Chiny poważnie wchodzą w kosmiczne górnictwo. Ich pierwszy górniczy satelita jest niemal gotowy do lotu
Do listy podmiotów zainteresowanych górnictwem kosmicznym na poważnie dołączyły właśnie Chiny. Tamtejsza firma Origin Space już wkrótce rozpocznie testy swojego pierwszego kosmicznego robota górniczego.
NEO-1, bo tak oficjalnie nazywa się robot, to mały, ważący ok. 30 kg satelita, który według planu ma zostać umieszczony na orbicie synchronicznej ze Słońcem o wysokości ok. 500 kilometrów. Maszyna zostanie tam przetransportowana na pokładzie chińskiej rakiety z serii Long March.
Satelita nie będzie wykorzystywany do żadnych prac górniczych. Jego celem jest przetestowanie działania mechanizmów odpowiadających za manewry orbitalne, przechwytywanie małych ciał niebieskich i ich identyfikacja. Taki plan przedstawił Yu Tianhong, współzałożyciel Origin Space.
Chiński sektor kosmiczny rośnie w siłę
Origin Space to jedna z pierwszych firm w Chinach, które chcą skoncentrować się na wykorzystaniu zasobów kosmicznych, ale nie jedyna. Podobne ambicje ma DFH Satellite Co., Ltd, spółka zależna od państwowego przedsiębiorstwa CASC, który jest głównym dostawcą sprzętu kosmicznego w Chinach. DFH Satellite planuje misję Yuanwang-1, nazywaną również małym Hubblem.
W jej ramach Chiny chcą wystrzelić małego satelitę wyposażonego w teleskop optyczny, którego głównym zadaniem będzie identyfikowanie i obserwacja planetoid znajdujących się w pobliżu naszej planety. Identyfikacja odpowiednich celów to według chińskich przedstawicieli sektora kosmicznego pierwszy krok w kierunku eksploatowania kosmicznych zasobów. Oprócz tego Origin Space planuje również pod koniec 2021 lub na początku 2022 r. wysłać misję na Księżyc. Jej szczegóły nie są na razie znane.
To jednak nadal tylko zapowiedzi
Nie tylko Chiny interesują się zasobami, które - na razie teoretycznie - można by wydobywać poza naszą planetą. Kosmicznymi zasobami interesują się właściwie wszystkie państwa posiadające swoje własne programy kosmiczne.
W marcu br. prezydent Donald Trump podpisał rozporządzenie wykonawcze ustalające podejście Stanów Zjednoczonych do wydobywania zasobów naturalnych w przestrzeni kosmicznej. Według Białego Domu lód wodny i inne zasoby naturalne, które umożliwią ustanowienie długotrwałej obecności ludzi na Księżycu, należą do każdego, kto będzie ich potrzebował. Mamy więc już jakieś początki, jeśli chodzi o prawa do eksploatacji kosmicznych zasobów.
NASA zapowiedziała już zresztą, że bardzo chętnie będzie kupować księżycowy regolit i próbki skał od firm komercyjnych. I, jak na razie, amerykańska agencja kosmiczna jest jedynym realnym klientem zainteresowanym zakupem kosmicznych materiałów. Eksperci przewidują, że początkowa faza kosmicznego górnictwa skupi się na wydobyciu księżycowego regolitu i zamarzniętej wody.
Regolit można wykorzystać jako materiał do budowy planowanej przez NASA bazy na Księżycu, a tamtejszą wodę przerobić na paliwo zasilające aparaturę do podtrzymywania życia.
Co dalej?
Itr, europ, terb, czy dysproz to pierwiastki występują w bardzo niewielu miejscach (o których wiemy) na naszej planecie. Kilkaset lat temu nikt nie przejmował się za bardzo tym stanem rzeczy, ale odkąd pokochaliśmy wszelkiego rodzaju elektroniczne gadżety, okazało się, że nagle bardzo potrzebujemy tych rzadkich pierwiastków.
Wykorzystywane są one bowiem w szeroko pojętej elektronice i - coraz częściej - w budowie aut elektrycznych. Eksperci mówią wprost, że stały dopływ rzadkich metali jest kluczowym elementem dalszego rozwoju technologii. Według globalnych prognoz przygotowanych przez OECD, światowy popyt na tzw. metale niezależne będzie rósł szybciej niż zapotrzebowanie na jakikolwiek inny surowiec.
Aktualne zapotrzebowanie na metale ziem rzadkich wynosi ok. 7-8 gigaton rocznie - w 2060 r. wartość ta ma wynosić aż 19 gigaton. Nie trzeba zresztą od razu wymieniać tych egzotycznych pierwiastków. Niezależnym metalem jest również miedź, której także potrzebujemy coraz więcej. Chociażby do produkcji samochodów elektrycznych i związanej z nimi infrastruktury (kable, ładowarki, etc).
Z badań zleconych przez International Copper Association wynika, że do 2027 r. do budowy samych punktów ładowania pojazdów elektrycznych zużyjemy ponad 100 tys. ton miedzi. Jeśli chodzi o budowę samych samochodów, to na wykonanie pojedynczego elektryka zużywa się ok. 60 kg miedzi. Dla porównania: w samochodach napędzanych silnikami spalinowymi znajdziemy (uśredniając oczywiście) ok. 20 kg tego pierwiastka.
Podobne problemy dotyczą również aluminium, niklu, kobaltu… lista jest dość długa. A zapotrzebowanie na nie rośnie. Dlatego jedynie kwestią czasu jest rozpoczęcie ich wydobycia poza naszą planetą. O ile oczywiście inżynierom uda się opracować wszystkie potrzebne do tego celu technologie.
Jest to też swoisty wyścig z czasem - każde supermocarstwo na Ziemi doskonale zdaje sobie sprawę, że opracowanie skutecznej technologii, która pozwoli na wydobycie metali ziem rzadki z dodatkowych, pozaziemskich źródeł zapewni im dodatkową przewagę na naszej planecie.