REKLAMA

Nowe ebooki, czyli co warto przeczytać #9

W najnowszym zestawieniu znalazło się miejsce dla kilku naprawdę znanych i cenionych autorów. Aż troje z nich zaserwowało swoim fanom niespodziankę i przygotowało dość nietypowe dla siebie dzieła. Do tego mamy jeszcze dwóch debiutantów, którzy wybrali się na Wyspy Owcze i przywieźli stamtąd znakomitą książkę.

Nowe ebooki, czyli co warto przeczytać #9
REKLAMA

„Pan Mercedes”, Stephen King

REKLAMA

Stephena Kinga przedstawiać chyba nikomu nie trzeba. Mistrz powieści grozy po raz pierwszy w swojej przebogatej karierze literackiej zdecydował się zmierzyć z kryminałem. Pewnego deszczowego poranka w tłum ludzi oczekujących na targi pracy wjeżdża samochód. I nie jest to nieszczęśliwy wypadek, bo kierowca po pierwszym ataku przypuszcza kolejny, po czym ucieka. Kilka miesięcy później grozi następnych zamachem, w którym ucierpieć mogą tysiące ludzi. Emerytowany policjant Bill Hodges i dwóch jego niespodziewanych sprzymierzeńców muszą zrobić wszystko, żeby powstrzymać tragedię.
King ma tylu miłośników,że właściwie rekomendowanie jego książek mija się z celem, bo tak czy inaczej sprzedadzą się w milionowych nakładach i z miejsca trafią na wszystkie możliwe listy bestsellerów. Sam prozę tego pisarza traktuję raczej ze sporym dystansem, ale bez dwóch zdań warto sprawdzić, jak odnalazł się w nowym dla siebie gatunku powieści detektywistycznej.

„Witajcie w Rosji”, Dmitry Glukhovsky

Glukhovsky to ten gość, który wymyślił uniwersum „Metro 2033” i właściwie całe życie mógłby już tylko odcinać od niego kupony. Kolejne powieści w tych realiach z półek znikają na pniu, gra wideo zdobyła uznanie graczy, zapowiedziano już powstanie filmu... Złoty strzał. A jednak Glukhovsky ma inne ambicje i właśnie wydał książkę o Rosji, ale kompletnie z „Metrem” nie związaną. „Witajcie w Rosji” to bowiem zbiór opowiadań w klimatach science-fiction, w których autor satyrycznie opowiada o rosyjskiej rzeczywistości. Z lekkością, posiłkując się absurdem, wykpiwa i wyśmiewa otaczającą go codzienność, nie uciekając również od trudniejszych tematów.
Świetna lektura na lato.

„Jak zostałam wiedźmą”, Dorota Masłowska

Do czegoś się wam przyznam. Głęboko sobie cenię polską literaturę postmodernistyczną i uwielbiam Masłowską. Za inteligencję, trafne spostrzeżenia, literacką świadomość i znakomity autorski styl. I choć „Jak zostałam wiedźmą” to bodaj najsłabsza jej książka, nie miałem serca jej pominąć. To opowieść stworzona na potrzeby wystawienia jej na deskach teatru, przeznaczona dla... dzieci. Krótko mówiąc to wariacja na temat „Pawia Królowej” w wydaniu dla młodszych (ergo: mniej wyrobionych) czytelników. Językowo ugrzeczniona (żeby nie powiedzieć „wykastrowana”), fabularnie raczej wtórna, ale jednak to Masłowska. Da się przy „Jak zostałam wiedźmą” dobrze bawić, szczególnie, jeśli nie zna się poprzednich jej dokonań artystycznych. Dorota w wydaniu light.

„81:1. Opowieści z Wysp Owczych”, Marcin Michalski, Maciej Wasielewski

Okej, szybki sprawdzian. Spróbujmy usystematyzować wszystko, co wiemy (bez Google'a, cwaniaki!) o Wyspach Owczych. Ja zaczynam: 1. są archipelagiem, 2. terytorium zależne od Danii, 3. urzędowym językiem jest farerski, 4.???.
No cóż, niewiele tego. Może wam poszło lepiej i wiecie na przykład, że stolicą Wysp Owczych jest Thorshavn (sprawdziłem na Wiki). Tak czy inaczej, jeżeli chcielibyście poszerzyć swoją wiedzę na ten temat, a przy okazji przeczytać kilka ciekawych opowieści, to lepszej okazji mieć nie będziecie. „81:1. Opowieści z Wysp Owczych” to bowiem książka dość unikalna pod wzlędem tematyki. Reportaż dwójki debiutantów, którzy – jak stwierdził Mariusz Szczygieł – na dobre zawłaszczyli już sobie to terytorium.

„Sońka”, Ignacy Karpowicz

Jeśli nazwisko Karpowicz słyszycie po raz pierwszy, to z jednej strony nie najlepiej, bo przegapiliście sporo dobrej literatury, ale z drugiej – bardzo dobrze, bo macie teraz kilka świetnych książek do przeczytania przez wakacje. W tym najnowszą jego powieść, czyli właśnie „Sońkę”. To opowieść o przypadkowym spotkaniu na głębokiej prowincji staruszki, którą doświadczenie II wojny światowej wyzuło z emocji z wziętym reżyserem teatralnym. Staruszka – Sońka – opowiada mu o tym, co przeżyła, o miłości do oficera SS, a ten przekłada to od razu na język teatru i snuje poniekąd alternatywną wersję jej historii. Wzruszająca, dotykająca do żywego proza.

„W krainie czarów”, Sylwia Chutnik

Bohaterami tego zbioru opowiadań są mieszkańcy Sosnowca (książka właśnie wylądowała na czytniku Przemka) oraz Warszawy. Tym, co ich łączy, są ponure przeżycia, których doświadczyli lub doświadczają. Rzecz o szarej, polskiej rzeczywistości hasztag Smarzowski, życiowych porażkach oraz sytuacjach bez wyjścia hasztag Koterski. Fabularnie może nie powalająca, ale za to spisana pięknym, żywym językiem. Potrafi poruszyć i wzruszyć, potrafi też rozbawić.

REKLAMA

Zdjęcie początkowe pochodzi z serwisu Shutterstock.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA