Robot bojowy czy nauczyciel programowania? DJI RoboMaster S1 - recenzja inteligentnego robota
W okolicach 2002 roku, jako nastolatek, byłem wielkim fanem programu BattleBots, w którym roboty toczyły bój na arenach. Turnieje robotów kilka lat temu powróciły, ale nigdy nie sądziłem, że podobny robot zawita w moim domu.
DJI to obecnie jedna z moich ulubionych firm technologicznych związanych z obrazowaniem. Testowałem większość ich produktów, a prywatnie kupiłem i korzystam z drona DJI Mavic Air i gimbala DJI Ronin SC. Z dużym zainteresowaniem śledziłem premierę nowej kategorii produktowej, czyli… robota. Jest nim DJI RoboMaster S1.
DJI RoboMaster S1 wbrew pozorom nie jest zabawką, choć może służyć do zabawy. Idea stojąca za robotem sięga jadnak znacznie głębiej, bowiem ten sprzęt ma z jednej strony uczyć mechaniki i majsterkowania, a z drugiej strony ma zachęcić do nauki programowania.
DJI RoboMaster S1 - co dostajemy w zestawie?
Niestety z wielkim żalem odkryłem, że egzemplarz testowy, który do mnie przyjechał, był już złożony. Nabywców czeka jednak sporo zabawy przy składaniu i skręcaniu modelu. Na robota składa się multum elementów, przewodów i śrubek. Całość nie jest przesadnie skomplikowana, ale z uwagi na mnogość elementów na pewno zajmie kilka godzin zabawy. Wystarczy powiedzieć, że każde koło składa się z 12 rolek, dzięki którym robot może poruszać się w każdym kierunku.
Mogłoby się wydawać, że otrzymujemy w zestawie sam plastik, ale to tylko pozory. Robot jest wyposażony w 31 sensorów do mapowania całego otoczenia. Najważniejszym jest kamera FPV, która może zapisywać obraz i jednocześnie zapewnia podgląd z robota na ekranie aplikacji. Inne sensory to m.in. sześć tarcz (określanych mianem „inteligentnej zbroi”), które rejestrują strzały innych robotów. O tym jednak dalej.
Wieżyczka z działkami i kamerą jest umieszczona na trójosiowym gimbalu, dzięki czemu możemy bawić się robotem nawet w terenie i na nierównościach, a obraz będzie idealnie płynny.
Co potrafi DJI RoboMaster S1?
31 sensorów w obudowie robota pozwala wykonywać różne zaprogramowane czynności albo reagować na zmienne warunki otoczenia. Mamy tutaj sześć głównych funkcji:
- śledzenie i podążanie po dowolnie wyrysowanej linii,
- rozpoznawanie markerów (plansz), które wywołują zaprogramowane funkcje,
- tryb śledzenia, w którym robot podąża za zaznaczoną wcześniej osobą,
- reagowanie na dźwięki, a konkretnie na klaśnięcia,
- rozpoznawanie gestów rąk, podobnie jak robią to drony DJI,
- rozpoznawanie innych robotów S1.
Jak widać, mamy tutaj bardzo bogaty zestaw możliwości, które pozwalają na tworzenie własnych gier i zabaw.
Nieodłączną częścią DJI Robomaster S1 jest aplikacja mobilna.
Aplikacja dostępna na Androida i iOS jest centrum operacyjnym robota. Możemy się z nim połączyć na dwa sposoby: przez sieć Wi-Fi tworzoną w locie przez samo urządzenie (opcja sprawdza się do zabawy na dworze) lub za pośrednictwem routera, po uprzednim podłączeniu robota do domowej sieci Wi-Fi. Zasięg nie jest żadnym problemem. W domu zależy od jakości sieci Wi-Fi, a na zewnątrz sięga aż 180 metrów, więc mamy naprawdę duży zapas.
W aplikacji znajdziemy trzy główne tryby działania: Solo, Battle i Lab. Ważna uwaga: aplikacja jest dostępna tylko w języku angielskim, co trzeba mieć na uwadze przy zabawie z dzieckiem.
W zestawie nie ma osobnego kontrola, więc sterujemy robotem tylko za pośrednictwem kontrolek wyświetlonych na ekranie smartfona lub tabletu. Można jednak skupić kontroler z drążkiem. Taki gadżet nosi nazwę DJI RoboMaster S1 GamePad i kosztuje 459 zł.
Kamera ma szerokokątny obiektyw o kącie widzenia 120 stopni. Potrafi robić zdjęcia w rozdzielczości 5 MP i nagrywać obraz Full HD w 30 kl./s. Jest to raczej podglądowy obraz, ponieważ bitrate to tylko 16 Mb/s, więc można zapomnieć o delektowaniu się jakością rodem z dronów DJI. Transmisja FPV na ekrany smartfonów i tabletów jest realizowana w jakości 720p przy 30 kl./s i przy 6 Mb/s.
Zabawa w trybie „Solo” jest możliwa, ale jest najmniej ciekawym trybem.
W trybie Solo możemy po prostu zdalnie sterować robotem z poziomu aplikacji mobilnej. Całość bardzo przypomina rozwiązanie znane z dronów DJI. Na ekranie widzimy podgląd FPV z kamery drona, a do tego mamy zestaw przycisków do poruszania się i… strzelania działkiem „laserowym” o zasięgu do 3 m, lub prawdziwymi pociskami z kulek. Na trybie walki skupimy się jednak później.
Robot nie ma skrętnych kół, ale nie są one potrzebne. Dwanaście wałków na każdym kole pozwala jeździć w dowolnym kierunku.
Przy zabawie w trybie Solo można zaznaczyć osobę, a robot będzie za nią podążał. Można też jeździć we wszystkich kierunkach, z czym robot radzi sobie doskonale. Przednia oś ma własne zawieszenie, dzięki czemu robot może pokonywać dość wysokie progi, dywany, czy nawet mniejsze krawężniki.
Tryb „Battle” pokazuje prawdziwy potencjał robota DJI, ale do zabawy są potrzebni znajomi.
Całość nabiera kształtów w trybie bojowym, w którym możemy prowadzić prawdziwe walki robotów. Aplikacja pozwala wybrać jeden z kilku trybów walki, ale jest też zupełnie pacyfistyczna dyscyplina rywalizacji, czyli wyścig na czas. Trybów bojowych nie mogłem dokładnie przetestować, ponieważ całość jest stworzona do zabawy z dwoma lub większą liczą robotów. Potencjał jest jednak olbrzymi.
Możemy wybrać bezpieczniejszy wariant zabawy, w której robot strzela „laserowym” działkiem. Jest też opcjonalny wariant wykorzystujący plastikowe lub gumowe kulki. Wsypujemy je do pojemnika w wieżyczce robota po czym działko może ciskać kulkami. Do zestawu są dołączone przezroczyste okulary ochronne, by zabezpieczyć oczy uczestników zabawy.
Roboty wykrywają trafienia w tarcze rozmieszczone na powierzchni urządzenia. Tarcze mają diody informujące o trafieniu i stanie „życia” robota. Jest też wiele wirtualnych modyfikatorów rozgrywki, które możemy rzucać na oponentów lub na siebie i zmieniać parametry jazdy na krótki czas. Są to m.in. „zawroty głowy”, „zakłócenia elektromagnetyczne”, „ekstremalna prędkość”, czy „niezwyciężoność”.
Trzeci tryb bazuje nie na zabawie, a na nauce.
Jest to tryb „Lab”, w którym możemy programować urządzenie. I to dosłownie. Aplikacja pozwala tworzyć algorytmy w wizualnym języku Scratch 3.0 bazującym na bloczkach układanych jeden pod drugim. Można też wejść na wyższy poziom i napisać prawdziwy kod w języku Python.
Element programowania wynosi zabawę robotem RoboMaster S1 na zupełnie inny poziom. Aplikacja ma kapitalne tutoriale podzielone na sekcje i na poziomy trudności, dzięki którym można poznać wszystkie funkcje, jakie da się zaprogramować w robocie.
Przykłady? Możemy pokazać kamerze robota tarczę z cyfrą od 1 do 9, po czym robot będzie się obracał w kierunku ułożonego wcześniej układu tarcz i strzelał dokładnie w ten numer, który mu pokazaliśmy. Inny przykład to autonomiczna jazda po narysowanej linii i wykonywanie poleceń po napotkaniu tarczy. Może to być np. „strzel i zawróć”.
Takie komendy można tworzyć w nieskończoność. Być może opis nie brzmi porywająco, ale własnoręczne zaprogramowanie robota i obserwowanie, jak wykonuje kod, jest bardzo satysfakcjonujące. Całość można mocno komplikować dodając kolejne zadania, więc zabawa jest wciągająca.
DJI RoboMaster S1 to idealny robot dla studenta politechniki, dziecka i rodzica.
Gdy w 2002 roku miałem 12 lat, dosłownie marzyłem o tym, by tworzyć własne roboty. Gdybym w tamtym czasie dostał od rodziców robota DJI RoboMaster S1, byłbym najszczęśliwszym dzieckiem na świecie.
Dziś sam jestem ojcem, choć moja córeczka jest jeszcze o wiele za mała na zabawę takim gadżetem. Przyznam jednak, że niespełna roczny bobas był wielce zainteresowany robotem jeżdżącym po domu. Za kilka(naście?) lat z wielką chęcią wręczyłbym córce podobną zabawkę, bo jest to jedna z najbardziej wartościowych rozrywek, jakie można sobie wyobrazić.
Robot jest bardzo zaawansowany, a jednocześnie jest prosty w obsłudze. Nie jestem do końca przekonany do trybu walki, szczególnie z użyciem plastikowych kulek, ale rywalizacja w wyścigach zapowiada się rewelacyjnie. Wisienką na szczycie tortu jest jednak możliwość programowania nowych funkcji i zachowań robota.
Polecam RoboMastera S1 po stokroć, o ile nie przeraża cię wydanie na ten sprzęt 2500 zł, bo właśnie tyle kosztuje robot. Patrząc na poziom zaawansowania (w tym 31 sensorów, kamerę FPV, system transmisji, łączność bezprzewodową) widzę, że sprzęt jest warty swojej ceny. Po złożeniu całość jest masywna (3,3 kg) i odporna na zderzenia, więc powinna wystarczyć na długie miesiące zabaw.
Poza ceną, jedynym realnym minusem jest tu czas pracy na jednym ładowaniu, który według producenta wynosi 35 minut, ale w praktyce nie udało mi się dobić nawet do 30 min ciągłej jazdy. Włączone urządzenie rozładuje się po czasie ok. 1,5 h. To niewiele, a dodatkowe akumulatory są drogie, bo kosztują aż 459 zł. Poza tymi dwoma wadami urządzenie wypada naprawdę rewelacyjnie. Zdecydowanie polecam, zwłaszcza jeśli szukasz zabawki dającej radość nie tylko dziecku, ale i rodzicowi.
Sprzęt wypożyczył do testów autoryzowany sklep DJI ARS.