O tej grze chciałbym pisać częściej. Wszechświat w Elite Dangerous właśnie stał się o wiele większy
Jest taka gra, która jest prawdziwym fenomenem dla pewnej niszy graczy. Elite Dangerous to gigantyczne MMO dla miłośników gwiezdnych podróży futurystycznymi statkami kosmicznymi. I przez pewien „drobny” zabieg galaktyka, w której odbywa się akcja gry, właśnie stała się dużo ciekawsza.
Elite Dangerous to temat, który chciałbym często tu poruszać, ale jednak tego nie robię. Zdaję sobie sprawę, że miłośników grania w grę, która nie wyznacza przed graczem konkretnego celu może być wiele tylko, jeżeli sama produkcja jest przystępna (patrz fenomen Minecrafta). Jednak w momencie, w którym musimy myśleć strategicznie, ekonomicznie, mieć zręczne palce, a do tego wszystkiego jedyną nagrodą z zabawy może być odkrycie nowej planety, to większość z graczy właśnie parska śmiechem. I zupełnie się im nie dziwię. To tak jak próba zrozumienia przeze mnie fenomenu takich gier, jak Euro Truck Simulator.
Nie zmienia to jednak faktu, że Elite Dangerous to dla mnie gra roku. Co prawda weszła na rynek w roku ubiegłym, ale dopiero od paru miesięcy można w nią grać również na konsoli Xbox One, która jest dla mnie główną platformą domowej rozrywki. W tej grze MMO wcielamy się w niezbyt zamożnego pilota statku kosmicznego. Przed nami cała Droga Mleczna kilkaset lat w przyszłości. I to odwzorowana na tyle dokładnie, że jak ktoś kiedyś policzył gdzie w czasie symulowanym przez grę powinna znajdować się sonda Voyager, to poleciał tam i… znalazł ją właśnie w tym miejscu. To gra dla ludzi, którzy nie tylko kochają wszelkiego rodzaju „zręcznościowe symulatory lotu”, ale również pasjonują się gwiazdami i astronomią. To relatywnie wąska grupa odbiorców.
Jednak dla nich Elite Dangerous to niesamowita gra. Piękna wizualnie, jeszcze piękniejsza dźwiękowo i muzycznie, a tematyka, dla takich wariatów jak ja, to strzał w dziesiątkę. Chcesz być handlarzem? Pilotem frachtowca? Odkrywcą naukowym? A może chcesz się zaciągnąć do wojska i polować na piratów? Czy sam zostać piratem i napadać innych graczy lub kierowane przez sztuczną inteligencję „boty”? Elite Dangerous pozwoli ci na to i na wiele więcej. W galaktyce z niezliczoną ilością gwiazd i planet. A wiecie co jest najlepsze?
Że właśnie dodawany jest moduł lądowania na planetach
Elite Dangerous symuluje niezliczoną ilość systemów gwiezdnych wraz z orbitującymi wokół nich planetami. Jednak na owych planetach wylądować się nie da, gracze mogą dokować tylko na orbitujących stacjach kosmicznych. Frontier Developments, studio odpowiedzialne za grę, jednak ma coś dla nas w zanadrzu. Szykowany jest nowy (płatny) dodatek o nazwie Horizons, którego beta-testy właśnie ruszyły.
Wprowadza on możliwość… lądowania na planetach i ich eksplorację. Znudziło ci się latanie od systemu do systemu? To co powiesz na wyposażenie swojego statku kosmicznego w lądownik i łazika, za pomocą którego możesz przemierzać powierzchnię skolonizowanych i nowych światów?
Nie widziałem nawet procenta uniwersum gry Elite Dangerous, a jej twórcy właśnie szykują przede mną nowe wyzwania, nowe zadania i mnożą ilość dostępnej w niej treści o zupełnie nową skalę. Nie miejmy jednak złudzeń: Elite Dangerous to gra MMO, za którą nie jest pobierany abonament. A to oznacza, że zarówno sama gra, jak i dodatki do niej, są drogie względem innych gier.
Choć z drugiej strony… czy te inne gry zapewniają graczom aż tyle możliwości i zawartości? Nie jestem pewien. Tak czy inaczej, dodatku Horizons doczekać się już nie mogę. Nie będę go też wam polecał, tak jak samej gry. Choć niektórzy, nieliczni z was, o podobnych upodobaniach do moich, którzy jakimś cudem o nowym Elite jeszcze nie słyszeli, zapewne już i tak mają otwartą drugą kartę przeglądarki ze Sklepem Xbox lub Steamem i dodaną grą do koszyka…