Chcesz odtworzyć wideo z DVD na Windows 10? Zapłać 65 złotych
Napędy optyczne powoli odchodzą do lamusa. Coraz trudniej znaleźć komputer, który takowy napęd posiadałby wbudowany. Cyfrowa dystrybucja multimediów i zewnętrzne pamięci flash na dane wypierają niewygodne płyty CD, DVD i Blu-ray. Ale co jeśli mamy już na nich pokaźną kolekcję filmów?
System Windows 8.1 był ostatnim systemem Microsoftu, który umożliwiał bez instalacji dodatkowych narzędzi odtwarzanie filmów na DVD i Blu-ray. Windows 10 nie tylko nie udostępnia tej funkcji „z pudełka”, ale również nie jest zgodny z modułem Windows Media Center, który można było sobie dokupić od Microsoftu do poprzednich wersji Windows.
Microsoft zapewnił, że „wkrótce” udostępni „pewne rozwiązanie” dla posiadaczy Windows Media Center, którzy z uwagi na to narzędzie nie chcą jeszcze aktualizować Windows do wersji dziesiątej. No i mamy to rozwiązanie. Jest ono tak żałośnie słabe, że nawet nie wiem od czego zacząć krytykę. Co jeszcze zabawniejsze, będę się bawił w adwokata diabła. Bo owa propozycja wynika z umów licencyjnych, których złamać Microsoft nie może.
Dla niektórych z was za darmo, dla reszty… za 65 złotych
W Sklepie Windows pojawiła się właśnie aplikacja Microsoftu o nazwie „Odtwarzacz DVD”. Nazwa tej aplikacji mówi właściwie wszystko. Służy ona do odtwarzania filmów w formacie DVD-Video. Nie obsługuje ona filmów na Blu-ray. Udostępnia ona wszystkie funkcje, jakich byśmy mogli się spodziewać po tego typu aplikacji, a więc przełączanie języka, napisów, przewijanie i tym podobne.
Osoby, które posiadały Windows Media Center otrzymają aplikację automatycznie, Sklep sam, bez pytania, ją doinstaluje, bez żadnych dodatkowych opłat. Tu jednak jest pewien haczyk: stanie się tak wyłącznie w zaktualizowanym systemie, na którym był wcześniej Windows Media Center. Jeżeli zdecydowałeś się na instalację „czystą” Windows 10 z zewnętrznego nośnika, aplikację będzie można kupić. Za jedyne 65 złotych.
Nie, nie pomyliliście się podczas czytania. Ta prosta, żeby nie powiedzieć prostacka aplikacja, jest droższa niż swego czasu aktualizacja systemu Windows 7 do wersji Windows 8. Dlaczego tak drogo? Czy dla Microsoftu nie istnieją granice pazerności? I w tym miejscu zaczynam się bawić w adwokata diabła.
Ręce Microsoftu są praktycznie związane
Te 65 złotych, które należy przekazać Microsoftowi za aplikację, nie trafiają do Microsoftu lub trafia do niego tylko część tej opłaty. Od każdego sprzedanego odtwarzacza Microsoft musi zapłacić odpowiednim podmiotom za wykorzystywane przez niego patenty. A więc za dekoder MPEG-2 firmie MPEG LA, za dekoder Dolby Digital firmie Dolby Laboratories a także kilka mniejszych opłat.
Dlaczego więc w Sieci możemy znaleźć darmowe odtwarzacze DVD-Video, takie jak VLC? To bardzo proste: ich twórcy prowadzą działalność w krajach, w których prawo pozwala na obchodzenie tych opłat. Wyżej wskazany VLC to twór organizacji VideoLAN z Francji. Microsoft to firma amerykańska, więc jedyne, co mogłaby zrobić, to za każdą instalację aplikacji ze Sklepu za darmo odprowadzać w naszym imieniu opłatę ze swojego skarbca. Na dodatek VideoLAN, w przeciwieństwie do Microsoftu, to organizacja nonprofitowa.
Korzystanie z VLC i jemu podobnych w naszym kraju do odtwarzania filmów DVD-Video jest prawnie… kontrowersyjne. Dopóki jednak za jego pomocą odtwarzamy wyłącznie sam film, to mieści się to w granicach dozwolonego użytku.