Z nowymi aplikacjami Google'a coś jest nie tak. Obecnie Material Theme to niewypał
Czy kojarzycie te bardziej zaawansowane ustawienia Windowsa 10, które nadal straszą wizualnym archaizmem z czasów Windowsa 98? Mniej więcej to samo dzieje się teraz w aplikacjach Google'a. Mam nadzieję, że to tylko przejściowy etap.
Jeżeli nie wiesz, skąd wzięło się porównanie do Windowsa, najlepiej zilustrują je przykłady. Windows 10 po kwietniowej aktualizacji wyraźnie wyładniał, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Przezroczystości prezentują się lekko i świeżo.
Wystarczy tylko kilka kliknięć, by przekonać się, że pod cukierkową warstwą nadal kryją się starusieńkie szarości rodem z Windowsa 98, a także pozostałości po wersjach XP i Vista widoczne m.in. w różnych ukrytych ikonach systemowych.
Mniej więcej to samo dzieje się z najnowszymi aplikacjami Google'a
Tak zwany Material Theme, a więc szablon zbudowany w oparciu o wytyczne Material Design, trafia do kolejny aplikacji Google’a. Nowy wygląd znajdziemy już w całkiem sporej liczbie aplikacji:
- Wiadomości Google,
- Lista zadań Google,
- Mapy Google,
- aplikacja wyszukiwania Google,
- Gry Google Play,
- Google Pay,
- Google Home,
- Wear OS by Google,
- niedostępny w Polsce Google Assistant.
Sytuacja dynamicznie się zmienia, więc do tej listy niebawem dołączą kolejne aplikacje.
Nowy wygląd zyskują też strony i usługi webowe, w tym Gmail, Google Pay, Dysk Google, czy Wiadomości Google.
Co właściwie wnosi Material Theme?
Nowy Material Theme został zaprezentowany podczas konferencji Google I/O 2018. Jest to ewolucja w kierunku uproszczenie stylu Material Design, który znamy od czterech lat.
Najważniejsze, kluczowe cechy to ujednolicenie wyglądu aplikacji, polegające m.in. na pozbyciu się kolorów. W nowych aplikacjach dominuje biel, a kolor jest wykorzystywany sporadycznie i właściwe tylko w ikonach lub przyciskach. Do tego paleta kolorystyczna obejmuje tylko cztery kolory widoczne w logo Google.
Kolejny aspektem jest zmiana fontu na Google Sans… ale tylko w nagłówkach i powiększonych elementach. Główna treść aplikacji jest wyświetlana w natywnym foncie systemowym, czyli w Roboto na Androidzie i w wersji webowej lub w San Francisco na iOS.
Dużą zmianą, którą zauważamy podświadomie (hej, tu chyba coś się zmieniło...) są ikony. Wszystkie nowe ikonki mają obrys i puste tło. Wcześniej cały kształt był wypełniony.
Trudno też nie zauważyć zaokrąglonych obramowań widocznych jako obrys najważniejszych elementów, na czele z polem wyszukiwarki. W nowych aplikacjach nie znajdziemy ostrych krawędzi.
To najbardziej widoczne różnice, ale drobnych zmian jest całe mnóstwo. Do tego wszystkiego dochodzą nowe animacje, które również mocno odświeżają aplikacje.
Niestety z nowymi aplikacjami coś jest nie tak.
W nowych aplikacjach uderza mnie niekonsekwencja projektantów. Aplikacje wyglądają tak, jakby chciały zamaskować stary wygląd poprzez nałożenie nowej warstwy Material Theme. Niestety stara warstwa co jakiś czas się przebija, co razi mniej więcej tak samo, jak we wspomnianym Windowsie 10.
Zobaczcie sami.
Powyżej przykład nowych Map Google. Połączenie nowego fontu Google Sans ze starym Roboto wygląda koszmarnie, przynajmniej w mojej opinii. Niestety to połączenie widać we wszystkich nowych aplikacjach Google'a. Z czasem pewnie się do tego przyzwyczaję, ale wizualnie oba fonty gryzą się ze sobą, chociażby z uwagi na różne szerokości znaków. Rozumiem, że taki był zamysł, ale czy nie dało się dobrać fontów lepiej?
W galerii wyżej znajdziecie kolejny przykład niekonsekwencji, którym są ikony. W Mapach Google ikony na głównym ekranie to nowe wersje z obrysem, ale wystarczy wysunąć manu zza lewej krawędzi, by zobaczyć stare ikony z pełnym wypełnieniem. I to w ramach tej samej aplikacji!
Wyżej możecie zobaczyć panel ustawień i zmiany konta w aplikacji Mapy i w Wiadomościach. Mamy dwa różne podejścia do tego samego elementu interfejsu. Mam nadzieję, że to tylko tymczasowy brak i że docelowo wszystkie aplikacje będą spójne, ale póki co Google stoi w rozkroku.
Kolejny przykład to pasek nawigacji. U góry w Wiadomościach Google, u dołu w aplikacji wyszukiwania Google. W obu przypadkach mamy nowe ikony bez wypełnienia, ale raz są one pogrubione i mają podpisy, a w innym przypadku są niepodpisane i cienkie. O co tu chodzi?
Jednym słowem: niekonsekwencja.
Nowe aplikacje wyglądają tak, jakby każdą projektował zupełnie inny zespół, który nie kontaktuje się z równoległymi pionami Google'a. Możecie powiedzieć, że to czepialstwo, ale to właśnie detale decydują o odbiorze aplikacji. Niestety u Google'a na ten moment całość prezentuje się wręcz amatorsko. Boli mnie to tym bardziej, że właśnie wróciłem do Androida po testach iPhone'a X, gdzie takie niedopatrzenia byłyby nie do pomyślenia (a na pewno nie w takiej skali).
Mam nadzieję, że obserwujemy właśnie stadium pośrednie pomiędzy starym a nowym. Pytanie tylko ile czasu zajmie Google'owi naprawienie własnych aplikacji. Znamienne jest też to, że Google zachęca deweloperów do korzystania z Material Design, a samo nie jest w stanie poprawnie wdrożyć wytycznych we własnych aplikacjach.
Google, weź się w garść i nie zostań drugim Microsoftem!