Ugreen PowerRoam GS1200 i GS0600. W końcu mogę zrobić herbatę w górach - test
Czajnik, opiekacz, komputer, suszarka do włosów, laptop, akumulatory do drona, aparatu, kamer, telefony, tablety, lampki i oświetlenie studyjne - na pytanie, co można zasilić ze stacji zasilania Ugreen mogę z czystym sumieniem odpowiedzieć: wszystko.

Są tutaj wprawdzie oczywiście malutkie gwiazdki, ale rozprawimy się i z nimi. Zacznijmy od tego, co to w ogóle za urządzenia.
Ugreen PowerRoam GS1200 i GS0600 - co to jest?

Przenośne stacje zasilania, czyli - w dużym uproszczeniu - takie powerbanki, ale naładujemy z nich (albo zasilimy na bieżąco) nie tylko telefony, tablety, czy laptopy, ale zdecydowanie większą liczbę sprzętów. Do tego z racji ich pojemności, liczba ponownych naładowań większości urządzeń wynosi przeważnie od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu razy.
W skrócie - jeśli ktoś wie, że jedzie w miejsce, w którym nie ma prądu i zatrzyma się tam na dłużej albo np. regularnie boryka się z problemami z dostawami prądu w domu, to jest urządzenie, którym powinien się zainteresować.
Czym różnią się od siebie modele Ugreen PowerRoam GS1200 (po prawej na powyższym zdjęciu) i Ugreen PowerRoam GS0600 (po lewej)? Przede wszystkim mocą maksymalną, mocą ładowania i pojemnością oraz, oczywiście, masą i wymiarami.
I tak specyfikacja Ugreen PowerRoam GS0600 wygląda następująco:
- typ ogniw: LiFePo4
- pojemność: 680 Wh
- liczba cykli do zachowania 80 proc. pojemności: 3000
- masa: 9 kg
- wymiary: 30,4 × 18,2 × 23,9 cm
- tryb UPS: 20 ms
- łączność bezprzewodowa: Bluetooth i WiFi
- ładowanie:
- z gniazdka: 600 W, 80 proc. w 60 minut
- solarne (opcjonalne): 200 W, 4 godziny do 100 proc.
- z ładowarki samochodowej: 200 W, 4,5-7 godzin
- zasilanie
- AC: 2x 600 W
- maksymalna obsługiwana moc urządzenia: do 1500 W
- 2x USB-C 100 W
- 2x USB-A 22,5 W
- 2x DC5521
- 1x gniazdo ładowarki samochodowej
- wyświetlacz: 4,7" LCD
Ugreen PowerRoam GS1200 to natomiast:
- typ ogniw: LiFePo4
- pojemność: 1024 Wh
- liczba cykli do zachowania 80 proc. pojemności: 3000
- masa: 12 kg
- wymiary: 34,0 × 22,0 × 27 cm
- tryb UPS: 20 ms
- łączność bezprzewodowa: Bluetooth i WiFi
- ładowanie:
- z gniazdka: 1200 W, 80 proc. w 60 minut
- solarne: 400 W, 4 godziny do pełna
- z ładowarki samochodowej: 400 W, 6-12 godzin
- zasilanie:
- AC: 2x 1200 W
- maksymalna obsługiwana moc urządzenia: 2500 W
- 2x USB-C 100 W
- 2x USB-A 22,5 W
- 2x DC5521
- 1x gniazdo ładowarki samochodowej
- wyświetlacz 4,7" LCD
Jak więc widać, przewagi GS1200 to przede wszystkim wyraźnie większa pojemność i zdecydowanie większa maksymalna moc obsługiwanych urządzeń (do tego jeszcze przejdziemy). Poza tym większość parametrów jest identyczna albo bardzo zbliżona - w tym czas ładowania z gniazdka, UPS czy możliwość zasilania urządzeń w trakcie ładowania. Jedną i drugą stację zasilania obsługujemy też z poziomu dobrej aplikacji łączącej się przez Bluetooth albo WiFi.
Na starcie trzeba się w przypadku GS1200 pogodzić jednak z większą masą i wymiarami, a także wyższą ceną. Podczas gdy Ugreen PowerRoam GS0600 kosztuje około 2500 zł, za Ugreen PowerRoam GS1200 trzeba już zapłacić ok. 3900 zł.
Czy warto dopłacić? Przekonajmy się.
Ugreen PowerRoam GS1200 i GS0600 - ładowanie

Producent deklaruje, że obie stacje ładowania da się naładować do 80 proc. w ciągu godziny. Postanowiłem jednak sprawdzić trochę mnie wygodny dla akumulatorów wariant, ale jednocześnie bardziej prawdopodobny - tzn. taki, gdzie wracamy z wyprawy, mając ok. 30 proc. naładowania, a przed kolejnym wypadem jak najszybciej chcemy mieć 100 proc.

Ugreen PowerRoam GS0600 zaczął więc swoje ładowanie od 33 proc. i temperatury 21 stopni Celsjusza, niemal natychmiast pobierając z gniazdka deklarowane przez producenta 600 W, a nawet... trochę więcej. 40 proc. naładowania było już po zaledwie 5 minutach, po 11 minutach mieliśmy już 50 proc., po 18 - 60 proc., a po 44 - przekroczyliśmy 90 proc. Pobór mocy był przy tym stały i zawsze wynosił ok. 600 W, natomiast temperatura w trakcie ładowania dość wzrosła do 30 stopni, co zaowocowało włączeniem się wentylatora. Trudno go niestety określić mianem bezgłośnego i żona, która w tym samym pokoju oglądała serial, nie była przesadnie szczęśliwa, ale niestety nie mogłem podzielić jej trosk, bo siedząc pomieszczenie dalej - nie słyszałem już tego ani trochę.

Najdłużej oczywiście trwało ładowanie ostatnich procentów. W okolicach 98 proc. pobór mocy spadł do 250 W i ostatecznie 100 proc. udało się osiągnąć po 54 minutach. Biorąc pod uwagę fakt, że stacja zasilania była "męczona" do 100 proc., a nie w optymalnym 0-80 - bardzo przyjemny wynik. Oznacza on, że nawet podczas krótkiej przerwy w trasie - np. na obiad - możemy naładować mocno rozładowaną stację do pełna, korzystając z najzwyklejszego w świecie gniazdka.
GS0600 bez problemów radził sobie z temperaturą, przynajmniej w warunkach pokojowych. Na sam koniec ładowania temperatura wynosiła 33 stopnie i dość szybko udało się go schłodzić, kiedy pobór mocy został zakończony. Gdyby jednak dla kogoś hałas był trudny do zniesienia, a prędkość ładowania nie miała większego znaczenia - zawsze z poziomu aplikacji można włączyć tryb cichy, gdzie moc jest niższa, a co za tym idzie - temperatura i prędkość wentylatora.
GS1200 zrobił na mnie jednak jeszcze lepsze wrażenie. Startował od 31 proc. i 21 stopni Celsjusza i natychmiast zaczął się ładować z mocą przekraczającą 1000 W. 40 proc. było już po 4 minutach, po 12 było 60 proc., a po 50 - 99 proc. W tych okolicach moc ładowania również spadła do znanych nam już 250 W. Ostatecznie od 31 proc. do 100 proc. udało się naładować GS1200 w 49 minut (!).

Co ciekawe, GS1200 dużo łagodniej traktował pod względem hałasu osoby przebywające w tym samym pomieszczeniu - wentylator, prawdopodobnie większy, pracował zdecydowanie ciszej. Stacja wprawdzie nagrzała się do 38 stopni, ale przy takiej mocy ładowania jest to raczej zrozumiałe.
Najważniejsze jest jednak to, że również i w tym przypadku możemy podczas godzinnego postoju naładować się do pełna, jednocześnie zapewniając sobie dużo większy zapas energii.
Przy okazji - w żadnym z przypadków tych szybkich ładowań urządzenie nie stawało się naprawdę gorące, ani nawet odczuwalnie ciepłe. Przenoszenie sprzętu tuż po ładowaniu było więc całkowicie bezproblemowe.
Na dodatkowy plus: stacje zasilania PowerRoam nie mają zewnętrznego zasilacza - jedyne, co musimy ze sobą zabrać, to stosunkowo niewielki przewód zasilający.
Ugreen PowerRoam GS1200 i GS0600 - zasilanie

Liczba gniazd do ładowania jest w jednym i drugim przypadku taka sama. Takie same będą też m.in. parametry ładowania większości sprzętów, takich jak smartfony czy np. aparaty, tym bardziej, że mało które z nich są w stanie w pełni wykorzystać potencjał zasilania z mocą 100 W. Dopiero laptopy, takie jak np. MacBook Pro ze 140 W zasilaczem będą wymagać wpięcia w złącze AC - całą resztę bez problemu zasilimy z USB-C.
Gdzie więc leży różnica i jak dobrać odpowiednią wersję? Wszystko rozbija się głównie o to: a) ile urządzeń ładujemy jednocześnie i jakiej mocy wymagają, b) jaką maksymalną moc pobierają poszczególne urządzenia i c) jak długo chcemy mieć dostęp do energii. Jeśli bowiem chcemy mieć stację zasilania, która po prostu podczas dłuższego pobytu na odludziu naładowuje nam kilkanaście razy telefon, akumulatory do drona i komputer - GS0600 wystarczy z zapasem. Używałem jej przez długi czas jako głównego źródła zasilania dla domowej elektroniki i ze wszystkim radziła sobie bez najmniejszych problemów, a i maksymalne łączne 600 W trudno było uznać za jakiekolwiek ograniczenie, nawet jeśli jednocześnie podłączone było więcej niż jeden telefon, tablet i aparat.
Problem w przypadku GS0600 zaczyna się jednak w sytuacji, kiedy chcemy zasilić z niego coś naprawdę wymagającego, nawet... standardowy, domowy czajnik. Nawet po włączeniu rozwiązania U-Turbo z poziomu aplikacji, które pozwala obsłużyć sprzęty potrzebujące 1500 W, próba zagotowania wody zawsze kończyła się informacją o przeciążeniu i bezpiecznym wyłączeniu zasilania. GS1200 w takiej samej sytuacji poradził sobie z zasileniem czajnika (2200 W) bez najmniejszego zająknięcia i jest to chyba pierwsza stacja zasilania, która trafiła do mnie na testy i która poradziła sobie z tym - pozornie prostym - zadaniem.

To z kolei oznacza, że GS1200 daje nam dodatkowy pakiet możliwości, którego GS0600 nie jest w stanie zaproponować. Owszem, z GS1200 możemy też po prostu ładować telefony, komputery, zasilać światła i podobne, ale jeśli pojawi się konieczność zasilenia np. wiertarki czy innej piły - jesteśmy w stanie to zrobić. GS0600 natomiast w tym miejscu po prostu dla bezpieczeństwa się wyłączy.
Nie zmienia to jednak faktu, że GS0600 - szczególnie biorąc pod uwagę różnicę w cenie - też bez problemu ogarnie większość sprzętów, które możemy ze sobą zabrać. Trzeba tylko odpowiednio liczyć, ile urządzeń podpinamy i jaką mają moc, a najlepiej jeszcze przed zakupem przeprowadzić kilka prostych obliczeń, żeby mieć pewność, że wszystko będzie się zgadzać.
Przy okazji - deklaracje o maksymalnej obsługiwanej mocy w trybie U-Turbo (czyli, odpowiednio, 1500 i 2500 W) radziłbym traktować dość ostrożnie i z pewnym marginesem błędu. Przykładowo airfryera o tabliczkowej mocy 1350 W nie udało mi się z GS0600 zasilić w żaden sposób - za każdym razem uruchomienie go generowało błąd o przeciążeniu. Czajnik, który natomiast udało mi się zasilić z GS1200, miał znamionową moc 2200 W, więc też był tutaj wyraźny zapas w stosunku do deklaracji.
Ugreen PowerRoam GS1200 i GS0600 - kultura i stabilność pracy

Kategoria: nie mam uwag. Testowo korzystałem naprzemiennie z obu stacji jako źródła zasilania mojego... komputera stacjonarnego i ani razu nie wystąpił najmniejszy problem. Głośność pracy urządzenia przy temperaturze pokojowej i takim skromnym zapotrzebowaniu na energię, też nie była niczym, na co można byłoby zwrócić uwagę.
Generalnie w sytuacjach, kiedy którakolwiek ze stacji zasilania robiła się głośniejsza, jeszcze głośniejsze było urządzenie, które tę energię pobierało. Nie miałbym więc raczej najmniejszych obaw przed tym, żeby korzystać z nich w razie potrzeby np. jako awaryjnych źródeł zasilania w domu czy np. do zasilenia nocnego oświetlenia obozu.
Ugreen PowerRoam GS1200 i GS0600 - co jeszcze warto wiedzieć?

