Pixel 10 Pro. Oto moje 36 argumentów za i przeciw
Pixel 10 Pro w Polsce to koniec kompromisów? Google nareszcie traktuje nas poważnie, oferując świetny aparat i inteligentne funkcje, ale każe za to płacić - i nie chodzi tylko o pieniądze.

Po latach traktowania Polski jako rynku drugiej kategorii, Google wreszcie wprowadza swoje flagowce oficjalnymi kanałami. Pixel 10 Pro jest tego najlepszym dowodem: pełna dystrybucja, lokalne ceny i wsparcie serwisowe bez kombinowania.

Pixel wreszcie na poważnie w Polsce
Google po latach półoficjalnego importu i traktowania Polski jako rynku drugiej kategorii, wreszcie robi ukłon w naszą stronę. Pixel 10 Pro jest tego najlepszym dowodem: pełna dystrybucja, lokalne ceny i bonusy w sklepach, a do tego wsparcie serwisowe bez kombinowania.
To smartfon celujący w użytkownika, który ceni czysty Android, funkcje AI działające tu i teraz - chociaż o nich będzie mało, bo każdy ma odruch wymiotny, gdy słyszy o ej-aj - oraz konsekwentny język projektowy zamiast corocznych fajerwerków i rewolucji, które kończą się po sezonie. Ale specyfikacja to jedno, a to, jak Pixel 10 Pro radzi sobie na co dzień w polskich realiach, od porannej kawy w Krakowie po weekendowy wypad na koncert, to zupełnie co innego.

1. Wzornictwo: do bólu pikselowe
Projekt jest do bólu pikselowy i to komplement: aluminiowa rama, satynowe, przyjemne w dotyku szkło z tyłu i charakterystyczna, metalowa belka aparatów, którą jedni kochają za unikalność, a inni przeklinają przy pierwszym kontakcie ze stołem, gdy telefon lekko się chybocze.
Wymiary 152,8 × 72 × 8,6 mm i 207 g masy czynią z niego kompaktowego flagowca – w kategorii Pro to dziś rzadkość, a w dłoni leży pewniej i wygodniej niż rozciągnięty do granic możliwości iPhone. Tył zabezpiecza Gorilla Glass Victus 2, przód również, a całość spełnia normę IP68, więc deszcz, pył i okazjonalna kąpiel w zlewie nie są mu straszne.

Kolory? Obsidian, Porcelain, Moonstone i Jade – stonowane, bez tęczowych gradientów i odpustowych połysków. Elegancko, nieco nijako. Ale jeśli chcesz tęczową rzeź jednorożców, to zobacz na zwykłego Pixela. Alternatywnie popatrz w stronę Apple’a, bo tegoroczne modele Pro świecą po oczach mocniej niż słońce.

2. Ekran: parametry na papierze
Panel to 6,3-calowy LTPO OLED o nietypowej, wysokiej rozdzielczości 1280 × 2856 pikseli, co daje gęstość ~495 ppi i realnie bardzo ostry obraz nawet dla pedantycznego oka. Odświeżanie adaptacyjne 1–120 Hz działa wzorowo: w czytniku RSS zjeżdża do minimum, oszczędzając baterię, w grach trzyma 120 Hz bez szarpnięć, a system sam decyduje, kiedy potrzebujesz płynności, a kiedy statyczności.
Szczytowa jasność w HDR dobija do okolic 3300 nitów, a w SDR przekracza 1600–1800 nitów, co w pełnym słońcu robi realną różnicę. Jest też pełne Always‑On Display, a próbkowanie dotyku jest szybkie (do ~240 Hz), więc reakcja na gesty pozostaje natychmiastowa.

3. Ekran: wrażenia w praktyce
Fabryczna kalibracja w trybie Naturalny celuje w sRGB i jest bardzo równa; Żywy podbija nasycenie pod szeroką paletę barw i HDR – i tak bym go zostawił. PWM jest łagodzone programowo, a LTPO ogranicza migotanie przy niższym odświeżaniu – wrażliwe oczy nie będą marudzić po wieczorze na TikToku.

HDR10/HDR10+ wygląda świetnie w YouTube i Amazon Prime; Netflix wciąż preferuje Dolby Vision, którego tu nie ma, ale mapowanie tonów HDR10+ daje radę. Jedyny minus? Fabryczna folia ochronna nie występuje – warto od razu sięgnąć po szkło. Przeglądanie Instagrama na plaży w Jastarni przestało być wyzwaniem, a to już coś.

4. Tensor G5: bez komentarza
Filozofia Google'a stojąca za nowym procesorem Tensor G5 jest konsekwentna: to układ, który ma pracować mądrzej, a niekoniecznie ciężej. Jego głównym celem nie jest bicie rekordów w testach syntetycznych, a napędzanie zaawansowanych funkcji AI.
Skok wydajności w module NPU/TPU jest odczuwalny – operacje Gemini Nano, przetwarzanie obrazu czy tłumaczenia na żywo działają lokalnie i błyskawicznie. W codziennym użytkowaniu, przy wsparciu 16 GB RAM, telefon działa płynnie. Multitasking jest bezproblemowy, a czysty Android bez zbędnych aplikacji sprawia, że interfejs jest responsywny. Nie, nic nie laguje przy otwieraniu aplikacji.

Tutaj jednak zaczyna się pierwszy, poważny problem. Mimo że Tensor G5 jest najnowszym układem Google'a, w benchmarkach wypada blado na tle tegorocznej konkurencji. W Geekbench 6 osiąga wyniki około 2100-2200 punktów w teście jednordzeniowym i 6000-6200 w wielordzeniowym. Dla porównania, Snapdragon 8 Elite w Galaxy S25 Ultra uzyskuje odpowiednio 3000 i 9200 punktów, co oznacza, że jest wydajniejszy o 35 i 50 proc.

Jeszcze bardziej bolesne jest zestawienie z układami Apple'a. A18 Pro z iPhone'a 16 Pro przewyższa Tensor G5 o około 45 proc. w testach jednordzeniowych i 30 proc. w wielordzeniowych. Co gorsza, nawet trzyletni A16 Bionic wciąż oferuje lepszą wydajność niż najnowszy chip Google'a. W AnTuTu przepaść jest jeszcze większa – Tensor G5 osiąga około 1,14 mln punktów, podczas gdy konkurencja bez problemu przekracza 2 miliony.
W praktyce oznacza to, że Pixel 10 Pro, mimo swojej flagowej ceny, nie jest najszybszym telefonem w swojej klasie. O ile codzienne zadania nie stanowią wyzwania, o tyle przy bardziej wymagających czynnościach, jak edycja wideo 4K czy granie w najnowsze tytuły na najwyższych ustawieniach, różnica jest odczuwalna. To dość frustrujące, zwłaszcza gdy płaci się niemal 5000 zł za urządzenie, które pod względem surowej mocy przegrywa nie tylko z tegorocznymi rywalami, ale i z kilkuletnimi modelami konkurencji.
5. Wydajność w praktyce
W codziennym użytkowaniu to po prostu topka – multitasking na 16 GB RAM-u jest pozbawiony przeładowań i doczytywania kart, nawet przy agresywnym przeskakiwaniu między mapami, edytorem wideo i mailami.
Gry 3D chodzą płynnie w wysokich ustawieniach; w długich sesjach spadek klatek jest mniejszy niż w poprzedniku, ale nadal nie jest to urządzenie do grania na miarę ROG-a. Montaż krótkich klipów 4K w CapCut/Adobe jest komfortowy, a eksport nie przypomina już uruchamiania lokomotywy.

6. Pamięć i warianty: 256 GB to minimum
Do wyboru są konfiguracje 16 GB RAM i 128/256/512 GB lub 1 TB pamięci na dane, bez slotu microSD – klasyka flagowej półki z 2025 r. Jeśli celem są dłuższe wyjazdy i nagrywanie 4K60/8K, realnym minimum jest 256 GB, a optymalnym wyborem – 512 GB.
System plików i kontroler pamięci trzymają stałe prędkości zapisu bez dramatycznych zwolnień po zapełnieniu 70–80 proc. przestrzeni. Migracja z iPhone’a/Androida odbywa się na kablu z adapterem Quick Switch w zestawie, co nadal bywa szybsze niż przez chmurę.
7. Bateria: spokojny dzień pracy
Pojemność 4870 mAh wygląda skromniej niż u królów androidowego świata (Galaxy/OnePlus), ale optymalizacja robi swoje. W mieście przy LTE/5G to 5,5–7,5 godz. czasu pracy na ekranie przy mieszanym użyciu; w Wi‑Fi jest nawet lepiej, powyżej 7–8 godz. W weekendowym trybie foto-wideo (nawigacja, aparat, stories) dzień kończy się zwykle z 15–25 proc. zapasu.
Mój typowy dzień to kilka godzin na Slacku i w mailach, godzina nawigacji w Mapach Google'a, sesja zdjęciowa w plenerze i wieczorny maraton na YouTube – i telefon kończył dzień z zapasem. Tryb Ekstremalnego Oszczędzania Baterii jest agresywny, ale potrafi przedłużyć życie telefonu o kolejną dobę.
8. Ładowanie i Qi2: wreszcie standard
Przewodowo mamy 30 W, bezprzewodowo Qi2 do 15 W i ładowanie zwrotne dla akcesoriów. Naładowanie od 0 do 50 proc. zajmuje ~28–32 minuty, a pełne ładowanie to około 80–90 minut, w zależności od temperatury i użytej ładowarki.
Ładowarki w pudełku brak – co przewidywalne – ale w zestawie jest porządny kabel USB‑C. Dobra wiadomość: nowy Pixelsnap (magnetyczne mocowanie akcesoriów zgodnych z Qi2) wreszcie sprawia, że naprawdę mogę przestawić się z iPhone’a na Androida bez potrzeby kupowania wymyślnych etui z metalową wstawką.

9. Zestaw aparatów: sprzęt na medal
Tył tworzą trzy moduły: główny 50 Mpix z OIS (Octa PD), ultraszerokokątny 48 Mpix z autofokusem i teleobiektyw 48 Mpix z OIS i 5× zoomem optycznym. Zakres ogniskowych przekłada się na 0,5×–5× sprzętowo i do 100× w trybie Super Res Zoom, wspieranym algorytmami Tensor G5.
Przód to 42 Mpix z autofokusem i szerokim polem widzenia, z którego wreszcie da się zrobić ostre grupowe selfie bez kombinowania.

10. Zdjęcia w dzień: klasa sama w sobie
Za dnia Pixel 10 Pro daje to, za co kocha się Pixele: naturalny balans bieli, świetną dynamikę i bardzo przewidywalne kolory skóry. Nowy HDR radzi sobie z trudnymi kontrastami bez „plastikowego” wyglądu, a mikrodetale trawy czy cegły nie znikają za agresywnym odszumianiem.
Autofokus jest szybki i pewny, a migawka wraca do dawnych czasów – minimalne opóźnienie i zdjęcie jest zrobione. Główna matryca lubi też zdjęcia z bliska; to nie obiektyw makro, ale odległość ostrzenia jest przyjazna.
















11. Noc i Astro: coraz jaśniej
W nocy widać dwie rzeczy: większą pewność ekspozycji i mądrzejsze prowadzenie szumu, który nie zamienia faktur w akwarelę. Tryb Nocny nie każe stać jak posąg – czasy naświetlania są krótsze, a stabilizacja nadąża nawet przy dłuższym kadrze. Tryb Astro działa przewidywalnie na statywie lub uchwycie, a z Pixelsnapem zaczyna to mieć sens także w plenerze. Największy zysk widać przy latarniach i neonach – mniej blików, lepsze halo.

12. Teleobiektyw: 5×, 10×, 20× i ten nieszczęsny 100x
5× to mój nowy ulubiony dystans – ostro, kontrastowo i bez kompleksów względem konkurencji. 10× nadal jest używalne dzięki Super Res Zoom (AI), a 20× potrafi pozytywnie zaskoczyć, jeśli zadba się o stabilny chwyt i światło.
Przy 40-50x obraz jest wciąż na tyle akceptowalny dzięki AI, by odczytać odległy napis czy zidentyfikować detal architektoniczny, ale nie jest to już jakość do druku. Powyżej tej wartości zaczyna się cyfrowy bałagan. A 100×?
To tryb „zobacz, co to potrafi” - użyteczny w specyficznych sytuacjach, jak fotografia przyrodnicza, ale nie zastąpi lornetki. Nawet gołębie na zdjęciach wyglądają sztucznie. Albo znaki są nienaturalnie ostre. Ale hej, ten był naprawdę daleko ode mnie, więc wszystko wygląda lepiej niż bazowe zdjęcie.


Porównując go bezpośrednio z Galaxy S25 Ultra, widać inną filozofię. Samsung stawia na agresywne wyostrzanie, które czasem wygląda nienaturalnie. Pixel do 20-30x zachowuje bardziej malarski, przyjemny dla oka charakter, ale powyżej tej wartości oprogramowanie Samsunga wydaje się lepiej radzić sobie z „tworzeniem” detali z cyfrowego szumu.
13. Ultraszeroki i makro
Ultraszerokokątny 48 Mpix w końcu ma autofokus, więc makro to nie marketing, tylko realny tryb do detali, jedzenia i faktur. Zniekształcenia geometryczne są trzymane w ryzach, a korekcja perspektywy nie „łamie” linii w architekturze.
W nocy szeroki też daje radę – mniej światła to naturalnie więcej szumu, ale balans i kolory pozostają „pikselowe”, czyli przewidywalne. To moduł, którego w poprzednich generacjach brakowało najbardziej.
14. Wideo: stabilizacja i HDR na piątkę
Nagrywanie 4K30 to domyślny wybór – ostre, stabilne, z ładnym HDR‑em i pewnym autofokusem, który rzadko się myli. 8K30 jest, wygląda lepiej niż rok temu, ale to wciąż nisza – ciężkie pliki i ograniczone scenariusze. Tryb Video Boost i ulepszenia redukcji szumu dają spokojny materiał z koncertów i nocnych spacerów bez drgań. Przełączanie kamer w trakcie nagrania jest płynniejsze, choć najlepiej trzymać się głównej lub teleobiektywu przy słabszym świetle.




15. Selfie i vlogi? Dają radę bez problemu
Przedni aparat 42 Mpix z autofokusem to spełnienie marzeń twórców krótkich form: ostrość na wyciągniętej ręce i w grupie nie jest loterią. Skóra wygląda naturalnie, a HDR trzyma tło w ryzach bez prześwietleń. Mikrofony z przodu dobrze separują głos od tła, więc szybki materiał w metrze czy na targach nie brzmi jak z puszki. Dodaj stabilizację i masz kieszonkową kamerę do vloga bez dodatkowego sprzętu.
16. Niespodzianka
Nadszedł czas na małą niespodziankę i jednocześnie największy test praktyczny. Od momentu, gdy dostałem Pixela 10 Pro, stał się on moim głównym aparatem fotograficznym. Oznacza to, że cała relacja z finałowego weekendu festiwalu ZORZA, którą mogliście czytać na Spider's Web, została w całości wykonana właśnie tym telefonem.
Podobnie było podczas targów IFA 2025 w Berlinie – większość przebitek, które trafiły do moich materiałów, to zasługa aparatu Pixela.
Jak dla mnie, sprawdził się świetnie ze względu na genialne aparaty ultraszerokokątny i szerokokątny. Zoom powyżej 40x robi się specyficzny, AI radzi sobie, jak radzi. Ale przebił iPhone’a 16 Pro, więc tylko to się dla mnie liczy.

17. Łączność i UWB: kompletny zestaw
Jest 5G (NSA/SA) na polskich pasmach, dual‑SIM w układzie eSIM+nanoSIM, Wi‑Fi 7, NFC z płatnościami i UWB do precyzyjnej lokalizacji i kluczy cyfrowych. Port USB‑C pracuje w standardzie 3.2, więc zgrywanie nagrań po kablu nie trwa wieczności.
18. Satelitarny spokój ducha (poza Polską)
Obsługa alarmowych funkcji satelitarnych jest przewidziana dla wybranych rynków i partnerów – w Polsce na dziś to ciekawostka, ale dobrze, że sprzętowo jest gotowość. W krytycznych sytuacjach liczy się redundancja i ścieżka awaryjna, nawet jeśli będzie rzadko używana.
Dla podróżujących w góry lub poza zasięg sieci komórkowych to karta przetargowa, która z czasem powinna się „odblokować” szerzej. Na razie skupmy się na tym, że tradycyjne połączenia i VoLTE/VoWiFi działają wzorowo u głównych operatorów.

19. Rozmowy i zasięg: bez zarzutu
Punkt ważny, ale pomijany czasem. Jakość rozmów stoi bardzo wysoko: mikrofony wycinają hałas ulicy, a druga strona nie skarży się na efekt studni. Zasięg 5G w gęstej zabudowie jest stabilny, telefon nie tańczy między nadajnikami jak część konkurencji. Przełączanie Wi‑Fi/komórka podczas połączenia nie rwie głosu – to drobiazg, który robi wrażenie dopiero, gdy raz zadziała źle. Ekran przy uchu wygasza się pewnie, a czujnik zbliżeniowy nie płata figli.
20. Android 16 i Pixel Drops: spokój na 7 lat
Android 16 w wydaniu Pixel to wzorcowy porządek: zero bloatu, zero duplikacji aplikacji i funkcje dodawane w Pixel Drops zamiast czekania na nowy model. Interfejs Material You dojrzał – jest konsekwentny, szybki i nie próbuje być toporniejszy niż trzeba.
Skupienie na prywatności i przejrzystych pozwoleniach czuć na każdym kroku, od aparatu po dostęp do schowka. Najważniejsze: 7 lat aktualizacji systemu i łatek bezpieczeństwa daje spokój do 2032 r.
21. AI w praktyce: to, co działa
Gemini Nano na pokładzie robi różnicę w szybkości i prywatności: transkrypcje rozmów offline, podsumowania nagrań dźwiękowych, tłumaczenia w locie – to codzienność, nie demo. Magic Editor i Best Take są mądrzejsze, mniej plastikowe, a Camera Coach pomaga ustrzelić lepszą kompozycję bez kursu fotografii.
Nowości jak Group Favorites w Galerii sprawiają, że odnalezienie „tego jednego” zdjęcia sprzed miesiąca zajmuje sekundy. Dla twórców: narzędzia odszumiania i stabilizacji wideo w aplikacji Zdjęcia Google'a ratują ujęcia, których szkoda wyrzucić.

22. Bezpieczeństwo i biometria
Na pokładzie jest Titan M2, a do odblokowania służy ultradźwiękowy czytnik linii papilarnych w ekranie i ulepszony Face Unlock. Ten drugi spełnia wymogi klasy 3, więc działa w płatnościach i aplikacjach bankowych – i robi to szybko, także w gorszym świetle. Szyfrowanie urządzenia jest domyślnie włączone, a prywatność nagrań/zdjęć AI jest szanowana przez przetwarzanie lokalne. Panel prywatności w Androidzie 16 jest przejrzysty i łatwo odciąć dostęp aplikacjom, które przesadzają.
23. Haptyka i wibracje
Silnik wibracyjny to małe arcydzieło: krótki, punktowy klik, który pomaga w pisaniu i nawigacji gestami. W grach haptyka jest precyzyjna, choć oczywiście to nie poziom dedykowanych kontrolerów. W codzienności najwięcej zyskuje klawiatura i powiadomienia: wibracja wie, kiedy ma być delikatna, a kiedy dać znać mocniej.
24. Dotyk i responsywność
Warstwa dotykowa trzyma kurs nawet w deszczu – to detal, ale przy polskiej pogodzie ważny. Odrzucanie przypadkowych dotknięć na krawędziach jest dobrze zestrojone; fałszywe dotknięcia zdarzają się sporadycznie i głównie przy tanich szkłach ochronnych. 240‑hercowe próbkowanie daje realną przewagę w rysowaniu i szybkich grach. Gesty systemowe są płynne, a animacje krótkie – tak powinien działać każdy flagowiec.

25. Multimedia i DRM: bez braków
Widevine L1 jest na pokładzie, więc Netflix/HBO Max/Prime działają w pełnym HD i HDR. Kolory i jasność z HDR10/HDR10+ robią wrażenie, zwłaszcza na treściach plenerowych i sportowych. Głośniki wystarczą do serialu w hotelu, ale prawdziwą radość daje para słuchawek z LDAC/aptX Adaptive. Edycja zdjęć i wideo w Zdjęciach Google'a to komfort nie tylko dla początkujących – skraca czas publikacji materiałów bez potrzeby zabierania laptopa.
26. Zawartość pudełka to standard 2025
W środku jest kabel USB‑C i adapter Quick Switch do migracji danych – i to by było na tyle. Ładowarki brak, etui brak, folii też brak – 2025 r. w pigułce. Z drugiej strony Pixelsnap i Qi2 sprawiają, że łatwo dobrać ładowarki i uchwyty dostępne w polskich sklepach.

