REKLAMA

Jestem rozczarowany rynkiem inteligentnych zegarków. Rozwój smartwatchów stanął w miejscu

Świat zegarków przepełniony jest pięknem, innowacyjnością i wyjątkowością, lecz w dzisiejszych czasach przegrywa on z kretesem, z roku na rok coraz to bardziej ustępując w sprzedaży inteligentnym zegarkom. Jest tylko jeden szkopuł - inteligentne zegarki właśnie dobiły do ściany i nikt nie ma pomysłu, co z nimi dalej zrobić.

Smartwatche 2022
REKLAMA

Mimo tego, że od lat noszę smartwatche, z uwagą śledzę świat klasycznych czasomierzy i wzdycham tęsknie do ich analogowego czaru. Niestety, monitorowanie postępów fitnessowych i zawodowa konieczność błyskawicznego reagowania na powiadomienia skutecznie sprawiły, że analogowy zegarek nie ma dla mnie żadnego sensu. Tym bardziej szkoda mi, gdy patrzę na różnorodność i piękno klasycznych zegarków, i porównuję je ze stagnacją, która nastąpiła na rynku zegarków inteligentnych.

REKLAMA

Smartwatche stanęły w miejscu.

Dziś internet obiegają dwa smartwatchowe newsy. Pierwszy z nich dotyczy Apple Watcha – po raz kolejny krąży pogłoska, jakoby Apple miał pokazać większy, wzmocniony wariant swojego zegarka, być może pod nazwą Explorer Edition. Miałby on mieć wyświetlacz o przekątnej blisko 50 mm i być skierowany przede wszystkim do osób aktywnie spędzających czas.

Druga informacja to potencjalny wygląd nowego smartwatcha od Samsunga, czyli Galaxy Watch 5. Jego premiera ma nastąpić już w przyszłym miesiącu, więc grafiki opublikowane przez 91mobiles prawdopodobnie przedstawiają finalny produkt. I co na nich widzimy? Widzimy, że piąta generacja Galaxy Watcha będzie taka sama jak czwarta.

Samsung Galaxy Watch 5. Źródło: 91mobiles class="wp-image-2250789"
Samsung Galaxy Watch 5. Źródło: 91mobiles
Samsung Galaxy Watch 5. Źródło: 91mobiles class="wp-image-2250786"
Samsung Galaxy Watch 5. Źródło: 91mobiles

Podobnie zresztą w Apple Watchu – prócz większego wyświetlacza i potencjalnie wzmocnionej konstrukcji jedyną różnicą w ósmej generacji ma być dodanie termometra. Który… prawdopodobnie nie będzie też najdokładniejszym narzędziem na świecie, gdyż nadgarstek nie jest najlepszym miejscem do pomiaru temperatury ciała i może dawać zupełnie niemiarodajne wyniki.

Zarówno Galaxy Watch jak i Apple Watch najprawdopodobniej nie zmienią się w jakkolwiek istotny sposób. Nadal będą mieć te same zalety i… te same wady, z marnym czasem pracy na czele. Jeden dzień pracy z dala od gniazdka w zegarku był kpiną w chwili premiery pierwszego Apple Watcha i jest kpiną nadal. Pewnie, wielu osobom nie przeszkadza to na co dzień, ale wystarczy weekendowy wyjazd, na który zapomnimy ładowarkę, albo całodzienna wędrówka po górach, którą zechcemy zapisać w zegarku i nagle okazuje się, że deklarowane przez Apple’a 18 godzin na jednym ładowaniu definitywnie nie jest wystarczające. Samsung zresztą nie jest tu lepszy.

Znacznie lepsze czasy pracy oferują oczywiście zegarki takich producentów jak Xiaomi, Huawei czy Amazfit, ale z kolei ich możliwości smart są nieporównywalnie bardziej ubogie, zaś możliwości sportowe przypominają bardziej generator liczb losowych, niż rzetelne pomiary.

Z kolei znakomicie mierzące i gotowe na wszystko zegarki sportowe, jak choćby Garmin Fenix 7, które oferują przy okazji wielodniowy czas pracy, nadal nie dorastają do pięt pod względem funkcji smart nawet ubogim zegarkom chińskich producentów. Są wybitne w czasie treningu, jednak na co dzień ich możliwości pozostawiają wiele do życzenia.

 class="wp-image-2098977"
Garmin Fenix 7

I mimo tego, że rynek smartwatchy rozwija się od dekady, wciąż nie powstał ani jeden smartwatch, który jakoś zręcznie połączyłby te światy. Taki, który jednocześnie byłby smart, oferował dokładne pomiary sportowe, pozwalał np. rozmawiać przez telefon, a przy tym działał na jednym ładowaniu dłużej niż jeden dzień i nie był filigranowy, jak niestety większość popularnych smartwatchy. W tym jednym zakresie inteligentne zegarki mają do nadrobienia najwięcej względem swoich analogowych odpowiedników – klasyczne zegarki wysokiej klasy, nie licząc może modeli koktajlowych, przeżyją każdego, kto czyta ten tekst. Inteligentne zegarki, nawet najwyższej klasy, nie dożyją końca tej dekady.

Gdzie ten przełom, na który czekamy?

Co gorsza nic nie wskazuje na to, by którykolwiek z tych słabych aspektów smartwatchy miał ulec poprawie w przewidywalnej przyszłości.

Co do ogólnego kierunku rozwoju inteligentnych zegarków, całkiem dobrze przedstawia go Apple – smartwatche mają być przede wszystkim komunikatorami i przenośnymi narzędziami diagnostycznymi. Apple inwestuje grube miliony dolarów w badania i rozwój właśnie pod kątem gromadzenia danych medycznych, aby w przyszłości móc je sprzedawać ubezpieczycielom, którzy na ich podstawie będą mogli podnosić ceny świadczonych usług i ograniczać wypłacanie odszkodowań wykorzystać do błyskawicznej i stałej diagnostyki naszego stanu zdrowia. To jednak wymaga od zegarków trzech kwestii:

  • Większej mocy obliczeniowej
  • Większej wytrzymałości
  • Dłuższego czasu pracy

O ile większa wytrzymałość jest możliwa do osiągnięcia (choć odbywa się to kosztem wysokiej ceny urządzenia), tak większa moc obliczeniowa i dłuższy czas pracy na razie pozostają poza zasięgiem. O ile można by do zegarków włożyć mocniejszy procesor, tak niewielka obudowa nie byłaby w stanie zapewnić mu adekwatnego chłodzenia do wydajnej pracy, a akumulator dostarczyć niezbędnej energii. Wygląda więc na to, że dopóki nie dojdzie do jakiegoś przełomu na polu akumulatorów, wytwórcy smartwatchy będą bardzo ostrożnie dodawać nowe funkcje i zwiększać możliwości zegarków, bo co z tego, że zegarek będzie potrafił więcej, jeśli będzie przy tym działał krócej.

Smartwatche zatraciły najważniejszą cechę klasycznych zegarków.

O ile jestem w stanie zrozumieć stagnację spowodowaną ograniczeniami technologicznymi, tak za nic nie rozumiem, dlaczego na rynku inteligentnych, ale bądź co bądź zegarków, zapanowała taka homogeniczność. Gdzie się podziała różnorodność? Nawet najbardziej ikoniczne marki czasomierzy oferują co najmniej kilka różniących się od siebie serii; nawet osoby tylko przelotnie interesujące się światem zegarków odróżnią od siebie Omegę Speedmaster i Seamaster, podczas gdy nawet najwięksi znawcy świata elektroniki użytkowej będą mieli problem z odróżnieniem od siebie kolejnych generacji Apple Watcha czy innych smartwatchy, bo od lat nic istotnego się z ich designem nie dzieje.

Samsung Galaxy Watch 4 class="wp-image-1843840"
Samsung Galaxy Watch 4
REKLAMA

Pewnie, można odbić piłeczkę, uznając, że smartwatch musi być przede wszystkim uniwersalny, wszak nosimy go do wszystkiego – i na siłownię, i do garnituru – a nie kolekcjonujemy ich i nie wymieniamy zależnie od okazji, jak klasyczne zegarki. Ale nawet jeśli, to czy zegarek nie jest także biżuterią, która powinna podkreślać nasz indywidualny styl i charakter? Tymczasem jedyny sposób na jakąkolwiek modyfikację wyglądu smartwatcha to wymiana paska lub zmiana cyfrowej tarczy (która i tak pozostaje wygaszona przez znakomitą większość czasu, by oszczędzać energię).

Podsumowując, mamy dziś rynek smartwatchy, którym kompletnie brakuje charakteru i których rozwój utknął w martwym punkcie. I nawet nie jest tak, że technologie stosowane w droższych zegarkach się upowszechniają i dzięki temu kupując tani smartwatch dostajemy to samo, co niegdyś w droższym, bo tak po prostu nie jest; jakość nawet tak podstawowych obecnie sensorów jak pulsometr drastycznie różni się między zegarkiem za 500, a takim za 1500 zł, podobnie jak jakość materiałów stosowanych w tańszych i droższych smartwatchach. Ta branża stoi w miejscu i nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie miało się to zmienić.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA