Abonament RTV za 75 zł? Przecież za to mam Netflixa, Playera, Iplę, YouTube'a i Spotify
Arek Braumberger na Bizblogu rozważa różne opcje wprowadzenia nowego abonamentu RTV. Temat jest gorący, bo jeśli PiS wygra wybory, to nowy abonament radiowo telewizyjny zapewnie zostanie niezwłocznie przepchnięty.

Sprawa nowych opłat wrócić może już wkrótce. Być może już po wyborach. Politycy dobrze wiedzą, że bolesne zmiany najlepiej wprowadzić na początku kadencji, by wyborca miał czas z nimi się oswoić i zapomnieć przed kolejnym stawieniem się przy urnie - pisze Arek.
W dalszej części tekstu pokazuje, jak abonament RTV działa w innych krajach. Jako przykład podaje Niemcy i Wielką Brytanię:
Od 2013 roku sytuacja za zachodnią granicą uległa diametralnej zmianie i ściąganie abonamentu działa teraz jak silnik porsche 911. Należność naliczana jest od mieszkania i domu. Masz dwa lokale? Płacisz dwa razy po 17,50 euro miesięcznie (76,50 zł). Efekt jest taki, że ARD i ZDF nie są w stanie przejeść miliardów euro, które spływają do nich co roku…
A może wybrać model brytyjski? Licencja TV kosztuje na Wyspach 154,50 funta rocznie (niecałe 740 zł) za kolorowy TV. Jeśli zgłosisz czarno-biały, zapłacisz jedną trzecią tej kwoty. Ale gdy zaczniesz kręcić i migać się od płacenia, wparuje do ciebie kontrola i przysoli ci karę w wysokości 1000 funtów (ok. 4760 zł).
Arek w swoim tekście wychodzi z założenia, że Polacy byliby skłonni zapłacić nawet dużo za abonament RTV, jeśli mieliby pewność, że dostaną w zamian dobre materiały. Drugim warunkiem byłyby TVP i Polskie Radio wolne od politycznych nacisków.
Sorry, ale ja w to nie wchodzę
Po pierwsze nie oglądam tradycyjnej telewizji niemal wcale. Oglądam (przeważnie w Playerze) od dwóch do trzech programów TVN-u rocznie. I to tyle. Radia nie słucham również. Włączam je tylko wtedy, gdy mój smartfon nie chce się połączyć z Bluetoothem w samochodzie i nie mogę słuchać Spotify/Apple Music w aucie, a przede mną jest krótka trasa i nie chce mi się rozwiązywać problemu inaczej.
Nie chcę nic od Telewizji Polskiej. Nie chcę nic od Polskiego Radia. Nie mam żadnych oczekiwań, życzeń i pragnień. Poza jednym - daniem mi świętego spokoju i odwaleniu się od moich pieniędzy.
Abonament RTV za 75 zł miesięcznie?
Policzyłem sobie i w tej cenie miałbym podstawowy pakiet Netflixa, pakiet Start Extra w Playerze i Premiery oraz pakiet dla dieci w Ipli.
Podsumowując: za 34 zł miesięcznie miałbym dostęp do przepastnych zasobów Netflixa, na które składają się świetne filmy i jeszcze lepsze seriale (Orange is the New Black, Mindhunter, Dark, The End of the F***ing World, The Crown, Bloodline, Czarne Lustro, Dom z papieru, Ozark, Safe, Narcos, zatrzymajcie mnie, bo nie mogę przestać wymieniać). W ilościach, których nie da się skonsumować.
Za 20 zł miesięcznie kupiłbym sobie w Playerze Start Extra, w którym dostałbym 12 kanałów, możliwość cofania programów do 24 godzin wstecz, premiery seriali TVN szybciej niż w TV oraz dostęp do platformy VOD z filmami i serialami.
Za 2 x 10 zł dokupiłbym w Ipli Premiery, czyli najlepsze produkcje Polsatu dostępne online szybciej niż w TV oraz pakiet Dzieci z 11 kanałami bajkowymi.
Z YouTube’a można korzystać za darmo. Jego zasoby są ogromne, a premiery tam mają nawet poważne produkcje, jak „Nie mów nikomu”.
Za Spotify też płacić nie trzeba. Do słuchania muzyki i podcastów wystarczy pakiet z reklamami.
Na co komu TVP? Na co komu Polskie Radio? Abstrahując od poziomu - oba twory są pełne reklam i jeszcze miałbym za to płacić np. 75 zł w nadziei, że może jakimś cudem powstanie polskie BBC, ZDF albo inny ARD? How about no?