27. Pixelsnap i akcesoria
Pixelsnap to w praktyce mamy MagSafe'a w domu, oficjalnie zgodny w pełni z Qi2: magnes trzyma, ładuje się szybko, akcesoria przyłączają się bez gimnastyki. Gripy do vlogowania, portfele, uchwyty samochodowe – wybór rośnie i nie trzeba polować na egzotyki z importu. Dla twórców to przede wszystkim stabilniejszy chwyt i możliwość doczepienia ministatywu w sekundę. I wreszcie bezprzewodowe ładowanie w samochodzie bez centrowania na czuja.
28. Polska cena na start i dostępność: drogo, ale są promocje
W Polsce Pixel 10 Pro startuje od 4849 zł za wariant 16/128 GB, a topowa wersja 1 TB kosztuje aż 6999 zł. Powiedzmy sobie szczerze – to wysoka cena startowa, która dla wielu może być barierą. Na szczęście, jak to często bywa, rynek szybko weryfikuje te kwoty.
Już teraz, niedługo po premierze, w dużych sieciach handlowych pojawiają się pierwsze promocje i akcje cashback, które sprowadzają cenę podstawowego modelu w okolice znacznie bardziej akceptowalnych 4000 zł.
29. Porównanie: Galaxy i iPhone
Na tle Galaxy S25 Pixel wygrywa wagą, kompaktowością, aparatami i spójnością AI w systemie, a przegrywa szybkością ładowania i procesorem.
Z iPhone’em 16 Pro wygrywa zdjęciami nocnymi z szerokiego kąta i narzędziami edycyjnymi „prosto z galerii”, a przegrywa wydajnością i ceną. Jeśli priorytetem jest rysik czy ekosystem Apple'a – wybór jest oczywisty; jeśli naturalna fotografia, czysty Android i przewidywalność, Pixel 10 Pro jest świetnym wyborem.
30. Dla kogo jest ten telefon?
Dla osób, które chcą najmocniejszego, ale wciąż poręcznego Androida z klasą premium, świetnym aparatem i sensowną baterią. Dla twórców krótkich form i mobilnych fotografów, którzy docenią autofokus w selfie, 5× teleobiektyw i narzędzia AI. Dla tych, którzy nie mają czasu polować na aktualizacje i usuwać bloatware – tu wszystko po prostu działa. I dla każdego, kto chce mieć spokój z wymianą telefonu przez co najmniej kilka lat.
31. Co przeszkadza?
Ładowanie 30 W wygląda dziś skromnie obok 65–120 W u konkurencji i nie zadowoli zapominalskich przed wyjściem. Brak microSD to standard, ale przy 128 GB bazowo to realne ograniczenie – rozsądniej wybrać 256 GB. Belka aparatów wciąż potrafi „huśtać” telefon na biurku bez etui. I choć termika jest lepsza, przy długim nagrywaniu 8K czuć, że to nadal nie jest telefon stricte do filmowania. O Tensorze G5 znęcałem się wystarczająco, więc tutaj tylko muszę wspomnieć o nim.
32. Najmocniejsze strony
Aparat, stabilizacja wideo i spójne kolory między obiektywami – to jest liga mistrzów. Ekran z 3300 nitami i LTPO, który realnie oszczędza baterię – to codzienny komfort. 7 lat wsparcia, czysty Android 16 i rozsądnie wdrażane funkcje AI – to spokój na lata. Pixelsnap i Qi2 - najważniejsza nowość dla mnie.
33. Stosunek jakości do ceny
Cena startowa Pixela 10 Pro budzi mieszane uczucia. Choć 128 GB w świecie Androida, przy wsparciu chmury Google'a, to dla wielu użytkowników wciąż wystarczająca ilość miejsca, kwota 4849 zł za podstawowy model wydaje się nieco wygórowana. Prawdziwą okazją staje się on dopiero w promocjach, gdy jego cena spada w okolice 4000 zł.
Wtedy jego stosunek jakości do ceny staje się trudny do pobicia. Wersja 256 GB za 5249 zł to już propozycja dla bardziej wymagających twórców wideo, ale skok cenowy jest odczuwalny. Jeśli priorytetem jest ultraszybkie ładowanie i większy zapas baterii – trzeba patrzeć na konkurencję. Jeśli jednak szukasz balansu oraz niecodziennego flagowca i trafisz na dobrą promocję, to jest to strzał w dziesiątkę.
34. Dla twórców i do pracy
Nagrywa stabilnie, edytuje szybko, publikuje pewnie – to telefon, który skraca ścieżkę od pomysłu do posta. Autofokus w selfie, szeroki kąt z AF, teleobiektyw 5× i niezły dźwięk z mikrofonów dają komplet ujęć bez potrzeby noszenia plecaka z akcesoriami. Integracja ze Zdjęciami Google'a i Kopią zapasową rozwiązuje temat archiwizacji, a LDAC/aptX ułatwia monitorowanie audio w ruchu.
35. Ergonomia na co dzień
Jest poręczny jak na flagowca, nie wyślizguje się z ręki, a przyciski mają przyjemny klik i właściwe położenie. Czytnik pod ekranem jest szybki i przewidywalny – to kwestia dni, by mięśnie pamiętały, gdzie dotknąć. Wibracja pomaga, a nie przeszkadza, a gesty na krawędziach nie kłócą się z etui. Po tygodniu łapiesz się na tym, że nic nie irytuje – to największy komplement.

36. I jak?
Pixel 10 Pro to jeden z najłatwiejszych do polecenia flagowców 2025 r. w Polsce, jeśli nie zwracasz uwagi na procesor. Ma świetny aparat, bardzo dobry ekran, długie wsparcie i poręczną obudowę. Jeśli akceptujesz ładowanie 30 W, wolniejszy procesor, brak microSD i charakterystyczną belkę aparatów – dostajesz telefon, który będzie doskonałym narzędziem.