Po co mi laptop do gier, skoro mam konsole? Już tłumaczę
Po co laptop do gier komuś, kto ma już kilka konsol w domu? Postanowiłem sprawdzić na przykładzie Victus by HP, czy uda mi się znaleźć zastosowanie dla gamingowego notebooka.
Uwielbiam gry wideo, a interaktywne produkcje to jedna z moich ulubionych form spędzania wolnego czasu. Kilka lat temu zrezygnowałem jednak z klasycznego peceta na rzecz konsol. Pod telewizorem stoją u mnie obecnie PS5, XSX i Switch, a zaraz obok leży futerał z goglami Oculus Quest 2. Gdzie tu miejsce na laptopa do grania? Czy taki sprzęt faktycznie się w tej sytuacji może przydać? Sprawdziłem to na przykładzie Victus by HP, czyli gamingowego notebooka.
Victus by HP, czyli 16-calowy laptop do gier
Za małolata na zbitkę słów "laptop do gier" przewracałem oczami, bo to był oksymoron. Czasy się jednak zmieniły - dzisiaj wtłoczenie w obudowę notebooka podzespołów, których nie powstydziłyby się rasowe gamingowe pecety, nie jest niczym nierealnym. Takie przenośne komputery nie należą przy tym oczywiście do tanich, ale nie muszą już kosztować fortuny.
Victus by HP, którego miałem okazję używać w połowie grudnia, można kupić już za nieco ponad 5000 zł, ale pod względem parametrów jest naprawdę dopakowany (co przekładało się na świetne osiągi w praktyce). Egzemplarz tego przenośnego komputera, który wypożyczyłem w ramach testów redakcyjnych, został wyposażony między innymi w:
- procesor AMD Ryzen 7 5800H;
- 16 GB RAM-u typu DDR4;
- dysk SSD o pojemności 1 TB;
- i grafikę GeForce RTX 3060 6 GB.
Te podzespoły wykorzystywane były do generowania obrazu na 16-calowej matrycy o rozdzielczości 1920 na 1080 pikseli odświeżanej w aż 144 Hz podświetlanej z jasnością 250 nitów. W przypadku jeszcze świeżutkiego Halo: Infinite, które wyszło na początku grudnia, na detalach Ultra wyciągałem ponad setkę FPS-ów, co czyniło rozgrywkę niezwykle komfortową.
W przypadku nieco starszych gier lub produkcji multiplayer nastawionych na płynność osiągnięcie jeszcze wyższych wartości nie stanowi najmniejszego problemu. Laptop jest przy tym nieźle wentylowany - po kilku godzinach nie rejestrowałem jakiegoś dramatycznego spadku wydajności z powodu throttlingu, co jest bardzo dobrą wiadomością.
W co można grać na takim laptopie do gier jak Victus by HP?
Tak naprawdę to w (prawie) wszystko. Najnowsza strzelanina Microsoftu, czyli wspomniane Halo: Infinite, to był dopiero początek listy produkcji, które planowałem sprawdzić na Victus by HP. Nie mogłem sobie odmówić np. zarwania nocki przy Age of Empires IV, na które ostrzyłem sobie zęby od miesięcy - to w końcu typowy pecetowy exclusive.
Najnowsza strategia, którą również wydał Microsoft, jest przy tym zawarta w bibliotece Xbox Game Pass, ale… nie da się jej odpalić ani w chmurze, ani na konsoli. Victus by HP poradził sobie z nią jednak bez najmniejszego problemu, a na wirtualnych polach bitew spędziłem długie godziny, co przywołało masę wspomnień z czasów mojej podstawówki i dni spędzonych przy AoE2…
Laptopy do gier to idealne maszynki do RTS-ów.
Tak jak współczesne strzelaniny oraz cRPG-i dobrze sprawdzają się na konsolach, a kontrolery od nich są zwykle lepsze niż klawiatura i mysz w wyścigach i grach akcji, tak kontrolowanie jednostek w strategii z poziomu gamepada bywa udręką. Zdarzają się rzecz jasna wyjątki, ale po kilku godzinach z Age of Empires IV zupełnie mnie nie dziwi, że Microsoft nie pali się do portowania gry na Xboksa.
Strategie czasu rzeczywistego to przy tym nie jedyny typ gier, w które wolę grać na myszce niż z padem w ręku. Przykładem produkcji, do której ze względu na sterowanie nie mogłem się zebrać na Xboksie, jest 12 Minutes, w którym postać gracza utknęła w pętli czasowej. Klikanie myszą jest dużo bardziej intuicyjne niż przesuwanie kursora analogiem.
Na testowanym laptopie sprawdziłem też gry z chmury.
Co prawda uruchamiane są one na zewnętrznym serwerze, a do przeglądarki przesyłany jest jedynie obraz, ale i w ten sposób się bawiłem przy kilku tytułach, których nie musiałem pobierać na dysk. Sprawdza się to super - czy to z padem w dłoni, czy to z myszą i klawiaturą; korzystałem z nich na zmianę przy Life is Strange: True Colors, czyli najnowszej przygodówki od Square Enix.
Ze zdziwieniem odkryłem przy tym, że 16-calowy ekran notebooka na biurku był całkiem wystarczający podczas zabawy - a chociaż nie obraziłbym się za wyższą rozdzielczość niż Full HD, to przy takiej przekątnej była ona wystarczająca. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, aby do notebooka podłączyć kabel HDMI wetknięty po drugiej stronie do monitora lub telewizora 4K.
Oprócz tego do laptopa do gier można podłączyć gogle VR.
Wyposażyłem się w zeszłym roku w zestaw Oculus Quest 2, który ma wgranego Androida i uruchamia gry bez konieczności podpinania gogli do innego urządzenia, ale dają się tutaj we znaki ograniczenia mobilnego procesora. Aby uruchomić takie produkcje jak np. Half-Life: Alyx, potrzeba jednak maszyny o dużym zapasie mocy. Victus by HP sprawdza się tutaj bardzo dobrze.
Notebook marki HP jest w stanie wygenerować gry w VR zarówno przy połączeniu kablowym (Oculus Link) dzięki USB-C, jak i przy połączeniu bezprzewodowym (Oculus AirLink). Laptop został przy tym wyposażony zarówno w port Ethernet, jak i moduł Wi-Fi 6, co przekłada się na bardzo stabilne i szybkie połączenie niezależnie od tego, czy wybierzemy kabel, czy łączność bezprzewodową.
Warto przy tym tez pamiętać, że Victus by HP to coś więcej niż maszynka do gier.
Laptop sprawdzi się również podczas pracy - zainstalowano na nim system Windows 10 z opcją aktualizacji do Windowsa 11, a jego podzespoły to aż nadto to uruchamiania oprogramowania biurowego (nie zabrakło tu klawiatury numerycznej i przycisku OMEN Gaming Hub). Karta graficzna Nvidia GeForce 3060 6 GB w połączeniu z 16 GB RAM-u i układem AMD Ryzen 7 5800H może się przydać przy np. montażu wideo.
W pracy pomoże też zestaw wielu różnych portów. Po prawej stronie znalazło się miejsce na dwa pełnowymiarowe gniazda USB-A 3.2, podczas gdy po lewej mamy kolejno wspomniany Ethernet, HDMI, kolejne USB-A 3.2 (do którego podpinałem mysz) i USB-C (z obsługą DisplayPort), a na wysokości sporych wymiarów TouchPada umieszczono jeszcze minijacka do słuchawek oraz slot na duże karty SD.
Przyznam przy tym, że po zakończeniu testów ze smutkiem odsyłałem komputer do producenta. Gdybym tylko znalazł wolnych kilka tysięcy złotych, to sam chętnie wyposażyłbym się w taką maszynę, jak Victus by HP - czy to do grania w gry niedostępne na konsolach (lub takie, które lepiej sprawują się przy klawiaturze i myszy), czy to do uruchamiania zaawansowanych produkcji w wirtualnej rzeczywistości.