Google do bólu niekonsekwentny na Google.com
Na ogół w biznesie przepisem na sukces jest konsekwencja i determinacja w dążeniu do celów. Sukcesem w dzisiejszych czasach jest także próba jak największego przyzwyczajenia klientów do swoich produktów. Firmy technologiczne doskonale o tym wiedzą i starają się jak najbardziej przywiązać użytkowników do swoich systemów operacyjnych oraz urządzeń. Dużą rolę w tworzeniu tego przywiązania odgrywa wzornictwo.
Korporacje konsekwentnie obierają strategię odnośnie kierunku w jakim będą zmierzały kolejne wersje ich produktów. Wydaje się jednak, że Google ma te zasady ma w głębokim poważaniu. Nie znamy dnia ani godziny kiedy firma z Mountain View zmieni coś w interfejsie graficznym swoich produktów.
Jeśli spojrzymy na historię Microsoftu analizując kolejne systemy operacyjne do pojawienia się Windows 8, to zaobserwujemy pełną konsekwencję w rozwoju interfejsu graficznego, szczególnie od pojawienia się menu Start w Windows 95. Od tego momentu komputerowy system Microsoftu zmieniał się graficznie, jednak wszystkie zasady funkcjonowania pozostały. Dlatego ten, kto opanował Windowsa 95, nie miał problemu z przejściem na kolejne wersje.
Mimo że aktualnie Microsoft porzuca stare zwyczaje komputerowego systemu operacyjnego na rzecz rozwiązań z mobilnego systemu, to jednak jest w tym rozwiązaniu w pełni konsekwentny integrując graficznie wszystkie platformy, które aktualnie posiada, czyli Xbox, smartfon oraz PC. Korzystając z tych systemów możemy być pewni, że nie obudzimy się któregoś dnia z interfejsem graficznym, który będziemy musieli poznawać zupełnie od nowa.
To samo dotyczy się produktów Apple’a, gdzie interfejs graficzny iOS czy OS X może wydawać się wręcz nudny po korzystaniu z niego 5 czy 10 lat. Jednak nie można zarzucić tutaj niekonsekwencji w jego projektowaniu - interfejs jest spójny i nie zmienia się z wersji na wersję.
Nowe wersje stron internetowych też na ogół tworzone są na zasadzie ewolucji poprzedniego projektu. Jeśli spojrzymy na nową mobilną wersję Onetu, to jest ona następstwem poprzedniej wersji. Aktualna strona główna klasycznego portalu Onet jest wynikiem stopniowej ewolucji aż od czasów OptimusNet.
Dla Google’a najważniejszym produktem jest wyszukiwarka. Strona główna google.com to przede wszystkim wielkie logo firmy oraz okienko wyszukiwania. To nie zmienia się od lat. Jednak gdy spojrzymy w górę strony, to zaobserwujemy całkowity brak zdecydowania Google’a. W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy górna belka zmieniała się kilkakrotnie. Najnowsza wersja strony dodaje drugi pasek, który mimo że wcześniej występował w Google+ i pozostałych usługach, to jednak na stronie głównej go nie było. Teraz w tym pasku znajdziemy przede wszystkim informacje o naszym profilu. Sama główna belka jest wszędzie niewielkich rozmiarów, natomiast po wejściu do społecznościowego Google+ otrzymujemy gigantyczny pasek, który w tej wersji jest wyjątkowo brzydki. Gdzie tu konsekwencja?
Nowy pasek jest próbą wsadzenia dosłownie wszędzie googlowskiego Fejsbuka. Pomiędzy nazwą użytkownika, a awatarem (pod oboma zawarte są te same opcje, m.in. możliwość wylogowania) znajduje się duży przycisk udostępniania wpisów w Google+. Nie da się tego przeoczyć. Pytanie, czy takie chamskie wciskanie Google+ nie jest ze szkodą na łatwość poruszania się po interfejsie strony Google.
Te zmiany wyświetlania górnych belek teoretycznie są ewolucyjne, jednak są przede wszystkim zbyt częste. Ich dizajn ulega ciągłym zmianom. Brakuje tu jednej zdecydowanej wizji, a Google zdaje się testować swoje rozwiązania na żywym organizmie trzymając produkty w wiecznej wersji beta.
W zeszłym roku Google’owi udało się ujednolicić wygląd mobilnych usług. Aktualnie firma ujednolica zasady korzystania z usług, jest więc nadzieja, że w przyszłości zmiany w interfejsie podstawowych usług webowych będą bardziej przemyślane i zaplanowane. Oby były.