Jestem lepszym fotografem, niż o sobie myślę - mówi Piotr Leczkowski, laureat Sony World Photography Awards
Porzucił fotografię na 15 lat, a po powrocie sięgnął po najwyższe laury. Rozmawiamy z Piotrem Leczkowskim, Polakiem nagrodzonym w prestiżowym konkursie fotograficznym Sony World Photography Awards 2019.
Konkurs Sony World Photography Awards to jedno z największych i najbardziej prestiżowych wydarzeń świata fotografii. „Fotograficzne Oscary” są organizowane przez World Photography Organisation przy wsparciu Sony. Do tegorocznej, dwunastej edycji, zgłoszono ponad 326 tys. prac z całego świata.
Obok kategorii otwartych i profesjonalnych, jury nagradza również najlepsze zdjęcia z poszczególnych krajów. W tym roku nagrodę Poland National Award otrzymał Piotr Leczkowski za fotografię „Magic Moment”. Zdjęcie Piotra można oglądać na przepięknej wystawie konkursowej w londyńskim Somerset House. Jak co roku, ekipa Spider's Web odwiedziła galerię i była obecna na prestiżowej finałowej gali konkursu.
Miałem okazję poznać Piotra i porozmawiać z nim na temat samooceny, świadomości własnych umiejętności, oraz roli sprzętu i mediów społecznościowych w dzisiejszej fotografii. Zapraszam!
Marcin Połowianiuk, Spider's Web: Zaczynałeś fotografować jako nastolatek, ale porzuciłeś aparat na kilkanaście lat. Dlaczego?
Piotr Leczkowski, zdobywca Poland National Award w konkursie Sony World Photography Awards 2019: Zacząłem fotografować w liceum, właściwie wszystko - przyjaciół, eventy, koncerty. Po pewnym czasie poczułem, że aparat odgradza mnie od życia. Albo przeżywam, albo fotografuję. Koncentrując się na zrobieniu zdjęcia nie czuję tego, w czym uczestniczę. Z tego powodu odłożyłem aparat na długie lata.
Dlaczego ponownie sięgnąłeś po aparat?
Mam silną potrzebę fotografowania. Od zawsze myślę obrazami. Moi znajomi śmieją się, że „fotografuję okiem, a nie aparatem”, ale taka jest prawda.
Jak wraca się do fotografii po kilkunastu latach? Przerwa pomaga, czy przeszkadza?
Ta przerwa okazała się cenna, zbierałem emocje, dojrzewałem i teraz mogę oddać to w obrazach. Potrzebowałem 15 lat. W czasie kiedy nie fotografowałem, zajmowałem się grafiką, a jest to w jakimś stopniu komplementarne ze zdjęciami. Wymaga odpowiedniego spojrzenia i doboru kompozycji. Po powrocie nie archiwizuję już całego mojego życia zdjęciami, tylko fotografuję w konkretnym celu. Ma to swoje wady, bo niedawno dotarło do mnie, że nie pamiętam, kiedy ostatnio robiłem zdjęcia swoim dzieciom.
Zajmujesz się fotografowaniem tancerzy w ruchu. Jak trafiłeś na ten temat?
W fotografii szukałem swojego tematu, a kiedy spróbowałem fotografii tańca, od razu wiedziałem, że to jest to. Kiedy pierwszy raz przyszedłem na balet, poczułem, że jestem u siebie. Marzy mi się żeby tam zostać. Być może nie jest to temat ostateczny, możliwe że wyewoluuje w innym kierunku, ale w tej chwili zajmuje mnie to najbardziej.
Twoje zwycięskie zdjęcie jest z gatunku, którym raczej nie zajmowałeś się na co dzień. Fotografujesz tancerzy w warunkach studyjnych, a konkurs wygrałeś zdjęciem wręcz reportażowym. Jak powstała ta fotografia?
To prawda, większość moich zdjęć to zdjęcia studyjne. Ponieważ moimi modelami są tancerze Baletu Narodowego, to naturalnym krokiem była chęć zobaczenia tego, w jaki sposób pracują, jak wygląda ich życie w pracy. Zgłosiłem się z propozycją zrobienia rocznego projektu fotograficznego, który nazwałem „Sezon”. Chcę być przy balecie i fotografować całość - scenę i zaplecze - przy czym skupiam się na ludziach, nie na balecie jako takim.
Na zdjęciu widać piękną kompozycję i wymarzone światło. Na ile jest to dziełem przypadku, a na ile zaplanowaną wcześniej scenerią?
W tym wypadku jest to zdjęcie zza kulis próby generalnej baletu „Nasz Chopin” w Operze Narodowej. Za kulisami jest takie magiczne miejsce, magiczne w tym sensie, że ma gotowe, cudowne oświetlenie rozświetlające industrialne zaplecze. Za kulisami trwa tak naprawdę drugi spektakl, o czym większość widzów nie wie.
A sam moment? Spodziewałeś się tego kadru, czy polowałeś aparatem?
Często z moim fotografowaniem jest tak, że odkładam aparat. Przyglądam się, chłonę scenę i sam coś przeżywam. Tutaj też tak było. Kiedy zobaczyłem tancerzy, to w pierwszej chwili zamarłem i dopiero po pewnym czasie przypomniałem sobie, ze mam aparat, że muszę zatrzymać tę chwilę.
Porozmawiajmy o sprzęcie. Jak ważny jest dla Ciebie aparat?
Wielu moich znajomych pyta mnie jaki aparat kupić, po czym ze zdziwieniem stwierdza, że na dobrą sprawę nie wiem. Znam swój aparat i obiektywy, ale nie znam się na sprzęcie jako takim.
Musiałeś jednak wybrać własny aparat. Czym się kierowałeś?
Dla mnie aparat musi być przede wszystkim ergonomiczny. Kiedy wybierałem nowy model, kupiłem Nikona D810, bo znam ten system od lat, przesiadałem się z Nikona D700. Mam już obiektywy i nie muszę przyzwyczajać się do innego rozkładu przycisków i do montowania obiektywów w inną stronę.
Czy w takim razie nie przykładasz uwagi do sprzętu?
Na początku - chyba jak każdy - myślałem, że im więcej mam sprzętu, tym szybciej zrobię to wymarzone zdjęcie. Że do każdego zadania potrzebuję konkretnego obiektywu. Że jeszcze nie robię świetnych zdjęć, ponieważ ciągle czegoś mi brakuje.
Dziś tak nie uważasz?
Teraz wiem, że to nie aparat robi zdjęcia. Po pewnym czasie każdy fotograf orientuje się, że tak nie jest. Wspaniale zdjęcie można zrobić każdym aparatem, tylko trzeba mieć je wcześniej w głowie.
Ta opinia często pojawia się wśród osób, które już mają swój wymarzony sprzęt z wysokiej półki.
Spotkałem świetnych fotografów, którym do tego stopnia nie zależy na sprzęcie, że nie mają własnych aparatów. Wypożyczają na sesje to, co się trafi. Jest to jakaś metoda, ale sam mam potrzebę by mieć własny aparat pod ręką, nawet jeśli nie fotografuję codziennie.
Widzę, że śledzisz trendy na Instagramie. Twój profil robi bardzo duże wrażenie sposobem prezentacji zdjęć. Jak ważne są dla ciebie media społecznościowe? Czy jest to dobre miejsce do publikacji zdjęć?
To bardzo miłe i motywujące, kiedy zdjęcia które robię podobają się innym, a przecież każdemu fotografowie zależy na tym, żeby pokazać owoce swojej pracy. Myślę, że media społecznościowe są bardzo ważne, choć ciągle jeszcze się ich uczę.
Dlaczego Instagram, a nie Facebook, który nadal ma dużo więcej użytkowników?
Postawiłem na Instagram, bo mam poczucie, że w naszej kulturze obrazkowej sprawdza się lepiej. Testuję też Relacje, ale rzadko je robię, bo mam problem z rozmawianiem do smartfona. Nie chcę się obnażać, ale być może otworzę się na taką formę. Fajnie jest, kiedy ludzie, którym podoba się twoja sztuka, mogą cię zobaczyć i zidentyfikować się z tobą.
A wydruki? Twoja praca znalazła się w galerii Somerset House w Londynie podczas wystawy Sony World Photography Awards. Jakie to uczucie?
Świetne. Sam też celuję w galerie i wystawy, mam kilka za sobą. Interesuje mnie pokazywanie wydruków, by ludzie doświadczyli zdjęć w większym formacie. Sprzedaję też swoje wydruki.
Na koniec: czy jako zwycięzca Poland National Award masz jakąś radę dla osób, które chcą się wybić w świecie fotografii? Co należy zrobić?
Wysyłać zdjęcia na konkursy. To bardzo ważne. Nie myśleć o sprzęcie. Jeżeli inwestować, to nie w aparat, a w swoją wiedzę. Sprzęt zawsze można zmienić, a to co mamy w głowie zostaje z nami na zawsze.
Przede wszystkim myślę, że zwykle oceniamy własną pracę za surowo. Każdy z nas jest lepszy, niż sam o sobie sądzi. Jestem na pewno lepszym fotografem, niż o sobie myślę. Mamy w sobie - myślę, że większość z nas - coś takiego, co nas blokuje. Nie należy bać się pokazywania swoich prac.