Od miesiąca notuję na papierze, a notatki same lądują na moim smartfonie. Cyfrowy Moleskine - recenzja
Jeżeli też masz trudności ze znalezieniem balansu między notatkami cyfrowymi, a tymi fizycznymi, Moleskine Pen+ Ellipse przynosi rozwiazanie. To świetny system notatek, ale do ideału trochę mu zabrakło.
Cyfrowe notatki dzielę na dwie części, a mianowicie na stałe i tymczasowe. W Evernote mam zapisane te pierwsze i lubię o nich myśleć jak o zewnętrznym mózgu. Notatniki w Evernote zbierają rzeczy, o których nie muszę pamiętać na co dzień, ale są mi niezbędne i potrzebne co jakiś czas, często przez długie lata.
Z kolei tymczasowe notatki staram się przechowywać w aplikacji Todoist. Prowadzę tam m.in. listę zakupów, którą staram się uzupełniać na bieżąco, ale najważniejszą częścią są notatki to-do, czyli lista rzeczy, które mam wykonać w danym dniu lub tygodniu. W Todoist robię też listę zadań do długofalowych projektów, gdzie nie mam wyznaczonych konkretnych terminów.
Niestety mimo usilnych starań nigdy nie mogę przejść w pełni na Todoist. Regularnie powracam do notatek papierowych, które lepiej na mnie działają. Na moim biurku praktycznie zawsze znajduje się notes, w którym piszę przypomnienia do samego siebie, notatki prowadzone np. podczas rozmów telefonicznych, a niekiedy także listę zadań na kolejny dzień.
Po latach stania w rozkroku między papierem a cyfrą zrozumiałem, dlaczego tak trudno jest mi porzucić notes i długopis.
Zawsze kiedy notuję na papierze, robię przy tym jakieś drobne rysunki, takie jak szlaczki czy wzorki. Często robię to zupełnie nieświadomie, zwłaszcza podczas rozmów telefonicznych. Kiedy rzucę okiem na kartkę z takimi rysunkami, od razu przypomina mi się w jakich okolicznościach powstały i czego dotyczyła rozmowa.
Tem mechanizm działa zupełnie podświadomie, pewnie na skutek tego, że jestem wzrokowcem. Często nawet nie muszę czytać notatki tekstowej, bo wystarczy mi rzut oka na rysunek, bym przypomniał sobie o wszystkim.
I właśnie takich rysunków brakuje mi w cyfrowych notatkach. Elektroniczne zapiski są zwięzłe i łatwo edytowalne, ale jednocześnie sterylne i pozbawione tego czegoś.
Od miesiąca notuję w papierowym notesie Moleskine przy pomocy smart-długopisu Pen+ Ellipse. To bardzo ciekawe rozwiązanie, choć nie jest pozbawione wad.
Już kilkukrotnie testowałem cyfrowe notatniki, czy raczej digitalizery przesyłające papierowe notatki do aplikacji. Nie trafiłem jeszcze na rozwiązanie, które zostałoby ze mną na dłużej. Przeważnie aplikacje są wolne, a synchronizacja jest niepełna, co wyklucza takie pomysły z codziennego użycia.
Z rozwiązaniem Moleskine jest inaczej, choć nie jest idealnie. Mamy tu notatnik i długopis, które wyglądają jak analogowe przedmioty. Długopis Pen+ Ellipse jest dość gruby i na pierwszy rzut oka bardziej kojarzy się w flamastrem. Jest przy tym ciężki, co bardzo mi odpowiada. Po stronie z wkładem (oczywiście wymiennym) mamy ukryty otwór ze skanerem monitorującym nasze pismo.
Na przeciwległym końcu mieści się gniazdo ładowania micro USB, przycisk włącznika i dioda informująca o działaniu.
Długopisem można pisać po dowolnym papierze, ale jeśli chcemy zachować notatkę w formie cyfrowej, musimy korzystać z notesu Moleskine kompatybilnego z długopisem Pen+ Ellipse. Na rynku jest szeroki wybór takich notatników, w różnych formatach i okładkach.
Na pierwszy rzut oka nie różnią się one od standardowych notesów (poza wyższą ceną), ale każda strona ma unikalny mikrowzór składający się z mikroskopijnych kreseczek noszących nazwę Ncode.
To dzięki nim skaner długopisu może bardzo precyzyjnie poznać trzy informacje: w jakim notatniku pisze, na której stronie się znajduje i w którym miejscu tej strony.
Notuję w notesie Moleskine Paper Tablet 1 w rozmiarze L (jest też rozmiar XL), z wnętrzem w linie (do wyboru są też kropki i puste strony). Notatnik jest pięknie wykonany i na pewno ucieszy oko każdego estety, tym bardziej, że znajdziemy tu sporo detali świadczących o perfekcjonizmie Moleskine. Zalicza się do nich np. koperta do przechowywania luźnych stron...
...przemyślane dodatki oraz sama jakość okładek i papieru...
...a także drobne detale widoczne w kilku miejscach notatnika.
Jak wyglądają cyfrowe notatki Moleskine Pen+ Ellipse?
Przed rozpoczęciem notowania musimy sparować cyfrowy długopis ze smartfonem lub tabletem, co jest banalnie proste, ponieważ wykorzystuje standardową transmisję Bluetooth. Jest to jednorazowe działanie.
Co bardzo ważne, nie musimy pamiętać o włączeniu długopisu przed pisaniem. W momencie zatknięcia z papierem, długopis sam się włącza i zaczyna przechwytywać notatki, które następnie są wysyłane do aplikacji. Długopis potrafi się też sam wyłączyć, kilka minut po odłożeniu.
Jeśli aplikacja jest otwarta w trakcie pisania, widzimy w niej wszystkie zmiany zachodzące na żywo. Jeśli otworzymy aplikację po zrobieniu notatki, zmiany już w niej będą. Długopis ma własną pamięć, więc jeśli nie mamy obok smartfona przy pisaniu, dane zostaną przesłane przy najbliżej okazji, kiedy długopis będzie w zasięgu Bluetooth smartfona.
Jak można edytować cyfrowe notatki i jak wygląda integracja z zewnętrznymi usługami?
Możemy wybrać kolor i grubość linii zarówno przed utworzeniem notatki, jak i po. Pozwala to na bardzo szeroką edycję i personalizację cyfrowych notatek. Kiedy na papierze wszystko jest czarne, w wersji cyfrowej może być pełne kolorów i pogrubień.
Notatki widzimy w aplikacji Moleskine, która bezbłędnie rozróżnia notesy i poszczególne strony, ale siłą jest integracja z zewnętrznymi usługami. Aplikacja Moleskine może automatycznie przesyłać notatki do Evernote, Adobe Creative Cloud, Microsoft One Note i Google Drive.
Korzystałem z wariantu synchronizacji z Evernote i działa to tak, jak można się spodziewać. Notatki automatycznie pojawiają się w aplikacji. Powstaje nowy zbiór notatników o nazwie takiej, jaką mamy w aplikacji Moleskine, a każda strona to nowa notatka.
Niestety największy problem Moleskine to niezrozumienie języka polskiego.
Teoretycznie aplikacja potrafi rozpoznawać tekst i przetwarzać notatki odręczne na cyfrowe. W praktyce nie działa to dla języka polskiego. W efekcie wszystkie nasze notatki są zapisywane w formie pliku PNG o rozdzielczości 720x1163 pikseli. Wielka szkoda, bo notując po angielsku (i w kilku innych językach) nasze zapiski są zamieniane na cyfrowe litery, dzięki czemu można je np. przeszukiwać.
Kolejną wadą jest czas pracy na jednym ładowaniu. Długopis pozwala na ok. 4–5 godzin ciągłej pracy. W moim przypadku przekłada się to na ładowanie raz na tydzień, ale jeśli jesteś studentem i notujesz dużo, długopis może nie wytrzymać jednego dnia pracy. Ładowanie jest natomiast bardzo szybkie, ale to małe pocieszenie.
Na koniec szokować może cena. Długopis Moleskine Pen+ Elipse kosztuje aż 759 zł. Zestaw z notesem kosztuje 985 zł. To zdecydowanie za dużo, zwłaszcza w kontekście niepełnej funkcjonalności w Polsce. Sam notes Moleskine Paper Tablet kosztuje ok. 110 zł, czyli nieco więcej niż analogowy notes tej firmy.
Podsumowując, muszę szukać dalej.
Moleskine Pen+ Ellipse świetnie radzi sobie z przenoszeniem papierowych notatek do formy cyfrowej, bowiem całość działa bezproblemowo i właściwie idealnie. Ten produkt był zdecydowanie najbliżej połączenia moich notatek cyfrowych i analogowych, ale trudno uzasadnić jego wysoką cenę i brak rozpoznawania języka polskiego przez aplikację. Zwłaszcza w 2019 roku.
Niestety, wygląda na to, że nadal muszę tkwić w rozkroku między papierem i cyfrą. Szkoda, było naprawdę blisko!