Zamiast tapnięć na ekranie, po prostu do niego mówisz. Telefon zamiast wyświetlenia komunikatu „zakończone”, np. po wyłączeniu jakiejś aplikacji, pokazuje dłoń z kciukiem uniesionym w górę. Co prawda podnosi rękę mechanicznym ruchem – jakby tańczył electric boogie, ale rozumiesz, o co mu chodzi. Gdy chcesz zadzwonić do mamy, podchodzisz do telefonu-człowieka i mówisz mu do ucha, a słuchając, nadstawiasz uszu nad jego ustami. Owszem, gdy do niego mówisz, cały czas potrząsa głową na znak przytaknięcia, a gdy sam mówi, przy każdej sylabie otwiera usta, jakby pożerał wielkiego burgera. Dziwnie, ale i tak rozumiesz, co ci przekazuje. Po włączeniu piosenki w Spotify zaś telefon-człowiek zaczyna sobie podrygiwać. Pokracznie, więc patrząc na to, najpierw się śmiejesz z politowaniem, ale z każdą sekundą coraz bardziej cię się przyzwyczajasz.