REKLAMA

Na Linuksie da się zarabiać, i to poważne pieniądze

29.03.2012 15.57
Na Linuksie da się zarabiać, i to poważne pieniądze
REKLAMA
REKLAMA

Można robić biznes na Linuksie. To wcale nie jest – jak mówił onegdaj Bill Gates – produkt dla studentów i hobbystów, ale przy odpowiednim wykorzystaniu maszynka potrafiąca generować niezłe przychody. Wiadomo nie od dziś, że Linux to podstawa największych serwerów na świecie, a specjaliści od Linuksa są jednymi z najlepiej opłacanych w branży IT.

Według IDC, udział serwerowni linuksowych rośnie, podczas gry tych opartych na Windowsie i Uniksie spada. IDC mierzy sprzedaż tylko nowych serwerów, czyli tych dostarczanych z fabrycznymi rozwiązaniami, a nie zaadaptowanymi potem przez użytkowników. A jeśli dodać do tego fakt, że roczne przychody Red Hat, czyli firmy zajmującej się dostarczaniem i tworzeniem biznesowych rozwiązań open-source’owych, przekroczyły po raz pierwszy miliard dolarów, to otrzymamy całkiem ładny dowód na to, że na Linuksie da się całkiem nieźle zarabiać.

Windowsowe serwery wciąż królują na rynku i odpowiedzialne są za 45% przychodów dostarczycieli serwerów, jednak zyski ze sprzętu spadły w 4 kwartale 2011 roku o 1,5% w stosunku do roku poprzedniego. Tymczasem serwery Uniksa tracą na popularności i zyski z nich w tym samym 4 kwartale spadły aż o 10,7%. A Linux na serwerach rośnie – zyski sprzętowe sprzedawców wzrosły o 2,2%, a całościowe o 1,7%.

Według prezesa The Linux Foundation, Jima Zemlina, Linux w biznesowej branży rośnie dzięki trzem czynnikom: całkowitemu kosztowi utrzymania, przewadze technologicznej i bezpieczeństwu. To i szybka adaptacja rozwiązań chmurowych mają stanowić o przewadze Linuksa nad konkurencją. W końcu nie bez powodu na przykład Amazon wybiera spersonalizowanego Red Hat Linuksa do utrzymywania swojej chmury EC2. A czy ktoś pamięta, zwłaszcza w kontekście chmury, że Windows Azure już za chwilę ma wspierać Linuksa na wirtualnych maszynach? Podobno Microsoft zdecydował się na taki ruch w odpowiedzi na duże zapotrzebowanie wśród klientów.

Nie dziwi więc fakt, że w 2011 roku Red Hat przekroczył magiczną dla biznesu barierę miliarda dolarów przychodu. Chodzi dokładnie o 1,13 miliarda dolarów i wzrost przychodów o 25% w stosunku do 2010 roku. To dosyć symboliczny moment – pierwszy raz firma oparta na wolnym oprogramowaniu i stosująca rozwiązania open-source’owe, zarówno w procesie tworzenia, jak i implementacji, odnotowała takie przychody. A ma być jeszcze lepiej. Według samego Red Hata, 99 ze 100 największych klientów zdecydowało się się odnowić umowy, a firma raportuje coraz większe zapotrzebowanie na swoje rozwiązania.

Może w końcu nadchodzi prawdziwy rok Linuksa? Nie konsumenckiego, nie tego używanego przez zwykłych użytkowników indywidualnych, lecz rok Linuksa w sektorze biznesowym? W końcu jako jedyny na serwerach rośnie i to w niesamowitym tempie. A przecież według analityków, w tym Gartnera, rynek jest właśnie w momencie szybkiego wybuchu zapotrzebowania na chmurę i kto nie zaadaptuje jej do 2014 roku, ten szybko odpadnie. A coś musi przecież obsługiwać tę chmurę…

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA