REKLAMA

Drukowane mapy mają się dobrze, nawigacje GPS tylko trochę im zaszkodziły

06.07.2012 07.03
mapy
REKLAMA
REKLAMA

Wydawać by się mogło, że papierowe mapy są skazane na porażkę. Przecież bardzo dobre elektroniczne mapy, a nawet nawigacje, są dostępne za niewielkie pieniądze w smartfonach i tabletach. Mamy je również na witrynach internetowych. Nawet mając tanią komórkę na pewno znajdziemy co najmniej dobrą mapę. Byłem przekonany, że papierowa kartografia, nie licząc specjalistycznych zastosowań, jest w agonii. Byłem w błędzie.

Kiedyś w prawie każdym samochodzie można było znaleźć atlas drogowy lub rozkładaną mapę. Szczególnie w pojazdach właścicieli szykujących się na wakacje, urlop lub długą podróż służbową. Posiadanie map było oczywiste. Dziś według moich (mylnych, ale to za chwilę) obserwacji zamiast atlasu w każdym samochodzie znajdziemy uchwyt na nawigację GPS, smartfon lub tablet. Wydawało mi się to oczywiste. Obecnie polegam wyłącznie na Nokia Mapy i Nokia Nawigacja. Bo są zawsze aktualne, bo same mnie prowadzą do celu, bo lokalizują mnie w kilka sekund na mapie i jeszcze pokazują mi od razu gdzie jest ten Pcim Dolny, do którego jadę.

Nawigacyjne szaleństwo rozpoczęło się w 2003 roku, kiedy nawigacje GPS osiągnęły cenę przystępną dla Kowalskiego. Stały się uniwersalnym urodzinowo-gwiazdkowym prezentem. Każdy chciał Garmina, TomToma, AutoMapę. Firmy zajmujące się drukowaniem map i atlasów samochodowych zaczęły rozważać przebranżowienie się.

GPS vs tradycyjne mapy

Zdecydowały się one jednak próbować pozostać przy obecnym profilu działalności i, co ciekawe, dobrze na tym wyszły. Według badań przeprowadzonych przez międzystanowe urzędy nadzorujące ruch drogowy w USA, a których interpretacje znalazłem na UPI.com, The Seattle Times i azcentral.com, sprzedaż map spadła dramatycznie, ale utrzymuje się wciąż na zadowalającym poziomie. W stanie Goergia wydrukowano 1,6 miliona map, które mają być sprzedawane przez najbliższe dwa lata. O połowę mniej, niż dekadę temu. Ale to wciąż sensowna ilość. W Pensylwanii wydrukowano na ten sam okres 750 tysięcy map. Dekadę temu drukowano ich trzy miliony. W stanach Oklahoma i Ohio sprzedaż spadła, jednak nie doszukałem się konkretnych liczb. Stan Waszyngton nie finansuje drukowania map, z uwagi na problemy z budżetem. W innych stanach drukuje się… dokładnie tyle samo map, co dekadę temu.

Zawiodła moja percepcja „komputerofca”. Mam Lumię 800, przenośną ładowarkę i wypasione mapy. Przeciętny urlopowicz, że o emerycie nie wspomnę, ma prosty smartfon z małym ekranem i baterią, która nie wytrzyma ciągłej pracy GPS-a. Papierowe mapy są wygodniejsze i można na nich bardziej polegać.

Być może było to dla was oczywiste. Jeżeli tak, przepraszam za kilka minut wyjęte z życia przez ten tekst. Ja jestem najzwyczajniej w świecie zdumiony. Tekścik ten dedykuję więc tym, którzy jak ja, potrafią czasem w swoich wnioskach i analizach odpłynąć ze świata ludzi. Tych zwykłych ludzi.

Maciek Gajewski jest dziennikarzem, współprowadzi dział aktualności na Chip.pl, gdzie również prowadzi swojego autorskiego bloga.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA