Microsoft nie zamknie użytkowników w złotej klatce. Nowe motto firmy to "otwartość, otwartość, otwartość!"
Microsoft już od kilku lat powoli acz konsekwentnie zmienia swoją politykę dążąc do pełnej interoperacyjności z innymi rozwiązaniami IT na rynku. Niedawna deklaracja Satyi Nadelli nadal jednak kontrastuje z tym, do czego ta firma przyzwyczajała nas przez dekady.
Na pewno wszyscy pamiętacie występ Steve’a Ballmera, podczas którego biegał po scenie jak nawiedzony wrzeszcząc „programiści, programiści, programiści!”. Były szef Microsoftu na swój sposób dziękował deweloperom za to, że ich działalność pomogła uczynić jego firmę jedną z najpotężniejszych na rynku IT. Dużo bardziej stonowany Nadella najprawdopodobniej nigdy nie zdobędzie się na taki występ (patrz niżej). Gdyby jednak miał charakter Ballmera, krzyczałby „otwartość, otwartość, otwartość!”
By oddać sprawiedliwość tam, gdzie jest należna, to nie Nadella jako pierwszy w Microsofcie zrozumiał, że dalsza izolacja produktów i usług Microsoftu nie ma już sensu ani dla firmy, ani dla jej klientów. Zresztą znaczna część zasług przypisywanych panu Nadelli w rzeczywistości narodziła się w głowie Ballmera, ale my dziś nie o tym, to temat na osobny tekst. Aktualny szef Microsoftu bez wątpienia konsekwentnie kontynuuję te transformację. A niedawno podkreślił, że tyczy się to również najważniejszego – zdaniem Nadelli – działu w Microsofcie.
Sztuczna inteligencja powinna być jak PC, nie jak App Store od Apple’a.
A więc otwarta, interoperacyjna i zdolna czerpać korzyści z pracy zewnętrznych programistów. Tak przynajmniej uważa aktualny szef Microsoftu, krytykując zarazem jego zdaniem przestarzałe rozumowanie firm takich jak Apple. Nadella podczas swojego ostatniego spotkania z prasą zestawił najpierw komputery PC jako przykład otwartego ekosystemu z produktami z iOS-em, na których instalacja oprogramowania spoza App Store'u nie jest możliwa bez łamania licencji na oprogramowanie.
Jego zdaniem sztuczna inteligencja powinna być tak otwarta, jak reszta Internetu. – Wyobraźcie sobie, że web jest tak zamknięty, jak sklepy z aplikacjami. To byłaby prawdziwa tragedia – argumentował. I od razu podał przykład działań Microsoftu w tym kierunku. A konkretniej, dość kontrowersyjny – dla udziałowców Microsoftu – mariaż Cortany i Alexy. Od niedawna urządzenia z rodziny Amazon Echo potrafią połączyć się z Cortaną, mimo iż polegają przede wszystkim na własnej, konkurującej z Cortaną SI o nazwie Alexa.
Sam Microsoft ma jednak nadal wiele do zrobienia w kwestii otwartości.
Nie zapominajmy, że sztandarowy – w mojej ocenie – system Microsoftu, jakim jest Windows 10 S, również nie umożliwia instalacji oprogramowania spoza wbudowanego Sklepu z aplikacjami. Jest bez wątpienia bardziej otwarty niż iOS, jednak możliwość instalowania dowolnego oprogramowania na najnowszym systemie Microsoftu jest dostępna wyłącznie za opłatą.
Nie zapominajmy też o tym, że choć Microsoft wielokrotnie podkreślał, że UWP – najnowsza, najbardziej przyszłościowa platforma dla aplikacji Windows – nie jest zależna od Sklepu Microsoft i dowolny sklep z aplikacjami może nawiązać współpracę z Microsoftem (tak jak nie ma żadnego problemu, by użytkownicy Androida korzystali z czegoś innego od Sklepu Play), to do dnia dzisiejszego nie doczekaliśmy się takiej alternatywy.
Nie można jednak nie zauważyć, że Microsoft sprzed dekady to zupełnie inna firma niż ta, z którą aktualnie mamy do czynienia. Niezależnie od pobudek, korporacja z Redmond bardzo ochoczo udostępnia kolejne API do swoich produktów i usług, chętnie też zawiera umowy partnerskie z innymi firmami z branży. Nawet z konkurentami, jak chociażby w przypadku wyżej wspomnianej współpracy Cortany i Alexy.
Satya Nadella doskonale jednak pamięta, do czego może prowadzić oddanie SI w nieodpowiedzialne ręce.
W ubiegłym roku głośno było o Tay, a więc zasilanym przez SI Microsoftu bocie na Twitterze. Ów bot to coś w rodzaju eksperymentalnej zabawki, miał symulować typową nastoletnią osobę. Żartownisie zaczęli jednak karmić go niestosownymi informacjami i eksponować go na wartości godne potępienia. Tay stał się agresywnym rasistą, a Microsoft musiał pospiesznie go wyłączyć. Satya Nadella nie uważa jednak, by ten incydent był powodem do kwestionowania jego wizji rozwoju SI.
Uważa jednak, że to cenna lekcja, która powinna nauczyć Microsoft i jego konkurencję odpowiedzialności za swoje twory. Nowa wersja Tay ma być odporna na – jak Microsoft to określa – ataki użytkowników, a jej ponowne uruchomienie ma być między innymi sprawdzianem, czy nowe podejście do projektowania architektury takiego bota jest dobrze zabezpieczone przed złą wolą.
Słowa szefa Microsoftu brzmią sensownie, jednak nie zapominajmy, że to zamykający użytkowników w złotej klatce Apple jest postrzegany jako jedna z najbardziej odpowiedzialnych firm i wyceniany wyżej od firmy Nadelli. A Cortana jest dużo rzadziej wybierana przez konsumentów od Siri czy Alexy. Niektórzy mogą wręcz odebrać decyzję Nadelli jako dowód na niezdolność Microsoftu do samodzielnego stawiania czoła konkurencji.
Nie będziemy jednak bawić się w ssanie z palca czy zgadywanie. Intuicja powinna nam podpowiadać, że otwartość, interoperacyjność i wolny przepływ informacji jest zawsze lepszy dla dobra ogółu. Pozwólmy więc Microsoftowi dalej rozwijać swoje produkty i usługi w ten nowy sposób. Jest bardzo możliwe, że ta konsekwencja w rozdawaniu siebie na prawo i lewo faktycznie wzmocni sam Microsoft. A to byłyby bardzo złe wieści dla jego zazdrośnie strzegących swoich wynalazków konkurentów.