Grafficiarzu uśmiechnij się, jesteś w ukrytej kamerze
Jadąc pociągiem w dosłownie dowolne miejsce w Polsce można oprócz licznych miast i wsi, lasów i zagajników, a także łąk i pól zobaczyć także grafficiarzy i graffiti. O ile niektóre prace z tego nurtu można uznać za prawdziwe dzieła sztuki, to większość z nich to najzwyklejsze bazgroły. Plagi samozwańczych artystów (nazywanych w niektórych kręgach artystami-kombinatorami) nie dało się w żaden sposób zwalczyć. Teraz być może uda się to zrobić dzięki dronom.
Niemieckie koleje (Deutsche Bahn) niebawem mają rozpocząć testowanie małych samolotów bezzałogowych, które mają zająć się zwalczaniem grafficiarzy. Będą to robić w sposób subtelny. Nie zostały bowiem wyposażone w paralizatory czy działka na gumową amunicję, a po prostu w kamery. Będą zbierać dowody umożliwiający wezwanie wandali do odpowiedzialności za swoje czyny. Nie będzie to tania inwestycja, ale i tak będzie opłacalna, gdyż usuwanie graffiti kosztuje aż 7,6 milionów euro rocznie. Rzecznik kolei potwierdził już, że testy dronów rozpoczną się niebawem, a pierwszymi monitorowanymi miejscami będą te najpopularniejsze wśród grafficiarzy. Oznacza to, że już niebawem dowiemy się, czy drony faktycznie sprawdzą się w tym zastosowaniu.
Latające roboty bezzałogowe mogą jednak spowodować inne problemy. W Niemczech ludzie bardzo poważnie traktują kwestię prywatności. Było to widać między innymi podczas fotografowania niemieckich miast przez samochód Google Street View. Wówczas wiele osób nie chciało, by ich domy były widoczne w Internecie. Twórcy największej wyszukiwarki stron internetowych na świecie musieli umożliwić możliwość zamazywania zdjęć danych domów. Google mogło myśleć, że po dodaniu na odczepkę tej usługi nikt z niej nie korzysta. Jednak z tej możliwości skorzystało ponad 200 tysięcy osób. Z tego powodu Deutsche Bahn chce ograniczyć stosowanie dronów tylko nad bocznicami i torami, by nie naruszyć niczyjej prywatności.
Muszę przyznać, że drony obok drukarek trójwymiarowych są najbardziej obiecującymi zdobyczami nowoczesnej techniki. Mogą być one wykorzystywane przez wojsko, służby porządkowe, detektywów, fotoreporterów, mogą też służyć do kręcenia filmów dokumentalnych tak, by nie straszyć zwierząt. Jestem pewien, że niebawem zobaczymy na ulicach wiele dronów. Podejrzewam też, że gdy Google lub inna firma zechce zaktualizować swoje mapy i na nowo sfotografować miasta, by przeprowadzić aktualizację usługi Street View, też użyje dronów. To urządzenia znacznie bardziej praktyczne, mniejsze i mniej zauważalne niż samochody czy inne pojazdy.
Sam uważam, że drony powinny być stosowane w jak największej liczbie miast. Wiele osób może uważać na to, że ich używanie może zwiększyć poziom inwigilacji, ale dopóki nie będą one działać w pełni automatycznie oraz będą one nadzorowane przez żywych ludzi, znacznie zwiększą poziom bezpieczeństwa w miastach. Po zmroku można zobaczyć bardzo mało patroli policji, mogłyby je wspomóc niewielkie samoloty sterowane przez funkcjonariuszy siedzących wygodnie w komisariatach. Działałyby one lepiej niż stacjonarne kamery i umożliwiałyby natychmiastowe namierzenie wandali, nie tylko takich malujących pociągu i mury spray'em.