JDM: Rise of the Scorpion już na Steam. Polski Need for Speed za darmo
Jeśli nie macie gamingowych planów na weekend, warto sprawdzić rodzimą grę wyścigową JDM: Rise of the Scorpion, do pobrania za darmo na Steam. Polska odpowiedź na Need for Speeda kusi obfitą zawartością.
Polski Need for Speed wypadł z trasy na ostatnim zakręcie, zaliczając drobne opóźnienie. Gra wyszła już jednak na prostą, dzięki czemu od 8 sierpnia każdy może za darmo pobrać JDM: Rise of the Scorpion na swój komputer. Wystarczy odwiedzić kartę produktową na Steam. Zalecane jest też wyposażenie się w pad Xboksa, bo to na nim gra się najlepiej.
JDM: Rise of the Scorpion to długi, samodzielny prolog do polskiej gry Japanese Drift Master.
Zamiast wydać standardowe demo, polska drużyna z Gaming Factory stworzyła coś znacznie ciekawszego: samodzielny prolog z unikalnym wątkiem fabularnym, postaciami oraz wyzwaniami. Gracze poznają w nim historię tytułowego Skorpiona - miłośnika ulicznych wyścigów, żyjącego we współczesnej Japonii. W buty Skorpiona wcielamy się, gdy ten otrzymuje od bogatej rodziny nowy samochód, inspirowany Nissanem 350Z (zabrakło oryginalnej licencji).
W ramach JDM: Rise of the Scorpion twórcy oddają w ręce graczy ponad 35% otwartego świata do zwiedzenia, parę fur inspirowanych prawdziwymi samochodami, licencjonowane pojazdy marek Subaru i Mazda oraz wyzwania typu drift oraz grip. Do tego dochodzi możliwość swobodnego eksplorowania Japonii oraz nowa nawigacja z wykorzystaniem telefonu komórkowego. Prolog wspiera język polski oraz sterowanie z użyciem kontrolera Xbox. Ten dla PlayStation 5 póki co nie jest obsługiwany.
Po kilku wyścigach JDM: Rise of the Scorpion imponuje kilkoma rozwiązaniami, ale nie wszystko jest idealne.
Podobają mi się ogólne założenia systemu driftowania. Gra kładzie ogromny nacisk nie tylko na to KIEDY wciskamy gaz, ale też JAK MOCNO dociskamy pedał do dechy. Balansowanie między ręcznym oraz różnymi stopniami przyspieszenia to fundament. Mechanizm jest zręcznościowy i łatwy do przyswojenia, ale nadaje rozgrywce więcej głębi niż driftom w serii NFS. Ciekawa jest też punktowa zasada, według której tracimy wynik nie tylko przy zderzeniu, ale też podczas wytracenia impetu ślizgu na skutek przesadzenia ze skrętem bądź gazem.
Baaardzo dobre wrażenie zrobiła na mnie muzyka grająca w radio. Mamy kilka stacji, z czego ta domyślna serwuje nuty idealnie kojarzące się z klimatem Tokio Drift. Doceniam też bogactwo kamer do wyboru. Dwie zza tylnego zderzaka, dwie zaraz nad przednim, a także dwie wewnątrz pojazdu, z odwzorowaniem pulpitu.
JDM: Rise of the Scorpion - co na plus:
- Muzyka - klimat Tokio Drift <3
- System driftu jest zręcznościowy i prosty, ale głębszy niż w NFS
- Narracja fabularna, wyraziste postaci
- Wiele ujęć kamery, w tym dwa z wnętrza
- Zmienny cykl dobowy
- Otwarty świat do swobodnej eksploracji
JDM: Rise of the Scorpion - co do poprawy:
- Kompletny brak zniszczeń
- Niewiarygodny system kolizji
- Klasyczne wyścigi są takie sobie
- Fatalna optymalizacja
- Przydałby się większy ruch na drogach
Boli natomiast kompletny brak systemu zniszczenia, chociażby kosmetycznego. Potrącane obiekty takie jak barierki i znaki także zachowują się dziwnie. Polacy mają przed sobą jeszcze sporo kodu do zoptymalizowania, bo nawet na karcie RTX 4080 wspartej 32 GB RAM wyścigi lubią szarpnąć za zablokowane 60 klatek na sekundę. Przydałoby się też więcej ruchu na drogach oraz lepszy efekt obijania boków.
Przed Polakami jest więc jeszcze sporo pracy. Jednak już teraz Japanese Drift Master wyrasta na ciekawy i udany projekt. Fenomenem na miarę Undergrounda raczej nie będzie, ale nie takie są ambicje ekipy z Gaming Factory.