REKLAMA

ThinkPad 10, czyli najlepiej pracuje się na czarno - recenzja Spider’s Web

Trudno jest mi dokładnie policzyć, ile ThinkPadów, zaczynając od T23, przewinęło się przez moje ręce. Mimo to nigdy nawet nie byłem nawet blisko zakupu tabletu (we współczesnym rozumieniu tego słowa) tej marki. Aż do teraz.

ThinkPad 10, czyli najlepiej pracuje się na czarno – recenzja Spider’s Web
REKLAMA
REKLAMA

Pierwszy eksperyment Lenovo ze „współczesnym” tabletem mającym zaliczać się do tej serii nie był zbyt udany. Niewyróżniający się prawie pod żadnym względem produkt pracujący pod kontrolą Androida nie cieszył się zbyt dużą popularnością i stosunkowo szybko przestał być dla producenta powodem do dumy.

Jego następca był już jednak w stanie zaoferować o wiele więcej, głównie ze względu na fakt, że za jego działanie odpowiadał już nie Android, a Windows. I choć ThinkPad Tablet 2 określony został przez niektóre serwisy mianem „najlepszego tabletu z Windowsem”, w dalszym ciągu pozostawiał pewien niedosyt. Przede wszystkim związane z jego wydajnością oraz rozdzielczością ekranu, która w najlepszym przypadku była (zwłaszcza przy jego cenie) akceptowalna.

Czy ThinkPad 10 jest w stanie ostatecznie przekonać do siebie wszystkich fanów marki ThinkPad, nie czujących jednocześnie do tej pory potrzeby posiadania tabletu? A może jest produktem uniwersalnie dobrym, którym powinni zainteresować się wszyscy?

Specyfikacja techniczna

  • Wymiary: 256,5 x 177 x 8,95 (wersja WiFi i WWAN), 256,5 x 177 x 16,95 (wersja z czytnikiem kart czipowych)
  • Ekran: IPS LCD, FlexView, 10,1” (1920 x 1200) WUXGA, 10 punktów, obsługa rysika, automatyczna regulacja podświetlenia
  • Procesor: czterordzeniowy Intel Atom Z3795
  • Układ graficzny: Intel HD (7 gen.), DX 11, OCL 1.1 i Open GL 3.2, HDCP 1.4/2.1
  • Masa: 598 g (WiFi), 610 (WWAN), 660 (wersja z czytnikiem kart czipowych)
  • RAM: 2 GB lub 4 GB SDRAM, LPDDR3-1067
  • Dysk: 64 GB lub 128 GB eMMC
  • Czytnik kart pamięci: microSD do 64 GB
  • Łączność: Bluetooth 4.0, LTE (microSIM), NFC, GPS
  • Audio: 3 mikrofony, dwa głośniki, wyjście miniJack
  • Kamery:
    • Przód: 2 MPX, wideo 1080p
    • Tył: 8 MPX, wideo 1080p
  • USB: Pełnowymiarowe USB 2.0 (1x)
  • HDMI: microHDMI
  • System: Windows 8.1 (Pro)

Testowany egzemplarz wyposażony był w 4 GB RAM, czytnik kart czipowych, NFC, LTE i 64 GB dysk.

Wygląd, budowa, jakość wykonania

Zmiany w stosunku do poprzednika objęły nie tylko nazwę (zniknął człon „Tablet”, zniknął kolejny numer, pojawiło się za to oznaczenie rozmiaru ekranu), ale i praktycznie cały wygląd urządzenia. Zniknęły charakterystyczne kąty proste, zniknęły specyficzne „uchwyty” przy krawędziach. Zamiast tego pojawiły się linie nieco delikatniejsze i bardziej subtelne, a dwa narożniki zostały wyraźnym stopniu zaokrąglone.

ThinkPad 10 2

Mówiąc wprost, ThinkPad 10 nie wygląda już jak odcięty ekran od standardowego ThinkPada. O wiele bardziej niż z serią T czy X kojarzy się z laptopami z serii ThinkPad Yoga, E, L czy również tabletowym Helixem.

Z użytkowego punktu widzenia nie ma to większego znaczenia, lub jest to zmiana wręcz pozytywna. Podczas korzystania z ThinkPada 10 rzadko kiedy mamy kontakt z tymi zaokrąglonymi krawędziami i ani nie pomagają one w użytkowaniu w trybie tabletowym, ani specjalnie nie przeszkadzają (podobnie jak ostrzejsze rogi). Łatwiej natomiast bez włączania ekranu stwierdzić, gdzie znajduje się góra, a gdzie dół urządzenia. To samo tyczy się zresztą lokowania TP10 w stacji dokującej czy opcjonalnej klawiaturze - po prostu nie ma siły, żeby się pomylić.

ThinkPadowi puryści mogą mieć jednak pewien problem. Na pierwszy rzut oka bowiem nowy tablet ma z klasycznymi produktami z tej linii niezbyt wiele wspólnego i gdyby zabrać logo (umieszczone tylko z tyłu tabletu), można by mieć problemy z identyfikacją właściwej serii. ThinkPad 10 wygląda po prostu jak tablet z Windowsem i mógłby pozornie nosić niemal dowolne logo.

ThinkPad Tablet 10

Przynależność do biznesowej linii ujawnia się jednak już przy pierwszym fizycznym kontakcie. Niewiele jest na rynku tabletów wykonany z tak wysokiej jakości materiałów i tak dobrze spasowanych. Pomimo bardzo niewielkiej grubości jak na tablet z Windowsem (8,95 mm w wersji bez czytnika kart SmartCard) i równie niewielkiej masy (598 g w wersji WiFi, 610 g w wersji WWAN i 660 g w wersji testowej), TP10 sprawia w ręce wrażenie takie, jakie powinien sprawiać właśnie ThinkPad.

Solidny, odporny, niezawodny, gotowy do pracy w każdym momencie, a przy tym dyskretnie elegancki w swojej wszechobecnej czerni. Jak każdy inny ThinkPad z zewnątrz nie robi wrażenia, ale w ręce daje nam pewność, że nie zawiedzie nas w żadnej sytuacji.

Spora w tym zasługa dobranych materiałów wykończeniowych - wytrzymałego szkła Gorilla Glass, zajmującego praktycznie całą powierzchnię frontu, a także aluminium i dobrej jakości tworzyw sztucznych uzupełniających całość konstrukcji. Trudno jest tu odnaleźć jakikolwiek słaby punkt, nawet pomimo tego, że Lenovo wyraźnie starało się tutaj brać udział nie tylko w wyścigu jakościowym, ale także estetyczno-użytkowym, obejmującym zmniejszanie masy i grubości urządzenia.

thinkpad 10 02

Jak na produkt mający stać się alternatywą dla laptopa przystało, na krawędziach ThinkPada 10 znalazło się miejsce dla co najmniej uczciwego zestawu portów i złącz, z czego spora część chroniona jest solidnymi zaślepkami. Nie jest to wprawdzie poziom bezpieczeństwa Touhgbooków, ale przed kurzem czy pojedynczymi kroplami wody powinny chronić w sposób wystarczający. Szkoda tylko, że nie ukryto tak większej liczby wejść, bo w efekcie i tak musimy jednak dbać o nasz sprzęt i korzystanie z niego nie jest w pełni bezstresowe.

Mamy tu więc port ładowania oraz pełnowymiarowe USB 2.0 (pod klapką) po lewej stronie, przyciski zasilania i blokady rotacji na górze, a także złącze audio, regulację głośności, mikrofon (łącznie 3), wejścia SIM i SD (do 64 GB, ponownie - pod klapką), microHDMI oraz microUSB (niestety, bez opcji ładowania) po prawej. Dół natomiast zestaw złączy umożliwiających połączenie z klawiaturą oraz niezwykle ciekawą stacją dokującą. Całość uzupełnia NFC, przycisk Windows oraz przednia kamera o rozdzielczości 2 MPX.

ThinkPad 10 3

Tył może dość wyraźnie różnić się w poszczególnych modelach, w zależności od tego, czy zdecydujemy się na egzemplarz czytnikiem Smart Card, czy też bez niego. W tym drugim przypadku na niemal idealnie płaskim odwrocie tabletu odnajdziemy jedynie logo serii (z obowiązkową świecącą kropką), obiektyw aparatu z diodą doświetlającą, opcjonalny czytnik odcisku palca (przy krawędzi) oraz dwa głośniki, umieszczone w dolnej części urządzenia po przeciwnych stronach.

Wybranie opcji obejmującej czytnik SC nieco komplikuje sytuację. Taki właśnie model trafił do nas do testów, dumnie prezentując swój garb, który w najgrubszym miejscu powoduje dwukrotne zwiększenie grubości sprzętu (do 16,95 mm). Reszta elementów pozostaje w dokładnie tych samych miejscach, co w wersji „płaskiej”, ale jednak warto się zastanowić, czy ten dodatek jest nam faktycznie absolutnie niezbędny. Oczywiście w niektórych przypadkach odpowiedź ta będzie twierdząca.

Pod względem wygody użytkowania, do właściwie żadnego z wymienionych wyżej elementów nie można mieć zastrzeżenia - ani w kwestii jakości, ani wygody obsługi. Porty rozlokowane są w takim sposób, aby bez problemu dało się zapełnić je wszystkie, klapki nie przeszkadzają w obsłudze, a ich otwieranie i zamykanie jest na tyle łatwe, aby nie stanowiło to utrudnienia i na tyle trudne, aby nie dało się tego zrobić przypadkiem. Umiejscowienie czytnika odcisku palca również można uznać za odpowiednie, pod warunkiem, że trzymamy tablet w orientacji poziomej, czyli tak, jak właściwie z tego ThinkPada korzystać się powinno. W przeciwnym wypadku korzystanie z czytnika może być odrobinę niekomfortowe.

thinkpad 10 5

Odrobina krytyki należy się jednak za przyciski umieszczone na górnej krawędzi, w tym jeden z ważniejszych - zasilanie. Są one umieszczone zdecydowanie zbyt płytko, a ich reakcja na wciśnięcie, choć właściwie poprawna, nie daje w pełni satysfakcjonującej informacji zwrotnej. W rezultacie albo nauczymy się absolutnie na pamięć gdzie jest dany przycisk i jak reaguje na wciśnięcie, albo zawsze będziemy musieli poświęcić ten ułamek sekundy na przypatrzenie się obudowie. Inaczej będziemy tylko niepotrzebnie męczyć się wciskając kawałek obudowy.

Na szczęście problem ten nie dotknął z jakiegoś powodu przycisków regulacji głośności. Te obsługiwało się bez większych problemów.

Pod względem jakości wykonania, spasowania elementów czy ergonomii użytkowania, ThinkPad 10 jest wiec tym, czym były klasyczne modele z tej linii. Niezbyt efektownym, ale solidnym, przemyślanym i przystosowanym do pracy sprzętem. Jedyne co może odrobinę przeszkadzać to fakt, że niespecjalnie „prawdziwe” ThinkPady przypomina.

Cóż, takie czasy.

Ekran

Trzy generacje 10-calowych tabletów ThinkPad i trzecie podejście do tego, jaki dokładnie powinny mieć ekran. W pierwszym modelu był to wyświetlacz o rozdzielczości 1280x800 i proporcjach 16:10. Za drugim razem zdecydowano się na rozwiązanie o wiele bardziej „konsumenckie”, proponując ekran o podobnej rozdzielczości (1366x768), ale w proporcjach 16:9. Nie tylko nie spotkało się to ze zbyt entuzjastycznym przyjęciem ze względu na niewielką przydatność przy używaniu go w orientacji pionowej, ale też ze względu na słabą w porównaniu do konkurencji rozdzielczość.

Za trzecim razem nie popełniono już jednak praktycznie ani jednego błędu. Powrót do proporcji 16:10 związał się z podniesieniem rozdzielczości do doskonałego poziomu 1920x1200. Nie tylko więc uzyskujemy gigantyczną powierzchnię roboczą, ale jest ona też użyteczna nie tylko w jednej orientacji. Do sprzętów z ekranami 4:3 w kwestii uniwersalności wciąż wprawdzie daleko, ale zdecydowanie nie ma się czego wstydzić. Ba, jest się naprawdę z czego cieszyć.

thinkpad 10 6

Wyświetlacz IPS ThinkPada 10 jest bowiem jednym z największych atutów tego sprzętu. Niesamowicie ostry, precyzyjny, szybki, jasny (choć mógłby być odrobinę jaśniejszy, a i widoczne są delikatne „wycieki’ podświetlenia), ze świetnym kontrastem, przyjemnie nasyconymi kolorami i bardzo dobrą widocznością pod niemal każdym kątem.

Można oczywiście powtarzać w kółko o tym, że Windows nie jest jeszcze gotowy na wysokie rozdzielczości, ale po kilku tygodniach korzystania z TP10 trudno było to uznać za prawdę. Praktycznie żadna aplikacja czy elementy systemowego UI nie miały z FHD najmniejszych problemów. Owszem, czasem nieco przeszkadzały niewielkie „x” przy zamykaniu aplikacji pulpitowych, ale od czego jest...

... rysik. Ten z nowego tabletu Lenovo jest nie tylko wygodny, ale i funkcjonalny, doskonale radząc sobie z przenoszeniem siły nacisku, jeśli aktualnie coś rysujemy (Wacom, 1024 stopnie nacisku), lub z poprawnym odczytywaniem naszych intencji, jeśli akurat coś piszemy. Opóźnienie pomiędzy ruchem naszej ręki, a pojawieniem się obrazu na ekranie właściwie nie istnieje, przez co wszystko jest o wiele bardziej naturalne, niż było to jeszcze kilka lat temu.

Niestety rysik (wyposażony w specjalny, dodatkowy przycisk i obsługujący gesty wykonywane nad ekranem) ma dwie wady. Przede wszystkim, kupując sam tablet w komplecie z rysikiem, ten drugi będziemy musieli nosić przy sobie w kieszeni albo w teczce. Zabrakło bowiem jakiegokolwiek slotu, w którym można byłoby go przechowywać, co było standardem jeszcze w ThinkPad Tablecie 2. W rezultacie, choć przydaje się on bardzo często i korzystanie z niego jest bardzo przyjemne, jest trochę jak ciało obce, jak coś dodanego do kompletu dość sztucznie, o czym stale trzeba pamiętać.

thinkpad 10 7

Jedyną opcją, aby mieć gdzie „zadokować” rysik, jest zakupienie dedykowanej klawiatury, w której już miejsce na rysik się znalazło. Szkoda, że zdecydowano się na takie, niezbyt praktycznie rozwiązanie.

Drugim, odrobinę bardziej subiektywnym problemem, jest to, że rysik wykonany jest z raczej przeciętnych w dotyku materiałów, a do tego jest bardzo lekki. Z jednej strony może to być zaletą przy wielogodzinnej pracy z takim dodatkiem, z drugiej natomiast, biorąc do ręki coś, co wygląda jak zwykłe pióro czy długopis, spodziewamy się odpowiedniej masy, której tutaj brak.

Wygoda użytkowania i kultura pracy

Choć z zewnątrz tablet Lenovo nie prezentuje się może super atrakcyjnie, takie właśnie są wrażenia płynące z korzystania z niego. Świetna jakość wykonania, niewielkie wymiary zewnętrzne, absolutna bezgłośność, właściwe wyważenie, przemyślane rozmieszczenie przycisków i złącz, a także niska masa powodują, że człowiek zaczyna się zastanawiać, po co mu właściwie klasyczny laptop.

Trudno mieć w kwestii wygody użytkowania jakiekolwiek zastrzeżenia do TP10. Nie ciąży przesadnie, nawet przy korzystaniu z niego jedną ręką, a delikatne, aczkolwiek przemyślane wyprofilowanie krawędzi sprawia, że nasz chwyt jest niemal zawsze pewny. Dodatkowo trzeba zwrócić uwagę na fakt, że na testy trafiła wersja najcięższa, która i tak była zaskakująco lekka.

thinkpad 10 4

Szkoda wprawdzie, że tylna pokrywa nie jest aż tak przyjemnie i pewnie „ogumowana” jak w laptopach, ale w tym przypadku nie wpływa to w zbyt dużym stopniu na komfort pracy. Może mieć natomiast wpływ na estetykę - tył tabletu niemal nieustannie pokrywa się odciskami palców i smugami, których dość trudno się pozbyć.

Jedyny problem z tylną częścią obudowy pojawia się, gdy położymy ThinkPada na powierzchni, która nie jest idealnie czysta. Słychać wtedy niepokojące chrupanie lub piszczenie przy przesuwaniu go, co przy wykorzystanym materiale wykończeniowym może po pewnym czasie niezbyt pięknymi rysami.

thinkpad 10 000

Warto przy tym wspomnieć, że choć TP10 stworzony został do pracy w orientacji poziomej, równie łatwo korzysta się z niego w pionie, kiedy do podtrzymania go mamy tylko jedna rękę.

Osobną kwestią jest natomiast czytnik Smart Card, który trochę obniża wygodę użytkowania. Jego szerokość powoduje bowiem, że na nasze palce jest z tyłu nieco mniej miejsca i czasem musimy zrobić dwa podejścia do właściwego, wygodnego chwytu. Niekoniecznie dlatego, że jest niewygodnie, ale dlatego, że po prostu nasze palce trafiły na coś, czego teoretycznie nie powinno tam być. Kilka dni przyzwyczajenia rozwiązuje jednak ten problem prawie całkowicie.

thinkpad 10 12

Prawie, bo jest ThinkPad 10 ma jeszcze jedną wadę - przy bardzo intensywnym użytkowaniu potrafi się wyczuwalnie nagrzać (po prawej stronie, właściwie od połowy w górę). Nie tak, żeby parzyć ręce, ale - jako że nikt nie chce trzymać dłoni na nawet ciepłym fragmencie - wędrówka i poszukiwania odpowiedniego miejsca do chwycenia zaczynają się na nowo. Na szczęście takie sytuacje zdarzają się bardzo, bardzo sporadycznie i przy normalnym użytkowaniu właściwie w ogóle nie powinny występować.

Multimedia

Producenci tworząc sprzęty, które klasyfikują później jako biznesowe, często tłumaczą „multimedialną słabość” swoich urządzeń właśnie nastawieniem na potrzeby odpowiedniej grupy użytkowników. Czasem jest to prawda i faktycznie da się odnaleźć takich rozwiązań sporo, a czasem nie. W tym przypadku mamy na szczęście do czynienia z opcją pierwszą.

thinkpad 10 8

Już na wstępie trzeba zaznaczyć, że jeśli ktoś szuka tabletu z doskonałą jakością dźwięku czy mocnym basem, to ThinkPad 10 nie jest tym, czego szuka. Tablet Lenovo nadaje się do słuchania muzyki, ale tylko pod warunkiem, że ktoś słucha spokojniejszej muzyki lub nie ma wielkich wymagań. Owszem, dwa głośniki oferują sporą głośność, ale bez niemal żadnej energii - po prostu grają, głośniej lub ciszej.

O wiele lepiej TP10 spisuje się natomiast np. w przypadku wideorozmów. Trzy mikrofony w parze z dwoma głośnikami zapewniają wtedy naprawdę wysoką jakość dźwięku w obydwie strony. Rozmówca, nawet w przypadku głośnego tła, słyszy nas niemal zawsze dobrze, a i my nie mamy problemu, aby zrozumieć co mówi. Odrobinę gorzej spisuje się przednia kamera, ale i tak nie można jej zbyt wiele zarzucić.

Pewnym bonusem w przypadku wersji testowej może się okazać czytnik SC, który podnosi tablet w sposób, który sprawia, że ten swoja obudową nie tłumi całego dźwięku podczas np. leżenia na biurku.

Wydajność, pamięć i system

Tablet z Atomem - na sam dźwięk tego hasła spora część potencjalnie zainteresowanych od razy odrzuca myśl o zakupie tak opisywanego tabletu. Niekoniecznie słusznie.

W zdecydowanej większości prac, które większość ludzi uzna za "biurowe", ThinkPad 10 spisuje się po prostu rewelacyjnie. Nawet pomimo instalacji i uruchomienia sporej liczby programów zachowuje płynność działania i sprawność na naprawdę wysokim poziomie, a uruchomienie "na zimno" zajmuje maksymalnie kilkanaście sekund. W zdecydowanej większości sytuacji (przeglądarka, filmy, muzyka, podstawowa obróbka zdjęć, etc.) trudno było mi odczuć jakąkolwiek różnicę pomiędzy TP10, a moim prywatnym laptopem z i5. Być może głównie dlatego, że do moich zadań i5 jest absolutną przesadą i jego potencjał głównie się marnuje. Atom z thinkpadowego tabletu był natomiast w sam raz.

thinkpad 10 10

W sam raz dla mnie, ale niekoniecznie dla wszystkich. Przekazanie TP10 na kilka dni osobie nieco bardziej profesjonalnie zajmującej się grafiką pokazało, że choć rysik sprawuje się świetnie, to przy naprawdę skomplikowanych operacjach zaczyna brakować mocy obliczeniowej. Nie oznacza to oczywiście, że jeśli amatorsko czy półamatorsko korzystamy np. z Photoshopa, koniecznie powinniśmy się o ThinkPada trzymać na bezpieczną odległość. Wręcz przeciwnie - do takiej pracy nadal będzie nadawał się bardzo dobrze. Jeśli jednak edycją ogromnych, skomplikowanych grafik (nie mówiąc już o filmach) zajmujemy się profesjonalnie, lepiej poszukać czegoś innego.

To samo zresztą tyczy się bardziej wymagających gier, ale temu akurat trudno się dziwić. W większość starszych tytułów, czy tych dostępnych w windowsowym sklepie, powinniśmy jednak móc korzystać bez najmniejszych ograniczeń.

Cieszy przy okazji zestaw dodanych przez Lenovo aplikacji, zaczynając oczywiście od Office'a, przez standardowe dla ThinkPadów narzędzia i programy konfiguracyjne, a kończąc na aplikacjach do prostej obróbki wideo czy zdjęć. Nawet ci, którzy zawsze zaczynają przygodę z komputerem od wyrzucenia wszystkich dodatków, tutaj mogą poważnie zastanowić się nad ich kasowaniem. Po prostu... przydają się.

thinkpad 10 11

Niepokojąca jest natomiast przestrzeń dyskowa, jaka pozostaje do dyspozycji użytkownika. W najtańszej wersji, z 64 GB (i to eMMC), wolnego po pierwszym uruchomieniu pozostaje niecałe 35 GB. Jak na alternatywę dla laptopa to niewiele, tym bardziej, jeśli dodać do tego fakt, że pod względem wydajności tego typu pamięć nie może się równać z dyskami SSD.

Innym problemem z pamięcią jest fakt, że rozszerzyć ją możemy praktycznie wyłącznie za pomocą karty pamięci o pojemności do 64 GB, pandrive'ów lub dysków z własnym zasilaniem. Niestety pełnowymiarowe USB w TP10 nie dostarcza wystarczająco energii, żeby zasilić większość dysków.

Akumulator

Od biznesowego sprzętu, zwłaszcza z tej serii, można wymagać przede wszystkim jednego - długiego czasu pracy na pojedynczym ładowaniu, pozwalającego przynajmniej na jeden dzień zapomnieć o tym, gdzie położyliśmy ładowarkę. I ThinkPad 10 oferuje nam to, ale pod pewnymi warunkami.

W trakcie testów, przy przeciętnym użytkowaniu obejmującym głównie korzystanie z przeglądarki przy połączeniu przez WiFi, sporadyczne oglądnie filmów z YouTube, kilkanaście minut Skype i długie godziny spędzone w Wordzie i Outlooku, tablet ani razu nie poddał się przed końcem standardowego, tj. 8-godzinnego dnia pracy. Wręcz przeciwnie - przeważnie pozostawało mu jeszcze co najmniej kilkadziesiąt minut pracy bez konieczności poszukiwania gniazdka.

Gorzej prezentowała się sytuacja, kiedy z ThinkPada próbowało się skorzystać o wiele bardziej intensywnie, grając lub uruchamiając o wiele bardziej wymagające oprogramowanie. Do wspomnianego wcześniej nagrzewania się dołączało wtedy także wyraźnie szybsze wyczerpanie energii, zajmujące około 4-5 godzin. Dla większości osób nie powinien być to jednak wielki problem - w końcu to "tylko" tablet z Atomem i jego przeznaczeniem nie jest nieprzerwana praca pod wielkim obciążeniem.

Odrobinę kłopotliwe może być natomiast samo ładowanie, głównie z powodu niestandardowej ładowarki. Nie dość, że tabletu w żaden sposób nie można ładować przez standardowe wejście microUSB, to dołączona do zestawu ładowarka ma zasilacz dość sporych wymiarów. Nie możemy więc ani ładować naszego zestawy telefon+tablet z jednej ładowarki, ani też powiedzieć, że zaoszczędzamy w tym przypadku miejsce względem klasycznego laptopa.

Dodatki

Nie da się ukryć, że gdyby na tym kończyła się oferta Lenovo w kwestii TP10, byłby to kolejny, dobry bo dobry, ale jednak kolejny, tablet z Windowsem w dość wysokiej cenie. Na szczęście chińska firma nie tylko zapewniła dostęp do całego szeregu dodatków, ale wręcz zadbała o to, żeby odpowiednio wyposażony tablet mógł poradzić sobie z każdym każdym środowisku.

Dla tych, którzy sporo czasu spędzają w biurze, jest stacja dokująca, z kompletem brakujących w „podstawie” portów - pelnowymiarowym HDMI, LAN i przede wszystkim dwoma USB 3.0.

