REKLAMA

Pokazali, czy polskie pociągi się spóźniają. Mamy jeden problem

Jak to często bywa jest dobra i zła wiadomość. Łatwo jednak znaleźć powody do optymizmu, mimo że jest jedna rzecz, która martwi Urząd Transportu Kolejowego. Działania przewoźników mogą to na szczęście zmienić.

Pokazali, czy polskie pociągi się spóźniają. Mamy jeden problem
REKLAMA

W trzecim kwartale tego roku punktualnie do stacji końcowej dojechało 90,5 proc. pociągów pasażerskich oraz 53 proc. pociągów towarowych – poinformował Urząd Transportu Kolejowego.

REKLAMA

Miejmy to z głowy i zacznijmy od złej wiadomości

W porównaniu z drugim kwartałem to wyniki niższe o 2,52 punktu procentowego dla przewozów pasażerskich. Blado wypadł lipiec, kiedy do opóźnień trwających 60 minut i więcej dochodziło znacznie częściej niż w sierpniu i wrześniu. Pociągów opóźnionych na stacji końcowej w przedziale od 60 do 120 minut było 1 025, zaś tych od 120 minut i więcej – 289 (odpowiednio 648 i 192 w sierpniu i 619 i 149 we wrześniu) – podał urząd.

W przypadku głównego przewoźnika dalekobieżnego PKP Intercity, wynik punktualności w trzecim kwartale wyniósł 72,99 proc. W poszczególnych miesiącach było to: 72,63 proc. w lipcu, 71,12 proc. w sierpniu oraz 75,38 proc. we wrześniu. Są to wartości znacznie niższe niż w drugim kwartale tego roku, kiedy średnia punktualność wyniosła 80,61 proc.

- wylicza UTK.

To gdzie dobra wiadomość, jeśli pociągi się spóźniają?

Owszem, spóźniają się, ale w porównaniu do II kwartału. Jeżeli zestawimy wyniki z 2023 r. to rezultat wypada już korzystniej. W porównaniu rok do roku punktualność pociągów wzrosła o 0,91 punktu procentowego w przypadku przewozów pasażerskich i o 1,12 punktu dla ruchu towarowego. Niewiele, ale zawsze krok do przodu.

W przypadku PKP Intercity punktualność rok do roku wzrosła o 3,15 punktu procentowego.

Jest lepiej, jednak prezesa Urzędu Transportu Kolejowego martwi pewna ciągle niezmieniająca się statystyka.

- Trzeci kwartał, zgodnie z tendencją sezonową, jest słabszy w zestawieniu z drugim kwartałem. Widać to zwłaszcza w miesiącach wakacyjnych, kiedy kolej jest częściej wybieranym środkiem transportu. Niepokojące jest jednak, że w dalszym ciągu wśród przyczyn opóźnień najczęściej wskazywany jest kod z grupy przyczyn Tabor: 64-2 – naprawa lub wymiana na skutek awarii (poza tym korzystanie z pomocy innych lokomotyw) – komentuje dr inż. Ignacy Góra.

Właśnie dlatego pocieszające są nowe inwestycje przewoźników

Niedawno PKP Intercity odebrało nowe lokomotywy. Łącznie ma już 50 takich, które zastąpiły maszyny pamiętające lata 50 XX w. Przeskok jest więc znaczący, tym bardziej że staruszki mogły rozpędzić się tylko do 125 km/h, a nowe Griffiny suną 160 km/h. PKP Intercity wypuszcza też na tory takie, które będą mogły jechać 200 km/h. Rzecz jasna nowe pojazdy również mogą się zepsuć, ale prawdopodobieństwo awarii jest mniejsze niż w przypadku tych bardziej leciwych.  

W lipcu PKP Intercity podpisało umowę na zakup 35 dwunapędowych zespołów trakcyjnych. To pierwsze takie pojazdy w historii spółki. Jak zaznaczono, pozwoli to na przywrócenie części połączeń, ale też rozbudowanie oferty przewozowej na liniach niezelektryfikowanych.

Więcej o zmianach na polskiej kolei przeczytasz na Spider's Web:

Wśród przyczyn opóźnień są również takie, na które przewoźnicy czy zarządcy nie mają wpływu lub jest on ograniczony – zwraca uwagę UTK

REKLAMA

W sierpniu takim powodem są np. burze, a we wrześniu na wynikach negatywnie odbiła się powódź na Dolnym Śląsku. Niestety ekstremalne zjawiska pogodowe to coś, co będzie nam doskwierać w przyszłości. Sami strażacy mówią, że pod tym względem ten rok jest rekordowy i w historii swojej służby nie mieli tak wiele pracy. W 2024 r. interweniowali prawie 250 tys. razy, aż o 63 proc. więcej niż 10 lat temu.

Zdjęcie główne: Longfin Media / Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA