Sprawdzamy czy Sony Vaio Duo 13 jest lepszym laptopem niż tabletem – pierwsze wrażenia Spider’s Web
Producenci komputerów osobistych robią wszystko, aby przeciągnąć klienta w sklepie od półek z produktami opisanymi jako „tablety i smartfony”, do półek opisanych jako „PC”. Jednym z pomysłów jest połączenie funkcjonalności tabletu i komputera w dość oryginalny sposób. Doskonałym przykładem takiego podejścia jest Sony Vaio Duo, który trafił do nas w wersji z ekranem 13,3”.
Od razu po wyciągnięciu urządzenia z pudełka rzuca się w oczy kilka rzeczy – jakość wykonania, ekran, wymiary i masa oraz metoda transformacji z trybu tabletu do trybu laptopa. Materiały, z których wykonany został Vaio Duo stoją na absolutnie najwyższym poziomie – całość jest doskonale spasowana, sztywna i daje słuszne wrażenie obcowania z produktem z najwyższej półki. Nic nie skrzypi, nic nie trzeszczy, wszystko jest niesamowicie solidne praktycznie w każdym układzie. Jedynym wyjątkiem są pozycje pośrednie pomiędzy tabletem a laptopem, ale jest to nieuniknione i nawet w trakcie składania czy rozkładania sprzęt robi świetne wrażenie.
Drugim elementem, który robi podobne wrażenie, jest ekran. Bardzo duży jak na tablet (czasem nawet trochę zbyt duży) i bardzo sensowny jak na podstawowy przenośny komputer, ze świetnym odwzorowaniem kolorów, doskonałą reakcją na nawet najdelikatniejszy dotyk i fantastyczną rozdzielczością Full HD, przekładającą się na realne powiększenie powierzchni roboczej. Dwie, jak na razie wychwycone, niekoniecznie wielkie wady to przede wszystkim to, że nie jest matowy i korzystanie z niego w określonych warunkach jest niezbyt wygodne, a druga to fakt, że przy 13”, korzystanie z niektórych gestów w Windows 8 (np. minimalizacji aplikacji) w trybie pionowym jest po prostu niewygodne, wymagając np. przesunięcia palcem przez całą wysokość wyświetlacza.
W kwestii rozmiarów i masy, Vaio 13” stara się znaleźć kompromis pomiędzy mobilnością tabletu, a minimalnymi parametrami dla komputera przenośnego. Efekt jest dość ciekawy, szczególnie jeśli chodzi o mobilność pojmowaną jako przenoszenie np. w torbie czy plecaku, gdzie w ogóle nie odczuwamy jego masy. W przypadku korzystania z niego jako zwykłego tabletu jest natomiast nieco gorzej – przy 1,3 kg nie ma najmniejszych podstaw, aby ustawiać go w jednym szeregu z iPadem w którejkolwiek wersji czy konkurencją pracującą na Androidzie. Mówiąc wprost – jest ciężki lub nawet bardzo ciężki jak na tablet. O ile trzymamy go na kolanach lub nie musimy długo trzymać go w jednej ręce, jest ok, jednak dłuższe użytkowanie może być męczące.
Najciekawszy jest oczywiście tryb umożliwiający transformację z tabletu w laptopa. Całość obydwa się za pomocą rozwiązania nazywanego Surf Slider i trzeba przyznać – robi ono spore wrażenie. Wymaga od nas bardzo niewiele wysiłku, po zainicjowaniu i delikatnym odchyleniu odbywa się niemal automatycznie, a do tego jest niesamowicie solidne i dokładnie wiemy, kiedy mechanizm został poprawnie zablokowany.
Wady takiego rozwiązania? Surf Slider jest dobrym rozwiązaniem tylko wtedy, gdy korzystamy z laptopa na powierzchni płaskiej lub gdy ekran jest odchylony od nas pod większym kątem. Gdy np. położymy się i umieścimy laptopa na naszych zgiętych kolanach, ekran wypada z zaczepów i radośnie dynda. Może i nie w zbyt wielkim zakresie, ale jednak nie jest na stałe umocowany.
Poza tym, w porównaniu do tradycyjnego komputera, Vaio Duo 13 ma dwie ogromne wady. Po pierwsze nie możemy w żaden sposób regulować kąta nachylenia ekranu, co po raz kolejny ogranicza jego funkcjonalność na powierzchniach innych niż płaskie. Po drugie, ze względu na samą ideę takiej hybrydy, ekran w trakcie transportu nie jest niczym chroniony i jesteśmy absolutnie zmuszeni do wyposażenia go w dodatkową osłonę.
Pozytywnie zaskakuje natomiast niewielka klawiatura. Choć niektóre ważne klawisze są wyraźnie pomniejszone (np. Shift), część istotnych (End, Home, PgDown, etc) powiązano jako drugorzędną funkcję z innymi, a skok i klik są raczej niewielkie, pisanie na Vaio Duo 13 jest zaskakująco przyjemne. Podobnie jest z TouchPadem – choć rozmiary ma mikroskopijne, jest bardzo czuły i precyzyjny. Niestety próby umieszczenia na nim dwóch palców są czasem bardzo karkołomne, więc np. przeciąganie plików z miejsca na miejsce wiąże się czasem z pewnymi problemami. Dużo lepszym (przynajmniej po pierwszym dniu użytkowania) rozwiązaniem mogłoby być zastosowanie TrackPointa, a zamiast malutkiego TouchPada – przycisków do niego.
W kwestii wydajności i baterii będziemy musieli jeszcze wykonać kilka dłuższych testów, ale na razie wszystko wskazuje na to, że nikt nie będzie rozczarowany. Wersja testowa wyposażona została w 8 GB RAM, procesor i7-4500U i dysk SSD o pojemności 256 GB. Do tego właściwie wszystkie niezbędne porty (wraz z wejściem na kartę SIM) i dodatki. Więcej na ten temat na pewno pojawi się w pełnej recenzji za około dwa tygodnie.
Bateria natomiast, nawet pomimo intensywnego użytkowania przez pierwszy dzień i faktu, że dotarła nie w pełni naładowana, wytrzymała bez problemu od okolic południa do północy (kiedy pozostało jeszcze 6%). Warto przy tym pamiętać, że komputer nie był całkowicie wyłączany w tym czasie - był jedynie, tak samo jak zwykły tablet, usypiany/blokowany przyciskiem zasilania, gdzie po ponownym naciśnięciu wybudzał się w ułamku sekundy.
Jeśli macie jakiekolwiek pytania – nie bójcie się ich zadać, z przyjemnością odpowiemy na nie teraz lub w podsumowaniu testu.