REKLAMA

Samsung niczym Wielki Brat, czyli dużo hałasu o... prywatność

Lubię internetowe flejmy. Zwłaszcza te, które mogą wydawać się niektórym niedorzeczne, a niektórym śmiertelnie ważne. Ostatnio w technologicznym światku trochę ich obrodziło. Wszyscy pisaliśmy o #bendgate, a teraz zwracamy nasze oczy w kierunku telewizorów Samsunga.

Samsung niczym Wielki Brat, czyli dużo hałasu o… prywatność
REKLAMA
REKLAMA

O co chodzi? O zapis w oficjalnym dokumencie wydanym przez koreańskiego giganta, wedle którego uprasza się o nie dyskutowanie na prywatne tematy w przytomności urządzenia Samsunga, ponieważ ten to i owo rejestruje.


Z jednej strony pojawiają porównania do „Roku 1984” Orwella, komentarze głoszące, że należy jak najszybciej wyrzucić telewizory Samsunga za okno czy wszelkiej maści złorzeczenia na koreańską firmę. W końcu to jawna ingerencja w prywatność, która miejsca mieć nie może.

Z drugiej zaś, jak najbardziej słuszne, uwagi, że taki zapis jest niczym innym jak zabiegiem formalnym. Czymś w rodzaju ostrzeżenia, że „palenie zabija” lub „skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą”. Nie ma się czym zbytnio przejmować, to normalne w świecie wielkich korporacji i wielomilionowych, a na dodatek czasem absurdalnych, czasem zasadnych, pozwów.

Problem polega na tym, że oba te wątki są moim zdaniem w pełni uprawnione.

tele-tv-telewizja-650×276

Jak wyjaśnia Samsung w oświadczeniu przesłanym redakcji Spider’s Web przez Olafa Krynickiego, rzecznika prasowego polskiego oddziału firmy:

Nie zmienia to jednak faktu, że dzisiejsza technologia tak ma, że jej natura jest handlowa - oferuje wygodę i ułatwianie życia w zamian za wchodzenie z butami w nasze życie prywatne, za zbieranie o nas informacji.

Teoretycznie, to od nas powinno zależeć jak daleko technologii pozwalamy wkraczać w naszą sferę prywatną. Tylko, że do tego trzeba odrobiny świadomości jak dana technologia działa. I od tego są właśnie takie zapisy jak ten wywołujący kontrowersje. Koło się zamyka.

Obawiam się zatem, że kolejne internetowe flejmy będą się pojawiały i kolejne firmy będą musiały sobie z nimi radzić tłumacząc, że chcą z jednej strony dostarczyć dobry produkt, a z drugiej zabezpieczyć się prawnie i stąd właśnie biorą się takie stwierdzenia, które mogą wywoływać wzrost ciśnienia.

Patrząc na to jednak z jeszcze innej strony, bardzo się cieszę, że ten flejm się zaczął.

REKLAMA

Może dzięki temu przybędzie świadomych konsumentów nowych technologii?

* Grafiki pochodzą z serwisu Shutterstock.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA