Tak wygląda Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba po dotarciu do celu swojej podróży
Wielu obawiało się, że to się nie uda. Wielu ma na koncie nieprzespany miesiąc. Mimo to Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba dokonał niemożliwego. Po wyniesieniu w kosmos pod koniec grudnia urządzenie wykonało bezbłędnie składającą się z kilkuset punktów procedurę rozłożenia, a następnie dotarł do oddalonego od Ziemi o 1,5 mln km punktu libracyjnego L2 skąd przez najbliższe co najmniej dziesięć lat będzie odkrywał przed nami tajemnice bliskiego i odległego wszechświata. I jest na to dowód.
Tak swoją drogą, należy tutaj uściślić jedną rzecz: Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba nie znajduje się dokładnie w punkcie L2. Utrzymanie go tam byłoby niezwykle trudne. Z tego też powodu inżynierowie umieścili teleskop na orbicie wokół tego punktu. Teleskop oddalony jest od L2 mniej więcej o tyle, ile Księżyc od Ziemi. W efekcie na jedno pełne okrążenie L2 teleskop będzie potrzebował około sześciu miesięcy.
Gdzie jest JWST? O tutaj!
Samego teleskopu z bliska już nigdy nie zobaczymy, ale z daleka? Nie ma problemu. Naukowcy z zespołu Webba opublikowali dzisiaj zdjęcie, na którym widać teleskop po tym jak dotarł on do L2. Jeżeli spodziewacie się jednak tego, że zobaczycie przepiękną osłonę termiczną teleskopu o rozmiarach kortu do tenisa, mocno się zawiedziecie.
Jakby nie patrzeć teleskop oddalony jest od nas o 1,5 mln km i nawet potężny teleskop nie będzie w stanie zobaczyć go inaczej niż jako świecący punkt. Zresztą sami zobaczcie.
Zdjęcie, a właściwie seria zdjęć została wykonana za pomocą teleskopu Elena stacjonującego w Rzymie. Elena jest teleskopem o średnicy lustra rzędu 17 cali. Nie jest to największy, ale też najmniejszy teleskop.
Na pojedynczym nieruchomym zdjęciu trudno odróżnić teleskop od gwiazd tła, ale już na składającej się z kilku klatek animacji można łatwo odróżnić poruszający się wokół L2 obiekt, wyraźnie odróżniający się od nieruchomych gwiazd.