Microsoft od Google'a uczy się jak walczyć z fragmentacją systemu mobilnego
Windows Phone ma wyjątkowo trudne zadanie: musi się wybić na rynku, na którym karty zostały już rozdane. Ta sytuacja daje mu też pewną przewagę: jego twórcy mogą wyciągać wnioski z sukcesów i porażek konkurencji.
Na rynku mobilnym na chwilę obecną liczą się właściwie tylko dwie platformy: Android i iOS. Windows Phone, mimo tytanicznego wysiłku ze strony Microsoftu i jego partnerów, jest trzecią siłą, która jest daleko w tyle, jeżeli chodzi o udziały rynkowe. Microsoft nie zamierza jednak się poddawać i konsekwentnie inwestuje w swój system, zdobywając kolejne procenty udziałów.
I tak jak systemowi temu dalej bliżej jest do bycia ciekawostką niż potężną platformą, przekroczył on pewien próg popularności. To oznacza, że w końcu operatorzy i producenci smartfonów zaczęli go traktować na poważnie. To dobrze dla Microsoftu, ale oznacza też pewne problemy… logistyczne.
Fragmentacja, aktualizacje i takie tam
W czasach Windows Phone 7.x aktualizowanie systemu dla Microsoftu było bardzo proste. Każdy jeden smartfon z tym systemem posiadał właściwie identyczną płytę główną, czasem tylko różniącą się ilością pamięci operacyjnej. System ten był też na tyle mało popularny, że operatorzy komórkowi nie byli zainteresowani przesadnym w nim „grzebaniu”. Czasem co poniektórzy dokładali swoją tapetę czy logo przy rozruchu systemu, ale to właściwie tyle. W efekcie każdy jeden smartfon otrzymywał najnowszą wersję tego systemu, nawet w momencie gdy nie był on objęty już okresem wsparcia technicznego (przykład: smartfony LG, które otrzymują nadal aktualizacje Windows Phone 7, mimo iż ich producent zapowiedział, że… nie należy się ich spodziewać).
Sytuacja zmieniła się wraz z premierą Windows Phone 8. Stało się to z dwóch powodów.
Po pierwsze, platforma ta zaczęła budzić na tyle duże zainteresowanie klientów (nie oszukujmy się, nadal bardzo niskie, ale pewien próg został już przekroczony), że operatorzy zaczęli przykładać większą wagę do oprogramowania w tych telefonach. Po drugie, sam system nie wymagał już „sztywnej” konfiguracji sprzętowej, działając w efekcie na wielu różnych rodzajach podzespołów.
To utrudniło nieco proces aktualizacji, gdyż zwielokrotniło ilość kombinacji sprzęt+wersja systemu operacyjnego+operator. Skończyły się czasy „aktualizacji dla każdego”, a niektóre modele telefonów do dziś nie otrzymały Windows Phone 8 Update 3, który pojawił się jesienią ubiegłego roku.
Innymi słowy, Microsoft zaczął się mierzyć z dokładnie tym samym problemem, co Google ze swoim Androidem.
Dostarczenie nowej wersji systemu operacyjnego to za mało. Musi ona być przetestowana przez partnera OEM i operatora, muszą zostać do niej wprowadzone ewentualne poprawki, jeżeli wystąpi jakiś problem w przypadku konkretnej sieci i telefonu, i dopiero wtedy trafi ona do oficjalnej dystrybucji. Część operatorów i producentów uważa takie testy za nieopłacalne i woli, najzwyczajniej w świecie, ową aktualizację sobie odpuścić. Przecież telefon został już sprzedany…
Nie łudźcie się, że dostępność Windows Phone 8.1 dla wszystkich „deweloperów” oznacza, że wszyscy ową aktualizację dostaną. Powyższą wersję może pobrać każdy posiadacz zgodnego telefonu, od high-endowej Lumii do taniego Huawei. Jest to jednak „goły” system, bez optymalizacji pod konkretny model. Nokie dostaną oficjalną wersję tego systemu dopiero w drugiej połowie czerwca, która będzie zawierała poprawki pod konkretne modele.
Narzekacie na bardzo krótki czas pracy telefonu na baterii po aktualizacji do deweloperskiej wersji 8.1? To nie wina samego systemu, a brak odpowiednich sterowników i konflikt systemu z nakładką Lumia Black. Dopiero wraz z premierą nakładki Lumia Cyan (i oficjalną wersją Windows Phone 8.1) problemy te zostaną rozwiązane. Tyle wiemy o Nokii. Samsung, Huawei i HTC milczą (ten ostatni sugerował, że model 8X otrzyma aktualizację), co oznacza, że oficjalna wersja tego systemu może, ale nie musi się pojawić na telefony tych producentów.
Rozwiązanie na przyszłość? Skopiować pomysł z Androida
Google przez lata bezskutecznie walczył z fragmentacją swojego systemu operacyjnego. Problem, na szczęście, częściowo rozwiązał. Backend, co prawda, dalej bywa przestarzały z uwagi na opieszałość i wyrachowanie operatorów i producentów telefonów, ale chociaż zmieniło się podejście do frontendu. Aplikacje systemowe Google, takie jak Gmail, Wyszukiwarka, Mapy, Hangouts i inne, nie są aktualizowane tak, jak sam system operacyjny, a tak, jak aplikacje firm trzecich: poprzez sklep Play.
Microsoft, wraz z wersją 8.1, wprowadza identyczne podejście. Już po premierze deweloperskiej wersji tego systemu wprowadzono aktualizację systemowego Kalendarza oraz dwie aktualizacje systemowego modułu Gry. Nie wiemy jakie zmiany wprowadzono, najprawdopodobniej były to tylko łatki na wykryte błędy. Teraz jednak Microsoft oficjalnymi kanałami zapowiada aktualizacje appki Muzyka.
Aplikacja ta, niestety, niespecjalnie się Microsoftowi udała. Jednak do tej pory, by móc ją poprawić, Microsoft musiał wystosować aktualizację całego systemu operacyjnego (w regionach obsługiwanych przez Xbox Music wyglądało to od niedawna nieco inaczej, ale nas, Polaków, to nie dotyczy). Teraz wystarczy wrzucić nową wersję aplikacji do Sklepu Windows Phone. Ani producent telefonu, ani operator komórkowy nie mają jak w tym przeszkodzić.
Xbox Music co prawda nas nie dotyczy, ale wiemy z własnych źródeł, że doniesienia Fandroida na temat dostępności usługi Xbox Video w naszym kraju nie są wyssane z palca. Mamy tylko rozbieżne, niepotwierdzone informacje na temat daty premiery tej usługi. Sama aplikacja służy jednak również do odtwarzania naszych własnych „empetrójek” i jej częste aktualizacje (Microsoft chce wprowadzać zmiany nawet tak często, jak co dwa tygodnie) są mile widziane. A warto pamiętać, że na tej samej zasadzie będą teraz aktualizowane wszystkie systemowe aplikacje.
Problem częściowo rozwiązany
To nie oznacza rozwiązania problemu fragmentacji Windows Phone. Jądro systemu jest nadal najważniejsze, zwłaszcza w przypadku wykrycia jakiejś usterki technicznej czy luki w zabezpieczeniach. Ani Google, ani Microsoft tego w pełni nie rozwiązali (aczkolwiek Microsoftowi, przynajmniej na razie, wydaje się to lepiej wychodzić).
Dobrze, że przynajmniej część modułów tego systemu będzie zawsze na czasie. Dobre pomysły kopiować trzeba, a ten do dobrych z całą pewnością należy. Zwłaszcza, że tak jak jestem bardzo zadowolony z Windows Phone 8.1, tak widać w nim, jak w każdym systemie, miejsce do wprowadzenia ulepszeń.