Czemu automatyczna kosiarka napędzana AI (nie) wpadnie do basenu - eksperci odpowiadają
Podczas wydarzenia organizowanego przez Roborocka mogłem porozmawiać z ekspertami domowej robotyki o tym, jaka przyszłość czeka nasze automatyczne kosiarki. Nie taka nadchodząca za dekadę czy dwie, ale ta czyhająca tuż za rogiem. Albo rabatkami, jak kto woli.

Roborock wchodzi na nowy rynek automatycznych kosiarek. Aby zyskać uwagę i popularność w segmencie, na którym rywale są okopani od lat, firma ma kilka asów w rękawie. Pierwszym jest imponujący czterokołowy model, któremu bliżej do terenówki niż klasycznej kosiarki. Drugi – dla mnie jeszcze ciekawszy - to funkcja automatycznego mapowania i wyznaczania granic, połączona z rozpoznawaniem obiektów.
Dzięki mapowaniu 3D i automatycznym granicom Roborock może kompletnie zmienić sposób, w jaki działają automatyczne kosiarki. Jeśli rozwiązanie zadziała, fizyczne ograniczniki przejdą do lamusa, a korzystanie z takiej kosiarki stanie się znacznie przyjemniejsze. Jeżeli jednak Roborock zawiedzie, a kosiarki będą masowo topić się w basenach, oberwie reputacja firmy. Trudno o lepszy przykład gry o wysoką stawkę.
Korzystając z okazji, porozmawiałem na temat AI, bezpieczeństwa i mapowania naszych ogrodów z dwoma przedstawicielami firmy. Neo Liu to szef sprzedaży działu robotów koszących, z kolei Li Xueqiang to szef Roborock Gardens, z ponad 20-letnim doświadczeniem na rynku urządzeń koszących.

Robot w basenie, czyli jak bezpieczne jest faszerowanie automatycznych kosiarek sztuczną inteligencją.
Szymon Radzewicz, Spider’s Web: Chcecie, aby kosiarka skanowała teren, robiła mapę 3D, poznawała obiekty i stawiała granice. Takie rozwiązanie jest dostępne w domowych robotach. Tylko na świeżym powietrzu nie ma ścian ani drzwi. Ryzyko jest większe, roboty mogą np. wyjeżdżać na ulice. Wszystko zależy od algorytmów. Stąd moje pytanie: ile kosiarek wpadło już wam do basenu?
Neo Liu, Roborock: Na ten moment, zupełnie szczerze, jeszcze żadna kosiarka nie wpadła nam do basenu. Mówię jednak z pamięci, nie znam każdego raportu (śmiech). Natomiast poważniej – bo temat jest jak najbardziej poważny – w Roborocku zgromadziliśmy 11 lat unikalnego doświadczenia w budowaniu takich rozwiązań. Jasne, opracowywaliśmy je początkowo z myślą o robotach domowych, ale znaczną część rozwiązań da się przenieść do kosiarek. Technologia jest całkiem podobna.
Oczywiście istnieją też znaczące różnice. Ogrody są przecież znacząco inne od wnętrz mieszkań i domów. Dlatego nasze maszyny ciągle uczą się nowych rzeczy. Nieustannie je trenujemy, korzystając z masy zróżnicowanych danych. Także pozyskiwanych w Europie. Ta nauka trwa już cztery lata. Dlatego jestem przekonany, że gdy nasze kosiarki automatyczne zadebiutują na rynku, będziemy mieli solidny i bezpieczny produkt.

Sz.R.: Mój domowy robot sprzątający po kilku miesiącach jest o wiele lepszy niż w dniu wyjęcia go z pudełka. Odnoszę wrażenie, że sporo się nauczył. Z kosiarkami będzie tak samo?
Li Xueqiang, Roborock: Będzie nawet lepiej, bo nauka jest szybsza. Korzystamy z zaawansowanego modelu AI, który w połączeniu z ogrodem okazuje się niezwykle chłonny na wiedzę. W ciągu jednego miesiąca kosiarka nauczy się twojego trawnika, twoich kwiatów, mebli ogrodowych. Nie tylko jako przeszkód do omijania, ale też pojedynczych obiektów, każdy o własnej specyfice. Ten progres będzie widoczny na mapie w aplikacji.
Takie odkrywanie otoczenia to zasługa dwóch kamer RGB, które znajdują się w każdej naszej kosiarce. To nas wyróżnia, dzięki kamerom maszyny uczą się ogrodu, ulepszają algorytmy, adaptują się do zmian na trawniku. Do tego działają nawet jeśli sygnał GPS jest kiepski.
Drążę ten temat, bo bezpieczeństwo w kontekście kosiarek napędzanych AI wydaje się absolutnie kluczowe. Gdy coś nie zadziała w domowym robocie, ten wjedzie w ścianę albo wessie skarpetę. Kosiarki mogą jednak wyjeżdżać na jezdnię, niszczyć rośliny, zagrażać naszym zwierzakom… To maszyny z ostrzami.
N.L.: Pełna zgoda. Dlatego nowe wyzwania zmuszają nas do zastosowania innych rozwiązań. Jak wspomniana podwójna kamera na froncie. Już teraz nasze roboty rozpoznają zdecydowaną większość obiektów pojawiających się w ogrodzie. Kwiat, piłka, basen. Nie ma z tym problemu. Czasem może być jednak tak, że model nie zidentyfikuje jakiegoś obiektu. Właśnie z tego powodu zmieniliśmy kosiarkom filozofię działania, na bardziej zachowawczą i ostrożną.
X.L.: Podam tu przykład, porównując nową filozofię do tej odpowiadającej za działanie domowych robotów sprzątających. W nich pewna część procesu poznawania otoczenia jest powiązana z ruchomym zderzakiem, stanowiącym fizyczny sensor. Swoisty dotyk, który robot czasem ostrożnie wykorzystuje. W przypadku kosiarek dotykanie czegokolwiek innego niż trawa jest niedopuszczalne. Uczenie się przy pomocy zderzaka nie wchodzi w grę.
N.L.: Z kolei LIDAR sprawia, że kosiarka jest świadoma wydarzeń i obiektów dookoła, nawet jeśli nie spogląda na nie oczami kamer. Dzięki temu wie, czy ktoś za nią stoi albo czy z boku nie spaceruje pies. Działamy więc na wielu frontach, jednocześnie, aby zachować odpowiednie standardy bezpieczeństwa.

Działanie bez fizycznych ograniczników, oparte wyłącznie o automatyczne skanowanie i mapowanie ogrodu to funkcja, która nie pojawi się na premierę waszych kosiarek. Jak więc będzie się korzystać z ogrodowych Roborocków w dniu debiutu?
X.L.: Jak wspomniałeś, pracujemy nad tym, aby kosiarki zyskały funkcję działania bez ograniczników i manualnego wyznaczania barier. Jednak ogrody to znacznie bardziej skomplikowana sprawa niż wnętrza, zwłaszcza jeśli chodzi o granice. Nie ma ścian, do tego przestrzeń wokół domu znacząco różni się w poszczególnych krajach. Dlatego w przyszłości na pewno będzie działać to tak, że wyjmujesz kosiarkę z pudełka, włączasz ją i tyle. Przypuszczam, że to kwestia roku, najpóźniej dwóch.
W następnym roku w naszych kosiarkach pojawi się funkcja automatycznego mapowania. Wtedy, gdy jakaś granica wyda się kosiarce niepewna, wciąż będzie można wyznaczyć ją manualnie. Za to w momencie debiutu, nasze kosiarki będą oparte o klasyczne wyznaczanie granic, z wykorzystaniem graniczników. To popularna, powszechna metoda.

Chciałbym też zapytać o waszego czterokołowca. Dlaczego posiadacze ogrodów potrzebują czterokołowych kosiarek, a nie tańszej dwukołowej klasyki?
N.L.: Może kogoś zaskoczę, ale wcale nie upieram się, że czterokołowe rozwiązanie zawsze jest najlepsze. Uważam, że jeśli ktoś ma płaski ogród w regularnych kształtach, dwukołowy model będzie w sam raz. Wszystko zależy od konkretnego przypadku, użytkownika i ogrodu. Unikam określenia, że dane rozwiązanie jest lepsze, a dane gorsze. Kluczem jest odpowiednie dopasowanie do danego trawnika.
Jeśli w ogrodzie są strome wzniesienia, dużo kamieni oraz przeszkód, nasza czterokołowa kosiarka spisze się najlepiej. Jeżeli jednak ktoś posiada malutki ogródek za domem, najwięcej sensu ma nasz najprzystępniejszy cenowo model. Dlatego chcemy oferować potencjalnym użytkownikom dostęp do ekspertów dobierających odpowiedni model do danego ogrodu. Może taka strategia nie generuje najwyższych możliwych wyników w krótkim czasie, ale to długoterminowe podejście, dzięki któremu chcemy zdobyć uznanie klientów w nowym segmencie.