Chrome to już nie przeglądarka, a system operacyjny
Nowy Chrome w wersji 16 (szybko to leci) zyskał w końcu funkcję, na którą wiele osób czekało od dawna - możliwość przełączania się między synchronizowanymi kontami Google. Tym samym można już oficjalnie powiedzieć, że Chrome przestał być przeglądarką i stał się chmurowym, w pełni funkcjonalnym systemem, z którego korzystać może wiele osób. Wprawdzie przełączanie kont wymaga jeszcze poprawek i będzie usprawnione, ale nie ukrywam, że to funkcja, na którą czekałam od co najmniej kilku wydań. To wisienka na torcie sprawiająca, że system operacyjny, na którym uruchamiany jest Chrome nie ma prawie żadnego znaczenia. To w końcu funkcja, która powoduje, że Chrome OS w obecnej postaci traci jakikolwiek sens bytu dla przeciętnego użytkownika.
Dotychczas przy wykorzystaniu funkcji synchronizacji Chrome z kontem Google problem stanowił przeszkodę w korzystaniu z jednego komputera przez wiele osób na jednym koncie lub przy tymczasowym dostępie do swoich danych na “obcych” komputerach. Pewnie wiele osób korzystających z synchronizacji doświadczyło podobnych przeżyć - na przykład wspólnego komputera stacjonarnego, na którym wszyscy korzystają z tych samych rzeczy, a jedynie w przeglądarce potrzebują odrobiny “prywatności”.
Na razie przełączanie pomiędzy kontami polega na otwieraniu nowych okien, co może wydawać się denerwujące. Z drugiej jednak strony przeładowanie w tym samym oknie wszystkich dodatków, zakładek itp. trwałoby pewnie długo i sprawiałoby kłopot. Przełączanie się jest łatwe, tak samo, jak odłączanie konta. Brakuje jednak możliwości ustawienia hasła na profil (chociaż przyznaję bez bicia, że może jeszcze po prostu się do niego nie dogrzebałam).
Ważne, że funkcja została zaimplementowana w bezboleśnie i dając podstawową funkcjonalność. Tym samym dla użytkowników wykorzystujących konto Google jako “serce swojego internetu” z zapisywaniem haseł, stron, zakładek, ustawień, dodatków, web-aplikacji, czy w końcu historii, Chrome stał się Chrome OS-em, tylko bardziej przyjaznym i dostępnym wszędzie. Komputer znajomego? Zalogowanie się do swoich chmur potrwa chwilę, tak samo jak wylogowanie i odłączenie konta.
Chrome jest wszędzie - na Windowsie, Linuksie czy OS X. Jego udziały rosną w niesamowitym tempie i ostatnio wyprzedził FireFoksa na miejscu drugiej najpopularniejszej przeglądarki na świecie. Tylko że coraz dalej Chrome’owi od przeglądarki i coraz bliżej do lekkiego, mobilnego systemu operacyjnego działającego w chmurze. To bardzo mądry plan Google’a łączący się ze skupianiem u siebie aktywności użytkowników. Używam GMaila, Google Docs, Google+, przez Google + korzystam z Picasy, mam Androida (jak 200 milionów innych użytkowników), to dlaczego miałabym chcieć zostawiać Chrome na rzecz innej przeglądarki? Zwłaszcza, że w Chromie mam już dziesiątki zakładek, rozszerzeń, a nawet web-aplikacji użytkowych czy gier. A gdy jeszcze pojawi się obsługa zewnętrznych kontrolerów do gier, itp..., to nawet, gdy Chrome zacznie być bardziej ociężały, czy przestanie wygrywać w porównaniach bezpieczeństwa, to i tak go nie zostawię tak łatwo. Bo Google mnie uzależnił.
To na jakim systemie pracujemy ma już coraz mniejsze znaczenie, w dużej mierze dzięki Google’owi i jego przeglądarkowemu systemowi desktopowemu.