Już niedługo w Polsce Deezer, czyli w końcu porządna usługa muzyki z chmury
Streaming muzyki z chmury w tym roku zaczął stawać się jednym z najatrakcyniejszych tematów i wszystko, co z nim związane budzi emocje - Amazon Cloud Player, iTunes Match, Spotify, Google Music... Wszyscy giganci chcą mieć takie usługi. Do tego muzyka z chmury wkracza coraz mocniej w sferę społecznościową. Jednak z punktu widzenia osoby mieszkającej w Polsce nie kibicuję specjalnie żadnemu z tych rozwiązań - niech będą sobie dostępne za granicą, w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii i odmieniają tamtejsze rynki. Chcę czegoś, co działa u nas bez konieczności kombinowania, ukrywania mojej lokalizacji i polskiej karty płatniczej. I mam nadzieję, że już niedługo zapewni mi to Deezer.
Deezer istniejący od 2007 roku najpopularniejszy serwis streamingowy we Francji z ponad 1,4 miliona płacących klientów i ponad 20 milionami użytkowników w ogóle, a miesiąc temu wkroczył do Wielkiej Brytanii. W Deezerze dostepne jest 13 milionów utworów, serwis ostatnio stawia mocno na integrację z sieciami społecznościowymi - zwłaszcza z Facebookiem - i dostępny jest praktycznie na wszystkie platformy (łącznie z Windows Phone 7 i Symbianem) na których można odsłuchiwać utwory offline. Siłą Deezera jest przemyślana strategia, z jaką chce wkraczać na rynek, a dokładniej z operatorami komórkowymi.
We Francji taka forma się sprawdziła. Po podpisaniu umowy z Orange i wprowadzeniu Deezera do planów abonamentowych liczba płacących użytkowników wzrosła z 25 tysięcy do ponad miliona. Serwis próbuje wykonać podobny ruch w Wielkiej Brytanii - jeśli to się uda, to Spotify będzie miało poważnego konkurenta.
Wydawałoby się, że naturalną koleją rzeczy Deezer pójdzie za ciosem i będzie chciał wkroczyć do Stanów Zjednoczonych, czyli największy i najatrakcyjniejszy rynek dla serwisów streamingowych. Tak się jednak nie stanie - właściciele Deezera zdecydowali się nie negocjować z wytwórniami kontraktu na USA i Japonię, w zamian za co dostali bezprobemowe koncesje na... ponad 100 krajów. Jeśli uda im się sprytnie wykorzystać szansę i wprowadzić w nich Deezera, to zrobi się ciekawie.
Z pozoru wydawać się może, że rezygnacja ze Stanów Zjednoczonych to ogromna pomyłka - w końcu tam są największe pieniądze, nawięcej użytkowników i w ogóle - jak to nie udostępniać usługi w Stanach Zjednoczonych? Jednak w tym szaleństwie jest metoda.
Rynek amerykański jest po prostu nieprzyjazny pod względem otrzymania licencji - Spotify negocjowało warunki około roku, Google’owi zdarzyło się zerwać z wytwórniami rozmowy. Dla Deezera oznaczałoby to wielomiesięczne negocjacje warunków, niepoewność i ogromne opłaty licencyjne, na które serwis z 50 milionami euro przychodów (choć w tym roku ma dokonać się przełom w tej kwestii) to bardzo ryzykowna sytuaca postawienia wszystkiego “na jedną kartę”. Tym marniejszą, że rynek amerykański jest najbardziej na świecie nasycony takimi usługami, które coraz ostrzej walczą o użytkowników. Każdy debiutant ma więc ciężki start.
Deezerowi przyświeca w takim razie bardzo interesująca idea - wkroczmy tak, gdzie jeszcze nikogo nie ma i zagospodarujmy dziewicze tereny. Wprawdzie będzie to ciężka praca, bo klienci nie są przyzwyczajeni do takich usług i trzeba będzie ich przekonywać, ale jeśli uda się wzbudzić rynki to sukces może okazać się spektakularny. Dziś Stany Zjednoczone, w których żyje 5% populacji świata odpowiadają za 50% całkowitej dystrybucji cyfrowej muzyki, ale do 2020 roku udział ten ma spaść do 25%. Deezer celuje właśnie w ta niszę, w ponad 100 krajów takich jak Brazylia, Włochy, Niemcy, Meksyk, Korea czy Indonezja. I, co najważniejsze z naszego punktu widzenia także Polska. Czyli kraje, w których magiczne Spotify i cudowne iTunes Match nie zawitają jeszcze długo.
Deezer w wersji premium będzie dostępny już za kilka tygodni. Abonament premium umożliwia streaming konkretnych utworów czy albumów zarówno na komputer jak i urządzenia mobilne, przy czym na tych drugi z opcją zapisywania plików do wersji offline. Do tego oczywiście tak kanały radiowe i tak zwane smart radio, które dostępne jest też w wersji darmowej na komputery i smartfony (i można z niego korzystać obecnie).
Dużą nadzieję budzą we mnie chęci Deezera do współpracy z operatorami - bez problemu można wyobrazić sobie sytuację, w ktorej w ramach trochę droższego abonamentu mamy wliczony streaming muzyki. Partnerem Deezera we Francji i Wielkiej Brytanii jest Orange, więc może nadzieja na przyszłe takie oferty w Polsce nie jest taka wcale nieuzasadniona?
Deezer robi ryzykowny krok, który jest szansą na wyjście z cyfrowego zapomnienia dla chociażby Polski. Bo jeśli uda się Deezerowi udowodnić, że takie rynki mają duży potencjał, to inni gracze muzycznego streamingu również nas docenią.
Nic, tylko się cieszyć.