Politycy protestują, bo chcą nadal móc sobie czytać, co piszesz na Messengerze
Facebook jeszcze niedawno z dumą zapowiadał wprowadzenie szyfrowania we wszystkich swoich komunikatorach. Okazuje się jednak, że to może nie być takie proste.
Nie wszystkim podoba się pomysł wprowadzenia szyfrowanie wiadomości przez Facebooka. Przedstawiciele rządzących z trzech krajów wystosowali do firmy list, w którym proszą, żeby Facebook wstrzymał się nieco z pracami nad tym rozwiązaniem… albo przynajmniej umieścił w nim backdoora dla służb.
Po co mi szyfrowanie w komunikatorze?
Na marcowej konferencji Facebooka Mark Zuckerberg próbował nas wszystkich przekonać, że jego firma nie ma w głębokim poważaniu prywatności swoich użytkowników. Jednym z jego głównych argumentów, miał być projekt wprowadzenia zaawansowanego szyfrowania end-to-end na Messengerze i Instagramie. Teraz ten projekt jest zagrożony.
Jeśli rozmawiacie przez internet z kimkolwiek o czymkolwiek istotniejszym niż określona części ciała waszej sąsiadki Maryni, lepiej to robić za pomocą komunikatorów, które maja szyfrowanie end-to-end. Dzięki niemu wiadomość, którą wysyłacie, jest szyfrowana na waszym sprzęcie i rozszyfrowywana dopiero na urządzeniu waszego rozmówcy. Oznacza to że tylko wasz rozmówca może przeczytać wiadomości, które wy mu wysyłacie, a tylko wy możecie przeczytać wiadomości, które on wam wysłał. To sprawia, że nasza konwersacja jest nie tylko zabezpieczona przed atakami z zewnątrz, ale też przed możliwością odczytania jej przez firmę, która stoi za komunikatorem – w tym wypadku przez Facebooka. I właśnie to już nie wszystkim się podoba.
Departament Sprawiedliwości nie lubi szyfrowania
Jeśli Facebook wprowadzi w Messengerze szyfrowanie end-to-end, to służby mogą go do woli prosić o ujawnienie treści wiadomości wysyłanych przez jego użytkowników, ale nic dzięki temu nie osiągną. Facebook nie będzie w stanie ich przekazać, bo sam nie będzie miał do nich dostępu. Jedyne, co będzie mógł zrobić, to z czystym sumieniem wzruszyć ramionami. Nic dziwnego, że przedstawiciele służb nie są tym faktem zachwyceni.
W liście wysłanym dziś do Facebooka prokurator generalny Stanów Zjednoczonych, sekretarz bezpieczeństwa krajowego Stanów Zjednoczonych, a także minister spraw wewnętrznych Wielkiej Brytanii i jego odpowiednik w Australii apelowali do Marka Zuckerberga o wstrzymanie się z wprowadzaniem takich zmian. Argumentują, że pozbawią one przedstawicieli prawa możliwości śledzenia nielegalnych działań na Messengerze i znacząco utrudni ich pracę. Sygnatariusze listu chcą, żeby Facebook wprowadził w swoim systemie backdoora, przez który służby będą mogły zaglądać do podejrzanych konwersacji. I dzięki temu rozwiązaniu całe szyfrowanie w praktyce szlag trafi.
Co ciekawe Facebook już teraz pozwala na szyfrowanie end-to-end w swoim komunikatorze, ale różnica polega na tym, że nie robi tego domyślnie i nie pozwala na to na przykład w wersji lite. Tajną konwersację możemy rozpocząć, wybierając ją w opcjach rozmowy. Trzeba do tego wejść w ustawienia konwersacji i w nich wybrać odpowiednią funkcję.
Facebook nie może w tej sytuacji przegrać
Mark Zuckerberg jest wbrew pozorom teraz w świetnej sytuacji. CEO Facebooka nie krył się z tym, że wprowadzenie do aplikacji szyfrowania end-to-end ma przede wszystkim podreperować mocno nadszarpnięty wizerunek firmy.
Jeśli zmiana ta zostanie zablokowana z powodu interwencji służb, Zuckerberg będzie tym dobrym, który próbował zapewnić swoim użytkownikom więcej bezpieczeństwa i prywatności, ale źli politycy mu na to nie pozwolił. Jeśli zmiana przejdzie, będzie mógł dumnie wypinać pierś, pokazując, jak wiele robi dla swoich użytkowników. W obu wypadkach CEO Facebooka wygrywa. Cyniczny chochlik w mojej głowie zastanawia się tylko, na której wygranej zależy mu bardziej.