REKLAMA

Zegarki Pebble dostały „tryb offline”, w który przejdą po odcięciu pępowiny przez producenta

Jeśli wciąż nosisz na nadgarstku smartwatch Pebble’a, mam dobre wieści. Twój Pebble nie przestanie działać, nawet gdy twórcy odetną pępowinę. Nie jestem jednak pewien, czy nadal będziesz chciał go nosić.

06.04.2017 06.38
Pebble wiecznie żywy. Nowa aktualizacja pozwoli zegarkom dalej działać
REKLAMA
REKLAMA

Po tym, jak Pebble z hukiem zamknął swe podwoje po przejęciu przez Fitbita, anulował wydanie nowych zegarków i ogłosił brak przyszłego wsparcia dla dotychczasowych smartwatchów wielu użytkowników (w tym i niżej podpisany) zwyczajnie wrzuciło swoje Pebble do szuflady.

Zegarek miał bowiem przestać działać z chwilą, w której Fitbit odłączy serwery, utrzymujące najważniejsze funkcje Pebble’ów przy życiu. Teraz wiemy, że odcięcie od chmury nie będzie oznaczało końca zegarków.

Pebble będzie nadal żył. Tylko co to za życie?

Najnowsza aktualizacja aplikacji Pebble na Androida i iOS wprowadza „tryb offline”, w który zegarki przejdą po odcięciu chmurowej pępowiny.

Jeżeli pewnego dnia narzędzie logowania nie wykryje serwerów, po prostu pozwoli korzystać z zegarka bez konieczności logowania. W momencie, w którym serwery przestaną odpowiadać, aplikacja automatycznie zainstaluje najświeższy firmware danego smartwatcha oraz najbardziej istotne wersje językowe.

Niestety, nie ma się z czego cieszyć, bo wraz z odłączeniem od chmury, Pebble straci większość możliwości:

  • Nie będzie działał timeline, który był przecież podstawą interfejsu
  • Aplikacje fitnessowe przestaną zbierać informacje, a dane zostaną usunięte
  • Kontakt do pomocy technicznej zniknie z aplikacji (oczywiście)
  • Zegarki nie będą już podpowiadać nowych funkcji
  • Z aplikacji na smartfony zniknie sklep z aplikacjami na zegarki

Po czymś takim dla większości użytkowników dalsze noszenie zegarków Pebble będzie jak podtrzymywanie życia respiratorem, gdy mózg dawno obumarł. Zegarki nie będą potrafić niemal nic. Dlatego ja swojego Pebble’a nawet nie wyciągam z szuflady, by zainstalować najnowszą aktualizację.

Bez smart-funkcji Pebble stanie się tylko przeciętnym, elektronicznym zegarkiem - do tego niezbyt urodziwym.

Przeczuwam za to wzrost popularności wśród developerów i entuzjastów.

Jest jednak druga strona tego medalu. Wraz z odłączeniem od chmury więcej opcji zyskają developerzy. Dostęp do trybu programistycznego będzie znacząco ułatwiony, a aplikacje i aktualizacje oprogramowania zegarka nadal będą mogły być wgrywane ręcznie.

REKLAMA

To pozostawia otwartą furtkę dla entuzjastów, którzy potrafią sami sobie napisać aplikacje, albo tych, którzy gotowi są korzystać ze smartwatcha pracującego pod kontrolą aplikacji stworzonych przez niezależnych programistów.

Biorąc pod uwagę to, jak tanio można w tej chwili kupić resztki magazynowe Pebble’a, z których wyprzedają się wszystkie sklepy, wcale nie będę zdziwiony, jeśli wokół martwego produktu utworzy się kult geeków, porównywalny z tym, który do dziś otacza Samsunga Galaxy S2.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA