Sprawdziliśmy Ground Forces – rozszerzenie, które odmieni War Thunder - pierwsze wrażenia Spider's Web
War Thunder niepodzielnie dominuje w powietrzu. Chociaż World of Warplanes z aktualizacji na aktualizację jest coraz lepsze, to Gaijin Entertainment rządzi w niebiosach. Na ziemi króluje jednak World of Tanks i to właśnie w ten tytuł atakuje dodatek Ground Forces. Rosjanom marzy się dominacja zarówno w powietrzu, jak i na lądzie, a w dalszej perspektywie – na wodzie. Podczas finałów Intel Extreme Masters sprawdziliśmy, czy ta wizja ma szansę się ziścić.
Nie przedłużając i przechodząc prosto do rzeczy – zdecydowanie ma szansę. Ground Forces może być nawet średnio udanym rozszerzeniem, lecz gracze tak czy siak będą bawić się czołgami, z jednego, prostego powodu. Dodatek rozstanie „wszyty” w War Thunder i będzie jego integralną częścią. Co to oznacza? Dostępność, oczywiście. W przypadku gier ze stajni Wargaming.net World of Tanks i World of Warplanes to dwa pełnoprawne tytuły, stanowiące odrębne całości. Gaijin postanowił upchnąć czołgi i samoloty na jednym polu bitwy, mieszając ze sobą miłośników lotnictwa oraz amatorów potężnych, stalowych bestii na gąsienicach.
Na potrzeby czołgów w Gaijin Entertainment przemodelowano dotychczasowe mapy, oddane w ręce asom wirtualnego lotnictwa. Lokacje w grach z samolotami nigdy nie należały do najbardziej szczegółowych i bogatych w detale. Gracz przelatuje nad powierzchnią ziemi z niezwykłą prędkością i nie sposób zauważyć, czy leżące kamienie pokrywa mech, natomiast woda w rzece jest odpowiednio przezroczysta. To wszystko zmienia się, gdy do świata War Thunder wjeżdżają potężne czołgi. Ze względu na lądowe maszyny twórcy wydzielili specjalny obszar mapy, o wymiarach 3 na 3 kilometra i stworzyli go na nowo, dbając o najmniejsze detale, doskonale widoczne z perspektywy czołgisty.
O ile obserwując wszystko z kabiny pilota nie zmieniło się praktycznie nic, tak dla wojsk lądowych przemodelowane areny sprawiają, że mówimy o zupełnie innej grze. Piasek sypiący się spod gąsienic, krzewy i drzewa ulegające pod naporem czołgu czy przynajmniej kilka ścieżek wyznaczonych tylko do szybkiego przemieszczania naziemnych maszyn – War Thunder wskoczył właśnie na zupełnie nowy poziom szczegółowości, dotychczas nieznany miłośnikom tej gry. Oczywiście poza nowym, przemodelowanym dla wojsk lądowych obszarem wszystko pozostaje po staremu, lecz czołgista nie będzie miał tam dostępu. Podczas prób dezercji czołgu z pola bitwy pojawi się stosowny komunikat o konieczności powrotu, wzorem serii Battlefield.
O ile czołgi zostały zamknięte w i tak naprawdę sporych arenach 3 na 3 kilometra, najczęściej znajdujących się w centralnym miejscu całej mapy, tak samoloty mają dostęp do każdego skrawka lokacji. Mimo wszystko czuć, kiedy pilot znajduje się nad miejscem walk wojsk lądowych. Podczas ogrywania zamkniętej bety następował wtedy delikatny spadek płynności. W żaden sposób nie wpływało to na rozgrywkę, lecz na pewno było odczuwalne. Piloci wchodzący w strefę wojsk lądowych mogą dokonywać spustoszeń wśród czołgów, bombowcami zamieniając je w sterty poskręcanego, parującego żelastwa. Oczywiście wojska lądowe nie są całkowicie bezbronne, ale podczas testów maszyna przeciwlotnicza nie była możliwa do ogrania.
Ground Forces wprowadza do świata War Thunder wielopłaszczyznowość rozgrywki. Tak oto piloci myśliwców polują na bombowce nie tylko po to, aby chronić własne lotniska, jak to miało miejsce dotychczas, ale również po to, aby bronić czołgistów. Ci wykręcają drużynie wynik, niszcząc pojazdy wroga. Te z kolei mogą bronić się przed wrogimi pilotami za pomocą baterii rozmieszczonych na mapie, poza zasięgiem czołgów. Całość przypomina bardziej skomplikowaną grę w kamień-papier-nożyce. Nie ma tutaj jednostek idealnych, czy to lądowych, czy powietrznych. Każdy model maszyny ma swoją jasno określoną rolę, zadanie, mocne oraz słabe strony. Tylko odpowiednie zgranie się drużyny, walczącej zarówno na lądzie, jak i w powietrzu, przesądza o powodzeniu ekipy.
No dobrze, ale jak sprawują się same czołgi? Chociaż z Ground Forces nie miałem przyjemności spędzić tyle czasu, ile bym chciał, niemal godzina testów upłynęła bardzo przyjemnie. Jak wspomniałem wcześniej, rozszerzenie wprowadzi do świata War Thunder nieznany wcześniej poziom szczegółowości otoczenia. Oczywiście nie spodziewajcie się graficznych fajerwerków. To wciąż ten sam darmowy, przyjemny dla oka, ale po prostu „wystarczający” wizualnie War Thunder. Czołgi prezentują się naprawdę imponująco, choć w Gaijin Entertainment muszą jeszcze popracować nad animacjami ich destrukcji. Podczas zamkniętej bety każdy oponent ginął w łudząco podobny sposób.
Czołgi, zwłaszcza po sterowaniu nimi zaraz po wyjściu z kabiny pilota myśliwca, zdają się być niezwykle ociężałe i masywne. Prowadząc stalową bestię czuć jej wagę, jej moc, jej charakter. Oczywiście mówimy o tytule typowo zręcznościowym, więc nie spodziewajcie się symulacji na miarę T-72: Bałkany w Ogniu. Co niezwykle ciekawe, podczas rozgrywania wersji testowej wszyscy gracze byli niezwykle zachowawczy. Mając w pamięci konsolowe World of Tanks na Xboksa 360, dochodziło tam do niezwykle intensywnych pojedynków. Tutaj gracze czają się z kolei za budynkami i naturalnymi przeszkodami, mierząc do przeciwników na możliwe najdalszy dystans.
Jest to o tyle zaskakujące, że Ground Forces niezwykle mocno stawia na impet pocisku, który maleje wraz z dużą odległością od celu. Ta sama salwa z tej samej lufy zadaje zupełnie inne obrażenia na odmiennych dystansach. Podczas walk czołgów nie wystarczy być jedynie celnym. Trzeba również posiadać odpowiednią pozycję, wypracowany dystans między lufą i ofiarą. Ciekawe rozwiązanie i nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć, jak przyjmie się wśród fanów World of Tanks, którzy będą chcieli zobaczyć, co Gaijin Entertainment ma dla nich do zaoferowania.
Muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczony. Nie spodziewałem się, że Ground Forces będzie tak mocno wszyte w War Thunder. Podczas grania w betę miało się wrażenie, że potężne maszyny na gąsienicach są w tym tytule od zawsze, doskonale pasując do całej reszty. Najlepsze w nadchodzącej aktualizacji jest to, że między czołgami a samolotami panuje pełna wymienność. Zestrzelili Twój myśliwiec? Nie ma problemu, dla odmiany wskocz do czołgu. War Thunder oferuje pełną dowolność w wyborze posiadanej i rozwijanej maszyny.
W hangarze możesz trzymać zarówno zróżnicowane samoloty, jak również pojazdy lądowe. Ze wszystkich skorzystasz podczas dowolnej rozgrywki. Oczywiście system stojący za czołgami w War Thunder wciąż nie jest tak dojrzały, rozwinięty i oszlifowany jak ten z World of Tanks, ale Ground Forces bez wątpienia będzie silnym powiewem świeżości dla wszystkich graczy, którzy nie będą musieli przeskakiwać między dwoma tytułami, dostając wszystko w jednym miejscu. Pełen serwis!