REKLAMA

Mieszane odczucia przed premierą biografii Steve'a Jobsa

2011-10-22 20.05.20
Mieszane odczucia przed premierą biografii Steve’a Jobsa
REKLAMA

W poniedziałek debiutuje autoryzowana biografia Steve'a Jobsa autorstwa Waltera Isaacsona, a w mediach na całym świecie trwa PRowa gorączka związana z jej promocją - co chwila wyciekają coraz bardziej pikantne szczegóły z przepastnej ponad sześćset stronicowej książki, które mają na celu podgrzanie atmosfery przed jej premierą. Nie jest to chyba konieczne, bo dzieło Isaacsona jest skazane na sukces i wcale nie zdziwiłbym się gdyby "Steve Jobs" został najlepiej sprzedającą się książką w 2011 r. mimo późno październikowego terminu wydania.  

REKLAMA

W dzisiejszej "Gazecie Wyborczej" (tej drukowanej, co to ją w kioskach sprzedają) można przeczytać całkiem spory fragment z polskiego wydania "Steve'a Jobsa", które pojawi się na rynku 21 listopada drukiem Wydawnictwa Insignis Media. Wyborcza walnęła Steve'a na jedynce w sposób, jaki nie pamiętam żeby robiła w przypadku jakiegokolwiek wydarzenia od dawna - zajmuje z 75% powierzchni pierwszej strony dzisiejszego wydania i w zasadzie jest jedynym tytułem, który przyciąga uwagę. Musi być to więc wiekopomne wydarzenie. Czy tak jest? Po lekturze fragmentu w Wyborczej mam mieszane odczucia.

Z jednej strony jest to, na co chyba wszyscy zainteresowani życiem i pracą Jobsa liczą: wgląd niejako od kuchni w najważniejsze wydarzenia związane z firmą Apple, które mieliśmy okazję obserwować przez ostatnie lata; z drugiej strony, jeden z trzech obszernych fragmentów zamieszczonych przez Wyborczą wskazuje, że sporą część książki Isaacsona będą stanowić jego własne opinie na temat Jobsa, które szczerze mówiąc średnio mnie interesują. No bo cóż mi po tym, że po raz kolejny przeczytam, że Jobs był charyzmatyczny, nieobliczalny, kontrowersyjny i genialny. Co więcej, jeśli w książce Isaacsona będą dominować właśnie takie fragmenty, w których autor mitologizuje postać Steve'a Jobsa, to jestem więcej niż przekonany, że może to mieć złe przełożenie na to, jak świat go zapamięta.

Wiadomo przecież, że tę książkę przeczytają wszyscy - zarówno ci, którzy jak pewnie większość Czytelników Spider's Web doskonale sobie zdają sprawę z tego kim był i jaki był Steve Jobs, jak i ci, którzy dowiadywali się o nim podczas relacji mainstreamowych mediów z premiery iPhone'ów, czy iPadów. I to właśnie to w jaki sposób odbiorą książkę Isaacsona ci drudzy zadecyduje jak Steve Jobs przejdzie do historii. A zdecydowanie lepiej by było, gdyby przeszedł jako ktoś, kto w swoim krótkim życiu zmienił bez wyjątku wszystkie rynki, na których decydował się prowadzić swoją działalność, zmieniając je i pobudzając do przełomowych zmian, niż maniakalny półbożek, za którym ciągnie się wianuszek wyznawców. To drugie byłoby takie niesprawiedliwe…

REKLAMA

Czytając fragmenty cytowane w "Gazecie Wyborczej" mam wątpliwości, czy aby Isaacson nie popełnił dzieła mitologicznego. Jeśli tak rzeczywiście jest, to postać Steve'a Jobsa stanie się pomnikiem, który się czci, ale którego historii raczej się nie pamięta.  

Obym się mylił i to tylko Wyborcza wybrała średnie fragmenty do swojego promo.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA