Microsoft wycofuje się z wyścigu, będąc na prowadzeniu. Co wie Nadella, czego nie wiedzą Zuckerberg i Cook?
Meta inwestuje znaczne środki w swoje okulary AR i zaczyna mieć to spójną wizję. Apple inwestuje dużo w gogle AR - i niespecjalnie na razie ma to sens, ale to Apple - i inwestuje dalej. Microsoft tymczasem zdaje się wygaszać projekt HoloLens, który ma swoje problemy, ale w kwestii wielu technologii jest nadal przed konkurencją. Gdzie w tym szaleństwie jakaś metoda?
Wirtualna i rozszerzona rzeczywistość jest z nami na rynku konsumenckim właściwie to od trzech dekad. Już teraz, już zaraz nastąpi wielka rewolucja. Będziemy mogli uczestniczyć w superealistycznych grach VR rodem z książki czy filmu Player One, a w pracy pomagać nam będą informacje nakładane na żywo przez okularowe szkła. Prawda?
Już mało kto te obietnice traktuje poważnie, choć Big Tech nie ustępuje. Niestety, co dla rzeczonego Big Techu jest ewidentnie w coraz większym stopniu frustrujące, technologia nie nadąża za marzeniami. Apple próbuje nam na nos wcisnąć iPada i uważa, że całe życie o tym marzyliśmy i gotowi jesteśmy za to zapłacić pięciocyfrową kwotę. No niezupełnie. Nie za bardzo to przypomina tę wymarzoną przyszłość, w której ubieramy okulary - a analogowy świat ożywa przez cyfrowe treści wspomagające. Inni nie radzą sobie jakoś szczególnie lepiej.
Czytaj też:
Apple’a nie wolno jednak lekceważyć. Nie wszystko, czego firma dotknie zamienia się od razu w złoto - tym niemniej nic nie zapowiada, by ta chciała ustąpić i przestać dążyć do opracowania wygodnego i praktycznego noszonego na głowie komputera. Zwłaszcza że wiele wskazuje, że szykuje dużo sensowniejszą propozycję, mocno inspirowaną rywalem.
Ten wyścig trwa już tak długo, a jego przebieg jest tak rozczarowujący - że niektórzy mogli nie spostrzec, że meta jawi się na horyzoncie
Meta Corporation, znana wcześniej jako Facebook, wręcz jako misję obrała sobie stworzenie metawersum mieszanej rzeczywistości. Swoją uwagę początkowo zdawała się skupiać głównie na wirtualnej rzeczywistości, jednak w ostatnich miesiącach - przy współpracy z Ray-Banem - widać zdecydowaną zmianę nacisku na rzeczywistość rozszerzoną.
Nowy prototyp firmy, Meta Orion, stanowi kolejny krok w ewolucji tych technologii. Okulary charakteryzują się znacznie zwiększoną użytecznością przy zachowaniu sensownego, wygodnego wzornictwa. Urządzenie jest wyposażone w bardzo sprawny procesor, który zapewnia szybsze przetwarzanie danych oraz lepsze zarządzanie zasobami.
Meta Orion ma także rozbudowany system kamer i czujników, pozwalający na dokładniejsze śledzenie ruchów użytkownika oraz bardziej realistyczne doświadczenia w rozszerzonej rzeczywistości. Dzięki zastosowaniu zaawansowanych algorytmów, urządzenie może precyzyjnie analizować otoczenie i dostarczać bardziej immersyjnych treści.
Orion to prototyp, niegotowy do masowej produkcji. Czemu? Wie o tym tylko Meta. Tym niemniej, mając na uwadze poprzednie wysiłki tej korporacji, Orion to nie fake. Wygląda na to, że firma rozgryzła wiele w kwestii optymalizacji przetwarzania danych z czujników, a co za tym idzie, zdołała zminiaturyzować całość, w tym ogniwa, do sensownych i wygodnych rozmiarów.
Okulary mają zastąpić smartfon. Krzyczałem o tym jak wariat, kiedy w 2015 r. założyłem na nos HoloLens
Urządzenie Microsoftu sprzed niemal dekady, jak zapewne sobie wyobrażacie, jest w istotny sposób ograniczone zarówno względem Meta Orion, jak i nawet Apple Vision Pro. Ma formę czegoś w rodzaju gogli narciarskich zamiast zgrabnych okularów (wciąż lepiej niż Vision Pro…), wykorzystane w nich szkło holograficzne nie rozciąga się na całe pole widzenia użytkownika, a i tak mimo tych ograniczeń akumulator w HoloLens nie pozwoli na dłużej niż około dwóch godzin pracy.
Tyle że mówimy o urządzeniu sprzed dziewięciu lat. To doczekało się nawet następcy, ale na dobrą sprawę zmiany nie były rewolucyjne, a iteracyjne. HoloLens 2 były sprawniejsze energetycznie, miały nieco szersze pole widzenia warstwy AR i miały nieco wygodniejszą konstrukcję, dodatkowo umożliwiającą stosowanie różnych nakładek do pracy w terenie. Potem zapowiedziano dłuższą przerwę. Podobno istniały HoloLens 3, ale zmiany były tak małe, że Microsoft postanowił odpuścić sobie wydawania produktu na rynek. A potem nastąpiła długa cisza.
Microsoft miał przed laty w garści technologię, która dopiero teraz staje się osiągalna dla konkurencji i przez nią prześcigana. Co więcej, konkurencja zdaje się zmierzać w nią w jakimś sensownym kierunku, tymczasem zakup HoloLens bez jakiegoś konkretnego, zaplanowanego wcześniej zastosowania kompletnie mija się z celem. Dlaczego firma składa broń i się poddaje w wyścigu, w którym zdawała się niegdyś mieć przewagę i który dziś zdaje się być niezwykle ważny?
VR i AR z perspektywy Microsoftu. Co wiemy na pewno?
Projekt HoloLens miał kilka kluczowych problemów. Zacznijmy od tego, że stracił swojego lidera i głównego inżyniera odpowiedzialnego za cały projekt. Alex Kipman może i okazał się wizjonerskim informatykiem, który skierował Microsoft na nowe tory - niestety okazał się też osobą, tu staram się używać delikatnego języka, o wysokim libido i z brakiem zahamowań w związku z jego poziomem w miejscu pracy. Kipman za wysoce nieobyczajne zachowanie został z Microsoftu wydalony. Niestety to tylko jeden z licznych problemów całego działu HoloLens.
Drugim był… brak pomysłu na wynalezioną technologię. Microsoft opracował - nie boję się użyć tego określenia, stosuję je z dużym naciskiem - coś wysoce niezwykłego, znacząco wyprzedzającego swoje czasy. Po czym nie miał kompletnie pomysłu na komercjalizację tegoż wynalazku. Gdy po raz pierwszy prezentowano mi HoloLens, uczestniczyłem w wielu demonstracjach stricte rozrywkowych. Grałem w paintballa AR czy podziwiałem jak Minecraft nakłada się na realną rzeczywistość. Dopiero z czasem Microsoft doszedł do wniosku, że gogle sprawdzą się tylko w pewnych niszach - a nie u konsumentów.
I faktycznie, przez pewien czas wyglądało to bardzo obiecująco. HoloLens znalazły zastosowanie w licznych biurach projektowych, fabrykach samochodowych czy placówkach sprzedaży. Microsoft słusznie chwalił się nawet ich wykorzystaniem na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej - trudno o lepszy PR. Dlaczego nie jest to historią spektakularnego sukcesu? Bo jest coś, o czym Microsoft głośno mówić już nie chciał.
Dopóki Volvo, NASA, IKEA i inni partnerzy mogli korzystać z HoloLens w ramach pilotażowego programu, ochoczo to czynili. Gdy program pilotażowy się zakończył, a za urządzenia trzeba było zacząć płacić niemałe pieniądze - w tym w ramach chmury Azure służącej do zarządzania HoloLens w organizacji - większość rezygnowała. Użyteczność nie była na tyle wysoka, by tłumaczyć konieczność ponoszenia tak wysokich opłat.
Trzeci to kontrakt z armią amerykańską, na którym dział HoloLens przez lata się skupiał. Było o co walczyć, miał mieć wartość liczoną w dziesiątkach miliardów dolarów. Niestety dla Microsoftu, cały wysiłek tego działu poszedł na marne. Ostatecznie armia podziękowała za współpracę, gogle nie spełniły pokładanych w nich oczekiwań. Co Microsoft zarobił na finansowanych przez ów kontrakt badaniach to jego, ale obiecane miliardy przepadły. Zamiast rozwijać koncepcję HoloLens dla pracowników czy konsumentów, pracowano nad wersjami dla piechoty czy operatorów dronów.
Tyle że i tak HoloLens to technologia śmiało mogąca być rozwijana na przekór Apple’owi i Mecie. Złe zarządzanie prezesa Microsoftu - czy chodzi o coś innego?
Jeżeli Meta i Apple dopną swego, rola Microsoftu w AR-owej rewolucji znów będzie ograniczona. Przy czym gigant w niej z pewnością pominięty nie zostanie. Chmura Azure to doskonała infrastruktura dla urządzeń Internetu rzeczy, w tym dla markerów rzeczywistości rozszerzonej czy przepływu danych między urządzeniami. Na czym zresztą Microsoft i teraz zarabia niemałe pieniądze. Na pewno też takie rozwiązania, jak Microsoft Teams czy reszta Microsoft 365 znajdą zastosowanie wśród potencjalnych nabywców tych urządzeń. Ale przecież firma mogłaby mieć znacznie więcej.
Własne urządzenie to droga do rozwoju własnej platformy. W przypadku HoloLens była to bazująca na technologii z Windowsa 10 platforma aplikacyjna Windows Mixed Reality, oferująca masę udogodnień dla deweloperów znających się już z narzędziami deweloperskimi dla Windowsa. Chyba żadna firma nie rozumie w większym stopniu zależności między sympatią deweloperów a możliwością sterowania rozwojem i przyszłością danej technologii.
Tymczasem HoloLens 2 został wycofany z oferty, bez żadnego następcy. Microsoft będzie świadczył usługi wsparcia technicznego swoim partnerom do czasu wygaśnięcia umów. Nie ogłoszono co prawda formalnie całkowitego zamknięcia działu Mixed Reality w firmie, ale ewidentnie jest martwy. Co wie Satya Nadella, czego nie wiedzą Mark Zuckerberg i Tim Cook?
Prezes Microsoftu dał się poznać jako osoba, która nie toleruje projektów bez wyraźnej przyszłości i które nie mają spójnej strategii rozwoju. HoloLens nie tylko nijak nie pasuje do pivotu na AI, który właśnie ma miejsce w Microsofcie - jest też ogromną finansową klapą, uratowaną w ujęciu ekonomicznym wyłącznie przez i tak niezrealizowaną w pełni współpracą z amerykańskim wojskiem. Według doświadczeń firmy, przy bieżącym rozwoju technologii, AR jest biznesem kompletnie nieopłacalnym.
Skoro dostrzega to Nadella i skoro dostrzega to autor na Spider’s Web, to tym bardziej widzą to Apple i Meta. Te wydają się jednak wierzyć w długoterminowy wzrost tych inwestycji. Czy to dlatego, że doświadczenia Microsoftu i jego wnioski zostały uznane za krótkowzroczne? A może też chodzi o coś innego - nie zapominajmy, że większość Big Techów to spółki giełdowe, w których zarząd oczekuje ciągłych wzrostów i kreowania sprzyjającym tymże trendów. Nawet jeżeli oznacza to przepalanie wielomiliardowych kwot od inwestorów, byle wykazać cash-flow i budować relacje i zaufanie.
A końcowy produkt? Cóż, może niektórzy nadal pamiętają Facebook Portal, który miał zmienić sposób w jaki się komunikujemy audiowizualnie. Facebook Aquila to gigantyczna inwestycja w zapewnianie dostępu do Internetu za pomocą dronów. Meta Metaverse AR? No cóż, zobaczymy.