REKLAMA

Pierwszy lotniskowiec atomowy idzie na złom. To była legenda oceanów

Zakończyła się pewna epoka w historii marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych. USS Enterprise (CVN-65) – pierwszy na świecie lotniskowiec o napędzie atomowym i jedna z najbardziej rozpoznawalnych jednostek w historii – oficjalnie trafiła na złom. Nie będzie to jednak zwykłe cięcie na żyletki. Demontaż tej morskiej legendy to gigantyczne, skomplikowane i niebezpieczne przedsięwzięcie warte ponad pół miliarda dolarów.

Pierwszy lotniskowiec atomowy idzie na złom. To była legenda oceanów
REKLAMA

Pentagon ogłosił, że frma NorthStar Maritime Dismantlement Services LLC otrzymała kontrakt opiewający na 536 mln dol. Zadanie? Całkowity demontaż i utylizacja byłego okrętu USS Enterprise (CVN-65). Prace potrwają aż do listopada 2029 r. Tak, dobrze czytacie – pięć lat pracy nad rozebraniem jednego statku. Ale mówimy tu o kolosie o długości 342 m, który przez dekady symbolizował potęgę USA na oceanach.

Pierwszy atomowy lotniskowiec świata, zostanie pocięty na żyletki

REKLAMA

Rozebranie takiego okrętu to nie to samo, co przecięcie na pół starego statku towarowego. Enterprise był napędzany energią jądrową, co oznacza, że wnętrze jego kadłuba i reaktory wciąż zawierają materiały promieniotwórcze. Ostateczny plan utylizacji Enterprise będzie długim i skomplikowanym procesem. Lotniskowiec miał osiem reaktorów i liczne przedziały skażone promieniowaniem.

Według Pentagonu wszystkie te odpady – w tym niskopoziomowe odpady radioaktywne – zostaną bezpiecznie zapakowane i przewiezione do licencjonowanych ośrodków utylizacji. Prace będą prowadzone zgodnie z najbardziej rygorystycznymi normami bezpieczeństwa.

Nie jest to pierwsza tego typu operacja, ale skala przedsięwzięcia jest bezprecedensowa. Na potrzeby projektu marynarka wojenna USA utworzyła specjalną jednostkę odpowiedzialną wyłącznie za wycofywanie z eksploatacji atomowych lotniskowców. To pokazuje, jak poważne i skomplikowane jest zadanie.

Więcej na Spider's Web:

Od kryzysu kubańskiego po pierwszą wojnę w Zatoce Perskiej

Nie bez powodu rozbiórka "Big E", jak pieszczotliwie nazywano Enterprise, to wyzwanie niemające precedensu. To pierwszy na świecie lotniskowiec z napędem nuklearnym, który działał od 1961 r. aż do swojej oficjalnej dezaktywacji w 2017 roku. Był nie tylko pionierem technologii atomowej na morzu, ale również jednym z największych i najbardziej zaawansowanych technicznie okrętów w historii.

Enterprise ważył około 95 000 ton, mógł pomieścić do 90 samolotów, a napędzały go aż osiem reaktorów jądrowych – więcej niż jakikolwiek inny amerykański lotniskowiec. Dla porównania: nowoczesne okręty klasy Gerald R. Ford korzystają tylko z dwóch. Dzięki czterem śrubom napędowym okręt osiągał prędkość ponad 33 węzły (czyli ok. 61 km/h), co jak na takiego giganta jest imponującym wynikiem. Na jego pokładzie służyło średnio 4600 marynarzy i pilotów.

Enterprise to nie tylko technologiczny przełom, ale również uczestnik jednych z najważniejszych momentów XX wieku. Wziął udział w kryzysie kubańskim w 1962 r., walczył w wojnie w Wietnamie, uczestniczył w operacji Pustynna Burza w 1991 r., a także wielokrotnie operował na Bliskim Wschodzie w trakcie licznych misji bojowych i patrolowych. Gdyby ściany mogły mówić, pokład Enterprise miałby do opowiedzenia więcej niż niejeden podręcznik historii.

Enterprise został wycofany ze służby 1 grudnia 2012 r. w Norfolk Naval Station w Wirginii. Ostatni reaktor został pozbawiony paliwa w grudniu 2016 r., a okręt oficjalnie dezaktywowano 3 lutego 2017 r. Enterprise był pierwszym lotniskowcem o napędzie atomowym, który został wycofany ze służby.

Wśród ważnych osobistości obecnych na ceremonii znalazło się kilku byłych oficerów dowodzących, a także były pilot samolotu A-6, Eugene McDaniel, który został zestrzelony i schwytany w Wietnamie Północnym i wrócił na okręt po raz pierwszy od dnia, w którym został zestrzelony.

Legenda odchodzi, historia zostaje

USS Enterprise był jedynym okrętem swojej klasy. Nigdy nie zbudowano drugiej takiej jednostki. Był ósmym okrętem w historii USA noszącym to imię i dziedziczył legendę swojej poprzedniczki z czasów II wojny światowej. Przez ponad pół wieku był symbolem potęgi morskiej, dumą Amerykanów i ikoną marynarki wojennej.

Dziś jego stalowy szkielet czeka na przetworzenie. Zostanie pocięty, przetopiony, a być może część materiałów posłuży do budowy kolejnych statków lub... zupełnie innych konstrukcji. To ironiczne, ale możliwe – stal z legendarnego okrętu może pewnego dnia stać się częścią nowego mostu, wieżowca albo innego okrętu wojennego. Życie po życiu.

Choć USS Enterprise (CVN-65) wkrótce fizycznie zniknie z powierzchni Ziemi, jego historia pozostanie. Dla miłośników historii, technologii i wojskowości to koniec jednej z największych morskich legend XX wieku. Dla świata – symbol, że nawet największe i najpotężniejsze maszyny mają swój kres.

REKLAMA

Nie ma już "Big E", ale jej duch przetrwa – w muzeach, filmach dokumentalnych i w pamięci tysięcy ludzi, którzy służyli na jej pokładzie lub obserwowali jej działania z daleka. A także w internecie, gdzie takie opowieści jak ta wciąż potrafią poruszyć wyobraźnię.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-03T10:07:16+02:00
Aktualizacja: 2025-06-03T08:58:58+02:00
Aktualizacja: 2025-06-03T07:55:34+02:00
Aktualizacja: 2025-06-03T06:24:45+02:00
Aktualizacja: 2025-06-03T06:11:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-02T22:11:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-02T21:49:20+02:00
Aktualizacja: 2025-06-02T21:17:51+02:00
Aktualizacja: 2025-06-02T21:01:43+02:00
Aktualizacja: 2025-06-02T20:02:51+02:00
Aktualizacja: 2025-06-02T19:19:38+02:00
Aktualizacja: 2025-06-02T19:01:21+02:00
Aktualizacja: 2025-06-02T18:34:59+02:00
Aktualizacja: 2025-06-02T17:31:09+02:00
Aktualizacja: 2025-06-02T17:04:25+02:00
Aktualizacja: 2025-06-02T15:42:54+02:00
Aktualizacja: 2025-06-02T14:51:36+02:00
Aktualizacja: 2025-06-02T13:12:58+02:00
Aktualizacja: 2025-06-02T11:53:32+02:00
Aktualizacja: 2025-06-02T10:39:34+02:00
Aktualizacja: 2025-06-01T16:00:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA