Sharp urządził pokaz siły, ale żeby zobaczyć różnicę, musiałbyś wsadzić nos w telewizor
Po raz kolejny firma Sharp pokazała jedyne w branży telewizory 8K. Zapewne w końcu trafią do naszych domów. Szkoda tylko, że mało kogo – całkiem słusznie zresztą – to obchodzi.
Sharp, jeden z istotniejszych innowatorów na rynku RTV, od dłuższego czasu wydaje się nie mieć pomysłu na zwrócenie na siebie uwagi konsumenta. Na tegorocznych targach IFA po raz kolejny zaprezentował swoje telewizory 8K. Po raz kolejny jako jedyny. A wyrażenie „po raz kolejny” jest tu szczególnie istotne: po raz pierwszy telewizory te zostały zaprezentowane na targach CES… w 2012 roku.
Ktoś mógłby słusznie zauważyć, że odległy czas pomiędzy prezentacją produktu a realnym wprowadzeniem go na rynek nie powinien nikogo dziwić. Telewizory 4K też oglądamy już od dawna, a dopiero przez ostatnie lata zaczynają trafiać pod strzechy. Jest jednak zasadnicza różnica pomiędzy przejściem z FHD (1080p) na UHD (4K) a z 4K na 8K. To pierwsze ma jeszcze sens.
Dobrze i bezstratnie zakodowany obraz FHD jest na pierwszy rzut oka trudny do odróżnienia od obrazu w 4K. Dopiero po ciut dłuższej analizie można dostrzec te drobne szczegóły w prezentowanym obrazie, które stanowią o wartości dodanej wyższej rozdzielczości. Nie wiem jak wrażliwy ktoś musiałby mieć wzrok, by odróżnić wyświetlacz 8K od 4K.
Wyścig o jak najwyższą rozdzielczość się już zakończył.
Przynajmniej jeśli chodzi o telewizory. Nawet siedząc w niewielkiej odległości od telewizora o dużej przekątnej, rozdzielczość 4K zapewnia idealną szczegółowość. By docenić 8K, musielibyśmy wsadzić nos w telewizor. A nie zapominajmy, że treści 8K to niemały problem logistyczny w obrobieniu i przesłaniu do użytkownika tak dużej ilości danych.
Dlatego też producenci telewizorów słusznie szukają innych metod, by przekonać nas do wymiany telewizora na nowszy. Poszerzają ich inteligentne funkcje, wprowadzają coraz doskonalsze systemy dźwiękowe, rozwijają ideę treści HDR, pracują nad coraz lepszym kontrastem i reprodukcją kolorów. Nie miejmy żadnych wątpliwości - przed konsumenckim sprzętem do wyświetlania obrazu jeszcze długa droga do doskonałości. Dalsze inwestowanie w liczbę pikseli jest jednak pozbawione większego sensu.
8K do nas w końcu trafi, naturalną drogą ewolucji.
Proces technologiczny paneli oferujących tak wysoką szczegółowość obrazu będzie coraz tańszy i coraz bardziej opłacalny. Z biegiem lat panele 8K będą tanieć i stawać się produktem masowym. Na dodatek ta rozdzielczość jest i będzie pożądana w przypadku wyświetlaczy wielkoformatowych.
My jednak będziemy się ekscytowali… sam nie wiem czym, bo nie jestem wróżem. Może Dolby Vision 2? Albo telewizorami z tak mocnymi procesorami, że będą w sobie zawierać całe konsole do gier? Pomysłów na rozwój na pewno jest wiele. 8K zawita jednak pod naszymi strzechami w sposób wręcz niezauważalny. Co – niestety – jest smutnym podsumowaniem propozycji Wspaniałej Przyszłości od Sharpa…