Składane smartfony nie sprzedają się jak ciepłe bułeczki. Oto powód
Nowe doniesienia mówią, że na rynek trafiło mniej składanych smartfonów. Chociaż w ostatnich miesiącach do sklepów trafiło wiele świetnych modeli.
Co prawda zarejestrowany przez serwis Counterpoint spadek nie jest duży, bo wynosi zaledwie 1 proc. rok do roku (w porównaniu z 3. kwartałem 2023). Raporty wskazują na to, że kilku producentów mocno zyskało - przede wszystkim Xiaomi i Motorola, lider z kolei trochę stracił. Wciąż jednak pozostaje numerem 1.
Globalny rynek smartfonów ze zmianami. Xiaomi i Motorola mocno zyskują
W 3. kwartale 2024 roku zadebiutowało sporo świetnych urządzeń ze składanymi ekranami – nie tylko ze stajni Samsunga, ale też Honora, Xiaomi, a nawet Google'a (Pixel 9 Pro Fold). W większości przypadków były to jednak droższe opcje. Mimo tego rynek zaliczył mały spadek. Oczywiście w dalszym ciągu królem składaków pozostaje Samsung – z 56-procentowym udziałem w globalnych dostawach.
Xiaomi zyskało 185 proc., Motorola 164 proc., a Honor 121 proc. udziału. Oczywiście, dostawy smartfonów nie są równoznaczne ze sprzedażą. Niemniej dają pewien obraz rynku.
Składane telefony w pewnym sensie są urządzeniami, które ukazują możliwości producentów konsumenckiej elektroniki. Nie można im odmówić tego, że w wielu aspektach przewyższają zwykłe telefony. W głównej mierze mam na myśli tzw. foldy, czyli urządzenia składane niczym książka. Wystarczy tylko spojrzeć na kilka modeli wydanych w ostatnich miesiącach – świetnego Galaxy Z Folda 6, Honora Magic V3, czy niedostępnego w Europie Huawei Mate XT Ultimate Design.
Wszystkie te urządzenia okazują się multimedialnymi kombajnami – dzięki składanym wyświetlaczom (oraz specjalnym mechanizmom) pozwalają uzyskać sporą przestrzeń roboczą – zamiast ok. 6-7", są to panele o przekątnej 9". Telefony te często są zaskakująco cienkie i nawet po złożeniu nie są znacząco grubsze niż zwykłe smartfony.
Głównym problemem pozostaje jednak oczywiście cena – nierzadko przekraczająca 7-8 tys. złotych. Faktem jest to, że na rynku istnieją przystępniejsze cenowo składaki – m.in. Motorola Razr 50 kosztująca ok. 3000 zł, czy Nubia Flip za ok. 2500 zł. Tyle że są to urządzenia w formie klapki, które po rozłożeniu wcale nie odbiegają możliwościami od zwykłych smartfonów. Nie zapewniają nad nimi większej przewagi.
Potrzebujemy foldów w niższych cenach
Mając do dyspozycji 7-8 tys. zł kupujący może wziąć składaka, ale z drugiej strony w tej kwocie można kupić zwykłe sztandarowe smartfony z dużą przestrzenią na dane, takie jak Galaxy S24 Ultra, czy iPhone 16 Pro Max. Z kolei w niższych kwotach… no cóż, nie ma większego wyboru. Chcąc tańszego składaka, co najwyżej można kupić używaną "książkę" albo nową "klapkę". Tyle że Foldy są tymi, które zapewniają realną przewagę nad zwykłymi.
Gdyby na rynku pojawiały się składaki kosztujące 4000-5000 zł, sprawa mogłaby wyglądać zgoła inaczej. Zdaje sobie sprawę, że producenci smartfonów to firmy, nastawione na zysk i produkcja urządzenia z dwoma ekranami (w tym jednym składanym) to spore koszty. Zawsze jest opcja na zaoszczędzenia na innych komponentach – procesorze czy aparatach. Końcowa cena mimo wszystko gra ogromną rolę.
Więcej o składanych smartfonach przeczytasz na Spider's Web: