EA Sports FC 26 powinno mieć twarz Buffona, nie Zlatana - recenzja
Wszystkie grafiki promocyjne nowej gry piłkarskiej EA Sports FC 26 zdobi twarz Zlatana Ibrahimovicia, choć moim zdaniem na okładce powinien znajdować się Gianluigi Buffon.

W natłoku nowości i pierwszych informacji o zmianach gameplayu nieco ginie fakt, że bardzo mocno zmieniono pracę bramkarzy. A moim zdaniem to zmiana duża i warta odnotowania. Po latach – a może i dekadach – golkiperzy wreszcie zachowują się inaczej. W inny sposób łapią piłkę, na inne strzały trzeba ich zaskakiwać. To drobiazg dla graczy środka pola, ale wielka rewolucja dla wirtualnych bramkarzy i napastników.
W sieci widzę sporo narzekań na golkiperów i obronę, ale akurat ta jedna kwestia została naprawdę gruntownie przebudowana na plus.
EA Sports zdecydowało się na poważne modyfikacje także w innych obszarach. Z recenzjami FIFY mam zawsze ten sam problem: na premierę to super grywalna produkcja. Zaskakuje nieprzewidywalnością, angażuje, wywołuje syndrom jeszcze jednego meczu. Po miesiącu jednak moje pochwały przestają mieć znaczenie, ponieważ środowisko e-sportowe wymusza zmiany, by grało się jak zawsze, a EA potulnie wprowadza poprawki.


Tegoroczna edycja może być na to odporna, bo chyba po raz pierwszy w historii serii wprowadzono dwa alternatywne gameplaye. Jeden nowy, drugi jak zawsze. Ten pierwszy stawia na realizm, mecz zaczyna przypominać to, co widzimy w telewizji (z wszystkimi zaletami i wadami). To nie jest już popisowa zabawa piłkarskich Avengersów, tylko coś dla osób, które naprawdę kochają piłkę, a niekoniecznie dryblowanie całego boiska jednym zawodnikiem.
Skoro o piłkarskich Avengersach mowa – znerfiono też Ultimate Team. Trudno znaleźć gracza, który powie, że to źle.
Kiedyś zdobycie specjalnej karty FUT było jak wygranie trójki w Lotka. W FC 25 czarne karty były słabe już w dniu premiery, a w grudniu po boiskach biegali Kapitan Ameryka, Kamala Harris i Maria Skłodowska-Curie, pełna dobrych rad dla kolegów z drużyny. Teraz jest spokojniej. Sam tryb wydaje się dopracowany, ciekawszy i mniej nachalny – chyba że ktoś nie lubi cierpliwego budowania i woli płacić za paczki. Wtedy nowa edycja mocno pachnie Pay2Win.
Korekty i usprawnienia widać w wielu miejscach. Kariera jest nieco rozbudowana i ciekawsza, choć wciąż to tylko nieco – namiastka Football Managera. W EA Sports FC 26 pojawiają się Manager Live Challenges –dynamiczne, sezonowe wyzwania, które dodają mięsa do kariery trenera i pozwalają na odskocznie od klasycznej linii sezonowej.


Ponadto również sam system archetypów zawodników zyskał większą wagę: piłkarze mają teraz zróżnicowane style i cechy, co w teorii powinno wpływać na to, jak ich używać, jakie role pełnią w taktyce lub po prostu w naszych preferencjach. Sam jestem przerażony tym, jakie prędkości są w stanie osiągać gracze na skrzydłach i wahadłach. Jest to przyjemne, ale też nieprzyzwoite wobec realizmu. Na plus zaliczam za to tryb Rush, który jest dla mnie udanym wskrzeszeniem kultowej hali z FIFY 98. Choć interfejs nadal odstrasza, a zebranie czterech przypadkowych graczy o łącznym IQ powyżej 300 to wciąż wyzwanie.
Jednym z ciekawszych nowych elementów jest wprowadzenie crossplay i cross-progression.
Gracze komputerowi, stacjonarnych konsol i czasem też Switcha mogą dzielić się postępami w FUT, a piłkarze różnych platform mogą rywalizować ze sobą. Ktoś, kto gra na komputerze i potem wraca do konsoli, nie zaczyna od zera. Z drugiej strony pojawiają się głosy, że crossplay zaburza balans - już teraz na forach internetowych gracze konsolowi skarżą się, że trafiają na zestawy kart złożone przez użytkowników, którzy wydali więcej pieniędzy lub mają przewagę techniczną.
Plusy:
- większość usprawnień trafiona
- poprawiona praca bramkarzy
- dwa typy gameplayu do wyboru
- spokojniejszy, bardziej dopracowany FUT
Minusy:
- to wciąż stara, dobra FIFA: najlepsza na rynku, ale bez iskry geniuszu
Ocena recenzenta: 6/10
I żeby była jasność – wiele musiało się zmienić, by nic się nie zmieniło. Obcowanie z EA Sports FC 26 nie jest doświadczeniem transcendentalnym ani rewolucją wirtualnego futbolu. Zmiany są w większości dobre, ale nie na tyle duże, by ktoś bez FOMO musiał natychmiast sięgać do portfela.