Wbrew pozorom - jest tego całkiem sporo.
Przykładowo to, że stacje zasilania oferują specjalny tryb pracy w momencie, kiedy wskaźnik zasilania wskaże 0 proc. - możemy skorzystać z tej awaryjnej rezerwy np. żeby jeszcze przez kilka godzin skorzystać z wbudowanej latarki albo naładować telefon.
Intuicyjna i naprawdę wygodna jest też obsługa. Całością możemy zarządzać albo z bardzo sprawnie działającej aplikacji, albo z poziomu urządzenia - korzystając ze sporego i czytelnego wyświetlacza, a także przycisków, które pozwalają m.in. włączać i wyłączać wybrane złącza. Na pokładzie jest nawet opcja blokady przed dziećmi, więc rodzinny wypad na kemping może być odrobinę... spokojniejszy.
Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze mobilność jednej i drugiej stacji. Nie są to oczywiście urządzenia które chciałbym dźwigać ze sobą na 30-kilometrowym marszy po górach, ale krótsze dystanse albo po prostu pakowanie do samochodu - bez problemu. Uchwyty są wprawdzie dość twarde, ale na krótkich dystansach nie daje się to przesadnie we znaki. Trochę bardziej może doskwierać fakt, że w zestawie nie znajdziemy pokrowca na stację zasilania - jest tylko ten na przewód zasilający.
Z drugiej strony - obudowa w jednym i drugim przypadku jest naprawdę solidna. Zdarzyło mi się "nie zmieścić" w drzwiach z GS1200 i trudno znaleźć na obudowie ślady tego zdarzenia.
Ugreen PowerRoam GS1200 i GS0600 - czy warto?

Na dobrą sprawę zaczynam się poważnie zastanawiać, czy sam nie powinienem sobie sprawić takiej stacji zasilania. Herbaty w terenie nie piję, wiertarek nie używam, więc za 2500 zł mógłbym sobie zapewnić zapas energii i na dłuższe wypady w nieznane, i na sytuacje, kiedy z jakiegoś powodu w domu zabraknie prądu. W końcu ile można ładować na zmianę wszystkie sprzęty z pojedynczego gniazda zapalniczki w samochodzie albo siedzieć w domu w ciemności, sprawdzając, czy już napisali, kiedy przywrócą prąd.
Trudno mi przy tym znaleźć jakieś poważniejsze wady jednej i drugiej stacji, może poza drobiazgami takimi jak to, że aplikacja czasem nie jest w stanie (przy łączności Bluetooth) za pierwszym razem połączyć się ze stacją (rzadko, ale zdarza się) albo że GS0600 potrafi dość głośno - a raczej w dość nieprzyjemny sposób - szumieć podczas szybkiego ładowania. Możliwe też, że byłbym trochę szczęśliwszy po ewentualnym zakupie, gdyby w komplecie był dokładany pokrowiec transportowy (mam straszny bałagan w bagażniku). Ok, uchwyty o wysokim profilu nie ułatwiają też ustawiania w bagażniku rzeczy na stacji zasilania, a stawianie jej na szczycie bagażu raczej nie wchodzi w grę. Nie można też selektywnie wyłączyć poszczególnych portów USB (np. wyłączyć z aplikacji tylko USB-A, zostawić USB-C). Tak, zaczynam się już czepiać na siłę.
Z takich faktycznie merytorycznych uwag mogę się przyczepić najwyżej do tego, że nie zawsze maksymalna deklarowana moc w trybie U-Turbo pokrywa się z zapotrzebowaniem "z naklejki" niektórych sprzętów, jeśli wartość z tej naklejki jest bardzo blisko granicznych możliwości. Poza tym - wszystko działa dokładnie tak, jak powinno - i jeśli kiedykolwiek zabraknie wam prądu, nie widzę opcji, żeby GS1200 albo GS0600 nie uratowały sytuacji.
Ugreen PowerRoam GS1200 i GS0600 - zalety
- ceny nie z kosmosu, szczególnie w przypadku mniejsze wersji;
- bardzo szybkie ładowanie z gniazdka;
- opcja zasilenia z gniazdka samochodowego (ładowarka w zestawie!) i paneli fotowoltaicznych;
- ciche wentylatory przy ładowaniu w GS1200 (i opcja trybu cichego w jednej i drugiej stacji);
- solidny zapas energii na wyjazdy i awaryjne sytuacje domowe;
- obie stacje pozwolą zasilić masę sprzętów bez najmniejszego problemu;
- GS1200 zasili właściwie wszystko, wliczając w to domowy czajnik i airfryera;
- bardzo przyjemna i sprawnie działająca aplikacja (z drobnymi wadami)
- wygodne w transporcie;
- czytelny i spory wyświetlacz;
- intuicyjna obsługa przyciskami;
- tryb U-Turbo pozwala zasilić jeszcze więcej sprzętów;
- solidne wykonanie
- tryb 0% może być przydatny w ekstremalnych sytuacjach.
- GS0600 przy szybkim ładowaniu potrafi trochę buczeć wentylatorami;
- aplikacja nie zawsze łączy się za pierwszym razem (trzeba nacisnąć przycisk na obudowie);
- miło byłoby dostać w zestawie pokrowiec.
Sprzęt do testów dostarczyła firma InnPro.