Chciałem zagrać w Fortnite jak pros, więc zbudowałem efektowne stanowisko gracza
Głośniki, które zmieniają kolor, gdy zbliża się do mnie śmiercionośna mgła. Cztery różne budowle przypisane na przyciskach jednej myszki. Do tego wygodne makra na klawiaturze, za pomocą których od razu stawiam całe domy. Po prostu bajka. Na takim stanowisku Fortnite to można grać.
Nie jest przypadkiem, że większość najlepszych graczy Fortnite korzysta z myszki i klawiatury. Gra na PC zapewnia największą precyzję, najkrótszy czas reakcji oraz największą przestrzeń do konfiguracji. Dlatego po miesiącach z grą na Switchu i PS4 dałem się namówić. Przesiadłem się na PC. Stworzyłem efektowne stanowisko gracza, ponieważ chciałem na własnej skórze poczuć, na czym polegają różnice w rozgrywce. Te są kolosalne. Oczywiście o ile posiada się odpowiedni sprzęt. Jednak nawet markowe peryferia nie zrobiły ze mnie zawodowca.
Tworzę swoje stanowisko gracza Fortnite. Czyli właściwie co?
Myśląc o stanowisku komputerowego gracza chciałem doświadczyć tego, czego brakuje na konsolach. Czyli przede wszystkim dodatkowych czterech konfigurowalnych przycisków na myszce, do których przypiszę budowanie poszczególnych elementów. Zależało mi rownież na gotowych makrach do wykorzystania. W końcu zrobiłem też użytek z głośników dedykowanych tej grze. Zestaw 2.1 posiada niesamowitą funkcję, o której przeczytacie niżej.
Spędziłem wiele czasu na analizie gry najlepszych komputerowych graczy w Fortnite. Podglądałem ich konfiguracje, ustawienia oraz posiadany sprzęt. Dobrym punktem odniesienia był zwłaszcza Ninja - aktualnie najpopularniejszy streamer gry na platformie Twitch. Douczyłem się na ile mogłem, chwyciłem za kable i rozpocząłem budowanie własnego stanowiska. W myślach już byłem pierwszy, gromiąc konkurencję na serwerach. Oj głupcze...
Jaka myszka do Fortnite? Z czterema dodatkowymi konfigurowalnymi przyciskami.
W Fortnite gracz stawia konstrukcje, których umiejętne wykorzystanie decyduje o życiu lub śmierci. Gracz ma do dyspozycji pionową ścianę, podłogę, a także schody prowadzące w górę oraz schody prowadzące ku dołowi. Najważniejsze są ściany i schodki do góry. Połączenie tych dwóch elementów tworzy prostą wieżę strzelniczą, na której możemy regulować stopień odkrycia ciała względem przeciwnika znajdującego się na wprost.
Schody oraz pionowe ściany są kluczowe, dlatego zawsze warto mieć je pod ręką. Albo wręcz pod dłonią. Stąd potrzeba minimum dwóch dodatkowych konfigurowalnych przycisków. Najlepszy byłby jednak gryzoń mieszczący aż cztery struktury budowlane. Początkowo próbowałem więc myszek dedykowanych MMO z dodatkowym, bocznym blokiem numerycznym.
Niestety, Fortnite to nie World of Warcraft. Sieciowa strzelanina wymaga większej precyzji i bardziej zdecydowanych ruchów. Szukanie odpowiedniego przycisku na bloczku numerycznym podczas wymiany ognia nie spisywało się. Trochę jak wykręcanie numeru do ciotki, siedząc w okopie, gdy trwa intensywne bombardowanie. Szukałem więc dalej.
Wybór padł na Logitecha G502.
Tego samego, którym gra Ninja. Jak kopiować, to od najlepszych. Teraz mogłem natychmiastowo tworzyć konstrukcje, bez odrywania palców od myszki oraz WSAD-a na klawiaturze. Muszę jednak przyznać, że początkowo wykorzystanie szybkiego budowania nie było łatwe. Tak odważne przeniesienie ciężaru rozgrywki na myszkę było dla mnie czymś zupełnie nowym. Za to samo budowanie ścian i schodów za pomocą bocznych odchyleń rolki to czysta poezja. Klasyczne boczne przyciski pod kciuk mogą się schować.
Podczas wyboru myszki trzeba zwracać uwagę nie tylko na liczbę dodatkowych konfigurowalnych przycisków, ale również jakość oraz precyzję sensora. Dobry gryzoń pracuje w trybie 1000 Hz, z opóźnieniem nie większym niż 1 ms. Współcześnie takie myszy są dostępne zarówno po kablu, jak również w wersji bezprzewodowej. Należy również pamiętać o zminimalizowaniu zjawiska akceleracji. W ustawieniach systemu Windows wyłączamy dodatkową precyzję, a za pomocą dedykowanego oprogramowania tworzymy profile czułości z zakresu 300 - 1000 DPI. Wyższe wartości naprawdę nie mają sensu. Więcej wcale nie znaczy lepiej.
Jaka klawiatura do Fortnite? Makra to śliski temat.
Makra to nagrane uprzednio sekwencje klawiszy, które można odtworzyć za wciśnięciem jednego przycisku. Bardzo pomocne rozwiązanie, zwłaszcza w grach bez skrótów interfejsu bądź opierających się na powtarzalnych, monotonnych czynnościach. Dzięki makrze możemy błyskawicznie wejść do ekwipunku, wybrać zakładkę mikstur, a następnie wypić wywar leczący. Makra pozwalają również zastosować konkretną sekwencję czarów, maksymalizując w ten sposób obrażenia od żywiołów.
Sposobów na wykorzystanie makr jest tak wiele, jak wiele kreatywności i pomysłowości mieści się w głowie gracza. Problem zaczyna pojawiać się wtedy, gdy makra wykorzystujemy w rozgrywkach wieloosobowych. Daje nam to przewagę nad rywalami, którzy posiadają gorszy sprzęt, bez możliwości zapisu i odtwarzania gotowych sekwencji. Dlatego wielu twórców gier zaznacza, że nie życzy sobie stosowania makr we własnych produkcjach. Epic Games nigdy nie wydało jednak takiego komunikatu.
Twórcy Fortnite’a mają bardzo liberalne podejście do wykorzystywanych kontrolerów i platform. W Epic nie widzą nic złego, by naprzeciw siebie stawiać gracza z myszką i klawiaturą oraz gracza z padem. Nawet takim podrasowanym, jak kontroler wykorzystany przez zwycięzcę oficjalnego Summer Skirmisha. Dlatego szukałem jakiegokolwiek zapisu o makrach w regulaminie Fortnite’a. Niczego nie znalazłem. Twórcy sporządzili listę zakazanych praktyk, lecz stosowanie wcześniej nagranych sekwencji nie należy do tego zbioru.
Nagrałem makra na Logitechu G513 i odliczałem dni do bana.
Umieściłem pod klawiszem prostą sekwencję składającą się z budowy pionowej ściany, skoku i budowy schodów. W moich planach awatar ląduje na schodach, które ułamek sekundy wcześniej sam stworzył. W praktyce sekwencja działała znacznie gorzej niż się spodziewałem. Położenie myszki warunkuje odległość między awatarem oraz budowaną konstrukcją. Dlatego czasem schody lądowały za daleko, a mój heros nie mógł na nie wskoczyć. Innym razem budowa na nierównym terenie nie była możliwa, więc awatar po prostu smutnie podskakiwał w miejscu. Trochę żałośnie, trochę zabawnie, ale na pewno nie pro.
Po kilku rozgrywkach znalazłem sensowne zastosowanie makra w Fortnite. Za pomocą sekwencji błyskawicznie stawiałem pułapki. Normalnie rozłożenie takiego obiektu wymaga przynajmniej trzech kliknięć. Na G513 wystarczy jedno. Mała bo mała, ale jednak realna przewaga nad rywalami. Pierwszy krok został poczyniony.
Co ciekawe, podczas kilku dni biegania z włączonymi makrami nie spotkałem się z żadną konsekwencją ze strony administratorów. Najprawdopodobniej dlatego, że moje sekwencje były tak nieudolne, iż mało kto mógłby dostrzec w nich oszustwo. Jestem jednak przekonany, że w rękach bardziej doświadczonego komputerowego gracza makra mogą robić gigantyczną różnicę. Zwłaszcza te rejestrujące nie tylko akcje, ale również ruch kursorem. I właśnie dlatego sekwencje powinny być zabronione. Epic Games jest jednak zbyt zajęte liczeniem worków z pieniędzmi, żeby chociaż zaznaczyć własne stanowisko w tej sprawie.
Makra jak makra, ale kluczowy w klawiaturze jest punkt aktywacji.
Dlaczego wymagający gracze wybierają klawiatury mechaniczne? Odkładając na bok prywatne preferencje i chwilowe mody, chodzi o trzy podstawowe aspekty: punkt aktywacji, wytrzymałość oraz sprężenie zwrotne. Cała reszta to już marketingowe slogany, na które nie warto zwracać większej uwagi.
W przeciwieństwie do przełączników membranowych, w mechanikach punkt aktywacji przycisku pojawia się szybciej. Na 4 mm drogi klawisza przełącznik najczęściej wskakuje na głębokości 2 mm. Im wyżej osadzony punkt aktywacji, tym szybciej akcja wykonana przez gracza wędruje od klawiatury do komputera. Doświadczony gracz nie dociska klawiszy do końca, ale właśnie do punktu aktywacji. Szybciej odrywa palce od plastiku i szybciej może wprowadzać kolejne polecenia.
Fizyczne, staromodne przełączniki klawiatur mechanicznych wysyłają wiadomość zwrotną w momencie aktywacji. Najczęściej jest to poczucie skoku połączone z klikiem (choć może być również inaczej, ponieważ na rynku istnieje masa fizycznych przełączników). Dzięki sprzężeniom zwrotnym gracz zawsze wie, czy wykonał pożądaną akcję. Ma sto procent pewności podejmowanych działań. No i odpowiedź fizycznego przełącznika jest po prostu przyjemna.
Wytrzymałość to ważny wyróżnik klawiatury mechanicznej. Fizyczne przełączniki są średnio 5 razy bardziej wytrzymałe od znacznie tańszych membran. Dla niedzielnego gracza nie ma to większego znaczenia. Jednak z perspektywy zawodnika turniejowego, który poświęca kilka godzin dziennie na treningi, wytrzymałość sprzętu to bardzo ważna cecha. Nie uwierzylibyście, ile klików dziennie robi doświadczony weteran StarCrafta.
W Logitechu G513 zastosowano autorskie fizyczne przełączniki w trzech rożnych wariantach, o odległości aktywacji wynoszącej odpowiednio 1,5 mm lub 1,9 mm. To dobre wyniki, biorąc pod uwagę średnią na poziomie 2 mm. Do tego oprogramowanie Logitecha posiada gotowy profil Fortnite, gdzie od razu możemy przypisać konkretne funkcje gry do konkretnych klawiszy. Czuć, że producentowi bardzo zależy, żeby trafić do fanów hitu Epic Games.
Na koniec zostawiłem najciekawsze, czyli głośniki informujące światłem o świecie gry.
Logitech G560 to głośniki 2.1 z czterema źródłami światła. Zestaw został stworzony z myślą o grach wideo i jednego nie można mu odmówić: oryginalności. Dzięki bibliotece Lightsync SDK producenci gier mogą wykorzystywać cztery źródła światła na rozmaite, mniej lub bardziej pomysłowe sposoby. W Fortnite Epic Games ostrzega za pomocą głośników przed śmiertelną burzą grasującą na mapie. Gdy ta jest blisko gracza, pokój rozświetla fioletowe światło. Dzięki temu burzowa bariera nigdy nie weźmie gracza z zaskoczenia. Ten zauważy nagłą zmianę koloru nawet w ferworze walki.
Bardzo mi się spodobało, że zarówno głośniki G560, jak rownież klawiatura G513 (oba urządzenia są kompatybilne z technologią Lightsync) reagują na otoczenie gry. Diody w obu gadżetach rozświetlają się na złoto gdy jesteśmy blisko skrzynki ze skarbem. Podświetlenie klawiatury płynnie odwzorowuje zmienny cykl dobowy na mapie, dzięki czemu nawet pod ziemią wiemy, jakie warunki panują na zewnątrz. To wszystko kosmetyka, ale jakże efektowna. Rynek gier wideo coraz rzadziej mnie czymś zaskakuje, ale przyznaję, że tym głośnikom się to udało. Wieczorna rozgrywka jest teraz bardzo klimatyczna.
Czy dzięki tym urządzeniom stałem się lepszy? Ani trochę. Za to bawiłem się lepiej.
Fortnite na PC przypomniał mi, jak bardzo zniuansowane jest komputerowe granie. Jak wiele zmiennych wpływa na rozgrywkę. Liczy się nie tylko wydajność PeCeta, ale również katalog możliwości peryferiów. Oczywiście solidne, markowe akcesoria nie zamienią kiepskiego gracza w ligowego zabijakę. Przekonałem się o tym na własnej skórze. Refleksu czy spostrzegawczości nie da się kupić albo naprawić porządną klawiaturą. Jeśli jednak gracz posiada potencjał i umiejętności, topowy sprzęt naprawdę da mu realną przewagę nad konkurentami.
Peryferia to nie wszystko. Liczą się indywidualne predyspozycje. Pokażcie mi jednak e-sportowca, który wygrał w ciągu kilku ostatnich lat wielki turniej na myszce za 50 zł. O ile na konsolach wszystko jest znacznie bardziej ujednolicone i ustandaryzowane, na PC gracze posiadają masę możliwości. Profile, edytory, makra, przełączniki - samo konfigurowanie peryferiów to cześć zabawy. Coś jak dłubanie pod maską samochodu przed ważnym wyjazdem.
Przyznam, że trochę mi tego brakowało.
*materiał powstał we współpracy z marką Logitech