regulamin nie zawiera podejrzanych przepisów. W tym miejscu trzeba pochwalić polskich ekspertów, że ich opinia pojawiła się na stronie już w lipcu. Nie każdy kraj jest tak szybki.
Trzy miesiące później: FBI ostrzega przed FaceAppem
W lipcu jeden z senatorów wysłał do FBI i Federalnej Komisji Handlu zapytanie w sprawie FaceAppa. Ponieważ szczęśliwi czasu nie liczą, odpowiedź na list dostał w listopadzie. Na początku grudnia upublicznił ja za pomocą Twittera.
W liście FBI pisze, że:
każda aplikacja mobilna lub podobny produkt stworzony w Rosji, taki jak FaceApp, jest poważnym zagrożeniem.
To zdumiewające, że przeprowadzenie tak pogłębionej analizy problemu zajęło pracownikom agencji rządowej tylko trzy miesiące. Trudno w tym wypadku traktować listu agencji jako poważnego ostrzeżenia przed FaceAppem — każdy, kto miał się go przestraszyć i program odinstalować, już to dawno zrobił.
Dlaczego FBI wraca do tematu teraz?
Odkopanie listu sprzed trzech miesięcy i odpisanie na niego jest raczej próbą zwrócenia uwagi opinii publicznej na nowe prawo, które zostało właśnie uchwalone w Rosji. Nakazuje ono instalowanie na nowych fabrycznie urządzeniach rosyjskich aplikacji. Zwolennicy tego pomysłu mówią o prawie konsumenta do wyboru i chęci rozwijania rodzimego rynku.
Krytycy są zaniepokojeni, że w praktyce chodzi tu o instalowanie na każdym urządzeniu oprogramowania zawierającego furtkę, przez którą odpowiednie służby będą mogły swobodnie zerkać na zawartość telefonów, telewizorów czy komputerów obywateli.