Dla mobilnych jest klasyczna ThinkPadowa (choć w wersji odświeżonej) klawiatura z miejscem na rysik, dwoma trybami pracy i niewielkim, ale jednak, szklanym touchpadem. Dla poszukujących klawiatury, ale w nieco innej formie, jest bardziej kompaktowy Touch Case zintegrowany z pokrowcem, który nadal oferuje miejsce na rysik i touchpada.

Dla poszukujących po prostu ochrony tabletu, również są dwie opcje. Albo Quickshot Cover, albo specjalnie przygotowana wzmacniana obudowa, która powinna poradzić sobie nawet w bardziej ekstremalnych warunkach, choć oczywiście nie jest już tak atrakcyjna wizualnie jak QC.

Oczywiście można stwierdzić, że podobny zestaw akcesoriów można dokupić też do innych tabletów, ale tutaj Lenovo postanowiło po prostu zrobić to tak, jak trzeba. Wszystko co niezbędne - i dla tych, którzy siedzą bez przerwy w biurze i chcą tylko w podróży jakoś osłonić tablet, i dla tych, którzy praktycznie w ogóle nie przebywają w biurze i muszą wklepywać w drodze tysiące znaków - można kupić bezpośrednio od producenta. Sprawdzone, z zagwarantowaną kompatybilnością.

Podsumowanie

Trzecia próba Lenovo z biznesowym tabletem o przekątnej ekranu w okolicach 10” jest z całą pewnością najbardziej udaną w historii firmy. Tylko czy wystarczy to, aby jednoznacznie wystawić ThinkPadowi 10 pozytywną opinię?

Z jednej strony tak - TP10 jest urządzeniem niesamowicie wszechstronnym, mobilnym, dobrze wykonanym, przyjemnym i wygodnym w użytkowaniu, z bardzo dobrym akumulatorem i wydajnością, która zaspokoi potrzeby zdecydowanej większości użytkowników. Dodajmy do tego jeszcze doskonałą ofertę dodatków, które pozwalają zrealizować sen o jednym urządzeniu, będącym jednocześnie komputerem stacjonarnym (dock), laptopem (klawiatura) i tabletem, nie kupując jednocześnie trzech oddzielnych urządzeń.

ThinkPad 10 01

Z drugiej strony, za takie możliwości przyjdzie nam zapłacić i to sporo, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, że mówimy o tablecie z Atomem, a nie bardziej wydajnym procesorem.

Kompletując bowiem nasz uniwersalny tablet marzeń, dość szybko dochodzimy do momentu, kiedy zaczynamy się zastanawiać, czy pełnoprawny laptop nie jest bardziej optymalnym rozwiązaniem. W podstawowej wersji TP10 kosztuje wprawdzie około 2300-2600 zł, ale dodajmy do tego dock (500 zł, o ile wystarczy nam jeden), klawiaturę (kolejne 500 zł lub 550 zł w wersji Touch Case) i pokrowiec (250 zł), a całość robi się całkiem kosztowna, podczas gdy my zostajemy nadal z tabletem z Atomem.

Nie zmienia to jednak faktu, że ThinkPad 10 ma praktycznie wszystko co niezbędne, by być bardzo dobrym tabletem z Windowsem i uczciwą alternatywą dla laptopa dla tych, którzy większość czasu spędzają w drodze, a po powrocie do domu czy biura chcą po prostu podłączyć komputer do właściwej stacji dokującej i kontynuować swoja pracę. Tych, którzy za wszystkie zalety TP10 są w stanie dopłacić, jednocześnie przymykając oko na jego wady.

I mówiąc szczerze, to drugie nie jest wcale takie trudne.

Zalety:

  • Bardzo dobra jakość wykonania i wygoda użytkowania
  • Wysoka mobilność
  • Bardzo dobry ekran
  • Bogata oferta portów i złącz
  • Satysfakcjonująca wydajność
  • Długi czas pracy na jednym ładowaniu
  • Bardzo wysoka jakość dźwięku przy rozmowach
  • Masa dodatków
  • Obsługa rysika
REKLAMA

Wady:

  • Wysoka cena, szczególnie z dodatkami
  • Wyczuwalne nagrzewanie się prawej części obudowy
  • Mało miejsca na dysku w najtańszej wersji
  • Brak slotu na rysik
  • USB (bez stacji) tylko w wersji 2.0, ze słabym zasilaniem
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA