TCL jest jak Huawei. Po trzech latach z ich telewizorem szczerze wierzę w sukces tej firmy
TCL ma ogromną szansę na podbicie wielu rynków. Mówię to jako wieloletni posiadacz telewizora właśnie tej firmy.
Przeglądając poranną prasówkę trafiłem na tekst mojego serdecznego kolegi, Pawła Okopienia, opublikowany na łamach iMagazine. Dowiedziałem się z niego, że TCL to modele słabe, źle wykonane i niewygodne w użyciu, zaś włodarze firmy nie znają polskich i europejskich realiów. Z tego powodu Chińczycy mają nie powtórzyć sukcesu Huaweia, który z nieznanej nikomu marki stał się trzecim graczem na światowym rynku smartfonów i drugim producentem tego typu urządzeń w Polsce. Nie zgadzam się z tą opinią.
Uważam, że historie obu firm są wyjątkowo zbieżne.
Pamiętam okolice 2010 roku, gdy, jako najmłodszy pracownik PC Worlda dostałem do testów smartfon Huawei. Sprzęt ten recenzowałem akurat ja, ponieważ... nikt inny nie chciał tego robić. Ta nieznana opinii publicznej chińska marka nikomu nie imponowała, więc stworzony przez nią model trafił na sam koniec redakcyjnego łańcucha pokarmowego, w którym akurat ustawione było moje biurko.
Co tu dużo mówić, telefon był kiepski, następnych kilka modeli także. Wiedziałem jednak, że Huawei to gigant rynku telekomunikacyjnego. Dlatego wierzyłem, że także w segmencie konsumenckim będzie powoli, ale konsekwentnie piął się do góry.
Gdybym miał wówczas zbędne pieniądze, postawiłbym je właśnie na Huaweia. Niewątpliwie zyskałbym na tym, ponieważ Chińczycy mniej więcej od 2014 roku robią naprawdę świetne sprzęty, a w 2015 i 2016 ich firma po prostu rozkwitła. Udowodniła że niczym nie ustępuje bardziej doświadczonej konkurencji, mimo że wcześniej mało kto wierzył w jej sukces.
Dokładnie tak samo może być z TCL.
Jestem o tym przekonany tym bardziej, że ich telewizora używam od niemal trzech lat. Gdy na przełomie 2014 i 2015 roku szukałem nowego ekranu, moimi priorytetami były ładny wygląd, zadowalająca jakość obrazu, duża przekątna oraz niska cena. I po przejrzeniu wszystkich dostępnych modeli wyszedłem z Saturna z 49-calowym modelem TCL U49S7606DS, za który zapłaciłem zaledwie 1999 zł. Mniej, niż za porządnego smartfona.
Po tak długim okresie użytkowania muszę przyznać, że sprzęt ten wyjątkowo dobrze zniósł próbę czasu. Nadal prezentuje się ładnie i zapewnia jakość obrazu w pełni wystarczającą do grania na konsoli PlayStation 4 oraz oglądania Netfliksa. Krótko mówiąc, ten tani jak barszcz model spełniał wszystkie stawiane przeze mnie, niezbyt wygórowane wymagania. Nie ukrywam, zapewne wynika to z tego, że jestem zwykłym, kanapowym użytkownikiem, a nie ekspertem zmieniającym wyświetlacze średnio co kilka tygodni.
Oczywiście nie twierdzę, że mój TCL jest idealny, byłoby to kłamstwo. Przede wszystkim jego system Smart TV jest wyjątkowo niewygodny. Zniwelowałem ten problem korzystając z Chromecasta oraz konsoli do gier. Drugim problemem było bardzo nierówne podświetlenie matrycy. Gdy ekran robi się czarny, widoczne na nim jaśniejsze ślady niekiedy mnie irytują. Nie są to jednak zjawiska na tyle uciążliwe, bym chciał wyrzucić telewizor lub chociaż wymienić go na inny. W końcu pamiętam, ile za niego zapłaciłem.
Jestem na tyle zadowolony, że w przyszłości rozważę kupno innego modelu TCL.
Tym bardziej, że najnowsze telewizory tej firmy prezentują się naprawdę nieźle. Warto mieć na uwadze, że dobrze wypadają w profesjonalnych testach. Z licznych publikacji jasno wynika, że oferują bardzo dobrą jakość wykonania i obrazu. Są wyposażone w nowoczesne rozwiązania i działają pod kontrolą systemu Android TV, z którego dłuższy czas korzystałem na konsoli Nvidia Shield. Jest on dokładnym przeciwieństwem kiepskiego oprogramowania zainstalowanego na moim kilkuletnim urządzeniu i po prostu działa.
Nie dziwi mnie, że chińskie przedsiębiorstwo nie stawia już tylko na cenę i znacznie podniosło jakość swoich produktów. Taka jest naturalna kolej rozwoju każdej firmy. Zwłaszcza giganta takiego jak TCL, który już teraz zajmuje trzecią lokatę na światowym rynku telewizorów. Dodatkowo ma w portfolio wiele znanych marek, takich jak Thomson, Alcatel oraz Blackberry. Polityka firmy sugeruje, że będzie on nie tylko tworzyć lepsze produkty, ale też nabywać kolejne brandy i próbować przywracać im wartość.
To dobra strategia walczenia rozpoznawalnością, jakością i ceną. W przyszłości może ona bardzo pomóc nie tylko w zdobywaniu kolejnych udziałów w rynku, ale też zwiększeniu marży i poprawieniu zyskowności biznesu. Składając te klocki do kupy okazuje się, że TCL ma ogromne szanse na sukces.