REKLAMA

To już koniec marki Pebble oraz koniec mojej przygody ze smart zegarkami

Któż mógł to przewidzieć? Wygląda na to, że Pebble naprawdę przestanie istnieć. Co gorsza, przestanie istnieć tak szybko, że nawet nie zdąży wysłać klientom swoich najnowszych produktów. I w sumie sam nie wiem, czy jestem wściekły, czy odetchnąłem z ulgą.

Koniec marki Pebble? Fitbit przejmuje technologię
REKLAMA
REKLAMA

Aktualizacja: wpis został zaktualizowany, nowe informacje na końcu publikacji.

Pogłoski o tym, jakoby Fitbit miał kupić Pebble’a za jakieś śmieszne grosze (35-40 mln dol.) rozchodzą się po Sieci od dobrych kilku dni. Do tej pory spoglądaliśmy na nie raczej z przymrużeniem oka, jak na kolejną internetową opowiastkę, która ostatecznie okaże się nieprawdą.

Tymczasem wszystko wskazuje na to, że Pebble dołączy do niechlubnego grona projektów z Kickstartera, które nigdy nie doczekały się realizacji.

Fitbit naprawdę kupuje Pebble’a. Czekamy już tylko na druczek z potwierdzeniem.

Jak donosi Bloomberg w swoim najnowszym raporcie, obydwie firmy czekają już tylko na to, by publicznie potwierdzić przejęcie. Skąd o tym wiadomo? Cóż… CEO Pebble’a odchodzi. Ponad 40 proc. pracowników Pebble’a otrzymało oferty pracy od Fitbita. Na Twitterze Pebble’a panuje na zmianę martwa cisza przeplatana chorobliwymi seriami retweetów zdjęć z zegarkami użytkowników – jakby sami nie mogli się zdecydować, czy odejść w żałobie, czy z uśmiechem na twarzy.

Jeśli to, o czym pisze Bloomberg, się potwierdzi, marka Pebble wraz z zegarkami przestaną istnieć. Ostanie się tylko technologia, która sprawiała, że Pebble był tak wyjątkowym urządzeniem. Chodzi głównie o prężnie rozwijany sklep z aplikacjami oraz unikatowe UI zegarków Pebble – ściśle zintegrowane z kalendarzem Timeline UI.

Pebble 2 zdążył już wyfrunąć do wspierających z Kickstartera i na sklepowe półki. Niestety, Pebble Time 2 i Pebble Core raczej się tego nie doczekają.

Według Bloomberga ci wspierający, którzy zakupili Pebble Time 2 lub Pebble Core (w tym i niżej podpisany) otrzymają zwrot pieniędzy. Nie ma na to jeszcze oficjalnego potwierdzenia ze strony samego Pebble’a, ale spodziewamy się go pod koniec tygodnia – firma zapowiada 17. newsletter dla wspierających, który wyjaśni wszelkie niedopowiedzenia.

Koniec końców finisz w tej chwili może być tylko jeden – na moje konto wrócą 184 dol. a świat nigdy nie ujrzy fenomenalnie zapowiadającego się zegarka Pebble Time 2 oraz innowacyjnego, połączonego z Amazon Alexa urządzenia Pebble Core, które mogło być przodownikiem zupełnie nowej kategorii urządzeń ubieralnych.

Sam nie wiem, czy płakać, czy odetchnąć z ulgą.

Gdy w maju wpłacałem pieniądze na Pebble Time 2, nie miałem żadnych wątpliwości, że postępuję słusznie. Ostatecznie pierwszy Time od ponad roku z powodzeniem rezyduje na moim nadgarstku i jestem z niego bardzo zadowolony. Nie jestem też chory na tyle, by wydać 1700 zł na smartwatch z Android Wear bądź Geara S3 – dlatego niespełna 800 zł za Time’a 2 wydawało mi się więcej, niż rozsądną propozycją dla względnie rozsądnego miłośnika gadżetów.

Teraz jednak, kiedy okazuje się, że prawdopodobnie nigdy nie zobaczę mojego Time’a 2… odetchnąłem z ulgą.

Pomysł zdjęcia smartwatcha z nadgarstka chodził za mną od jakiegoś czasu. Używałem tego urządzenia w 99 proc. jako „przekazywacza” powiadomień, a w 1 proc. jako stopera do parzenia kawy w Aeropressie. Przy czym coraz częściej łapałem się na tym, że ustawiczne buczenie i brzęczenie na nadgarstku zaczyna mnie zwyczajnie frustrować. Dziennie otrzymuję tak wiele powiadomień (i to nawet wyłączając wszelkie powiadomienia z mediów społecznościowych!), że zegarek brzęczał w zasadzie co chwilę.

A to nie tylko irytujące – momentami stawało się nawet niebezpieczne.

Szczególnie wtedy, gdy jeździłem samochodem. Ostatnio nawet ściągam zegarek przed uruchomieniem silnika, bo łapię się na tym, że pokusa spojrzenia na zegarek, gdy ten zawibruje, jest na tyle przemożna, że odciąga moją uwagę od jezdni.

Jeszcze do wczoraj nie potrafiłem jednak podjąć tej decyzji. Nie kiedy zapłaciłem sporo pieniędzy za nowego Pebble’a Time 2, którego przecież nie wypadałoby nie używać, prawda?

Teraz przynajmniej mogę porzucić smartzegarki z czystym sumieniem.

Po pierwsze – dla Pebble Time 2 nie ma alternatywy. Żaden inny smartwatch nie kosztuje tak niewiele oferując tyle możliwości. Jak wspomniałem – wydatek rzędu 1700 zł nie wchodzi w grę. Po drugie – cały świat orientuje się, że inteligentne zegarki kompletnie nie mają sensu. Niektórzy producenci nawet kompletnie z nich rezygnują.

Zatem niebawem na rynku (tak przewiduję) ostaną się wyłącznie zegarki i opaski przede wszystkim fitnessowe, a same smartwatche pozostaną ciekawostką.

Tym samym znów okazuje się, że Kickstarter pozostaje Kickstarterem.

Opowieści o tym, jak wiele kampanii z Kickstartera nie wypaliło, nie sposób zliczyć. Kto by się jednak spodziewał, że dojdzie do sytuacji, w której niewypałem okazuje się produkt firmy, będącej wielokrotnym rekordzistą platformy, która dostarczyła już tak wiele udanych projektów?

To przestroga. Choć Kickstarter na wiele sposobów zrewolucjonizował świat i wywrócił na lewą stronę standardowy model przedsiębiorczości, nadal wiąże się z nim ryzyko, którego nie sposób przewidzieć.

Teraz pozostaje tylko czekać na oficjalną notkę Pebble’a o całej sytuacji. Gdy tylko ta nadejdzie, nie omieszkam jej opisać na Spider’s Web.

A w międzyczasie… kto poleci fajny, analogowy zegarek niekosztujący nerki? Nie musi być smart. Byle miał przynajmniej datownik, bo zdarza mi się zapominać o dniach tygodnia.

REKLAMA

Aktualizacja: Pebble sprzedany

Pebble został sprzedany Fitbitowi. Pebble wycofuje się z rynku, zrywa gwarancje na sprzęt, kończy ze wsparciem technicznym, a osobom, które wpłaciły pieniądze na Kickstarterze odda je dopiero w marcu 2017 roku. O szczegółach informujemy w publikacji: Pebble znika z rynku w skandalicznym stylu! Klienci zostali na lodzie!

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA